To jedna z trudniejszych lektur, jakie miałam okazję ostatnio czytać. Długo zastanawiałam się, jak o niej opowiedzieć i jak pokazać książkę, żeby nie zbagatelizować tematu, ale też nie zniechęcić nikogo do jej przeczytania. Bo tak bardzo warto do niej wrócić! Zwłaszcza dziś, w dobie kryzysu klimatycznego i... etycznego. Czy można, czy trzeba i czy wypada zestawiać ze sobą zagładę zwierząt dziś i zagładę ludzi podczas II Wojny Światowej? To tylko jedno z trudnych pytań, które wybrzmiewają z tej książki...
Ludzkie okrucieństwo wobec zwierząt sprawia, że główna bohaterka, Elizabeth Costello, postanawia wykorzystać okazję i powiedzieć głośno, co myśli. Podczas gościnnego wykładu na Uniwersytecie Appleton analizuje "zbrodnię o szokujących rozmiarach", która stała się rutynową czynnością większości ludzi na świecie, także jej bliskich i znajomych: krzywdzenie zwierząt.
Costello to oczywiście zupełnie inna postać, ale podczas czytania wracałam myślami do Janiny Duszejko z "Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olgi Tokarczuk. Jeśli czytałaś/eś albo chociaż oglądałaś/eś film "Pokot" - wiesz dlaczego. ;-) Kontakt obu starszych pań z otoczeniem jest daleki od ideału. W przypadku "Żywotów", to relacje głównej bohaterki z synem i synową oraz kolegami uniwersyteckimi, stanowią tło tego niesamowitego, filozoficznego wywodu. Zachwycające jest jednak to, że zamiast naukowego tekstu naszpikowanego trudnymi wyrazami, przypisami i cytatami, Coetzee serwuje nam o p o w i e ś ć.
Autor niejako zmusza w niej czytelników do spojrzenia na to, od czego na co dzień odwracają wzrok - na rzeźnię. Mówi "sprawdzam" naszej wrażliwości i empatii. Skłania do refleksji nad podmiotowymi prawami zwierząt, ale też nad tym, "co tak naprawdę czyni nas ludźmi?". Prowokuje pytania, na które odpowiedzi każdy z nas musi znaleźć w sobie.
Gdzie leży granica między dobrem a złem? Gdzie kończy się wolność człowieka dotycząca jedzenia mięsa, bo przecież nie jest to niezbędny do przetrwania gatunku składnik odżywczy? Jak poradzić sobie z zagadnieniem praw zwierząt systemowo i czy literatura współczesna może mieć na to wpływ? A wierzenia? Wychowanie? Otoczenie?
myśleli jednak, że mogą zadośćuczynić ofiarom,
pozbawiając je życia w sposób rytualny. (...)
Może wymyśliliśmy sobie bogów po to, żeby mieć
na kogo zrzucić winę."
Coetzee, aby uniknąć opowiedzenia się jednoznacznie po jednej ze stron, prowadzi dyskusję ustami bohaterów swojej książki i pozwala im wymieniać się argumentami. Ostatecznie autor nie zdradza swoich poglądów, pozwala czytelnikom wyrobić sobie własne zdanie. Ta "wolna ręka", jest - w tym przypadku - i darem, i przekleństwem. Czasami chciałoby się, żeby ktoś nam po prostu powiedział, co czuć i myśleć, wyręczył nas w podejmowaniu trudnej decyzji.
Drugie wydanie "Żywotów zwierząt" w tłumaczeniu Jacka Dehnela wzbogacone zostało wstępem filozofki Amy Gutmann oraz esejami literaturoznawczyni Marjorie Garber, filozofa Petera Singera, religioznawczyni Wendy Doniger i antropolożki Barbary Smuts. I uwierz mi, to wcale nie ułatwia znalezienia odpowiedzi na kluczowe pytania. Zwłaszcza, gdy do głosu dochodzą odwieczne dylematy, jak np ten związany z niejedzeniem mięsa i noszeniem skórzanych butów. I chociaż dziś świat bardziej przychylnym okiem patrzy na zwierzęta (niż pod koniec lat 90., gdy książka miała swoją premierę), to wciąż mamy bardzo dużo do zrobienia w tej kwestii.
Czytałaś/eś już tę książkę? Jak wrażenia? A może dopiero zamierzasz ją przeczytać? Mam nadzieję, że te kilka słów ode mnie zachęci Cię do sięgnięcia po nią / powrotu do niej i zapoznania się z argumentami zarówno zwolenników, jaki i przeciwników podmiotowych praw zwierząt.
k.
PS Dzięki Wydawnictwu Znak mam dodatkowe dwa egzemplarze nowego wydania "Żywotów zwierząt". Jeśli masz ochotę na jeden z nich, wpadnij na >>> kozi instagram <<<, gdzie znajdziesz szczegóły dotyczące tego, jak go zdobyć.
Brzmi trochę strasznie, ale intrygująco!
OdpowiedzUsuń