Kuchnia to serce domu. W kuchni toczy się życie. A czasami rewolucje. Ale kuchnia w naszej kawalerce to także jadalnia i domowe biuro. Miejsce spotkań i imprez. A nawet „drugi pokój”, gdy między nami lecą iskry, a ja mam ochotę wyjść do drugiego pokoju i trzasnąć drzwiami, których nie mam. ;) Nasza kuchnia to także poligon doświadczalny. Badam tu natężenie miłości mojego Małża do mnie. Jak?
Wymyślając coraz to nowe zadania do wykonania! To w kuchni prowadzę statystyki dotyczące odchylenia ścian od pionu oraz badania nad zależnością liczby warstw farby a rozmiarem kotwy chemicznej, dzięki której może tym razem półki wiszące nam nie spadną. ;)
Wyniki prowadzonych na przełomie października i listopada badań jednoznacznie wskazały, że potrzebujemy TAPETY. Że dawno niczego nie tapetowaliśmy oraz że tapeta to jest to, co sprawi, że będzie nam się jeszcze przyjemniej żyło w tej naszej kuchni. A skoro wyniki badań tak mówią, to przecież nie będziemy się z nimi kłócić, prawda? ;)
Poza tym – mam wsparcie, prawdziwego pratner in crime, dzięki któremu przekonanie Małża było o niebo łatwiejsze. Wpis powstał we współpracy ze >>> sklepem Tapetujemy.pl <<<, który przygotował dla Ciebie zniżkę 5% na cały asortyment. (Szczegóły na końcu wpisu.) Wpis powstał także we współpracy z moim Małżem, który dzielnie smarował i przyklejał, i prawie nie marudził na swoją asystentkę, czyli na mnie. Prawie. ;)
Być może pomyślałaś/eś sobie, że tapeta w kuchni to już lekka przesada i czy takie rozwiązanie się w ogóle sprawdza? W miejscu, w którym się gotuje, bywa ciepło, wilgotno, parno... ? Odpowiem Ci za jakiś czas, ale mam już doświadczenie ze szwedzkimi tapetami >>> borås tapeter <<< i jestem niemal pewna, że nic niepożądanego się tu nie wydarzy. :)
Samo tapetowanie (gdy masz proste ściany w domu) jest zupełnie bezproblemowe. Ściany w naszej "blokamienicy" ;) stawiał raczej ktoś po kilku małpkach i zdarzają im się odchyły od pionu nawet o kilkanaście centymetrów. A nasze kąty, z nazwy proste, cechuje równie lekkie podejście do geometrii. Ale czego się nie wyprostuje, to się dotnie, doklei i zalepi szpachlą, prawda?
My, aby zniwelować optycznie nierówności, wykończyliśmy wnękę okienną oraz łączenie ścian z sufitem ozdobnymi listwami. O ile z przysufitową nie było problemu, o tyle z drewnianymi (wymarzonymi, choć w bardzo minimalistycznej wersji i totalnie amatorskim wykonaniu) było już nieco zabawy. Ale o tym postaram się opowiedzieć w innym wpisie, krok po kroku.
Dopiero połowa listopada, ale nie mogłam już patrzeć na zaschnięte gałązki eukaliptusa na świeczniku wiszącym nad stołem, dlatego na niektórych zdjęciach do tego wpisu możesz już zobaczyć nieco świąteczny klimat. Ale spokojnie, to tylko gałązki świerkowe, które o tej porze roku tworzą niesamowitą atmosferę w domu. I pachną obłędnie! :)
Tapeta, którą wybraliśmy jest efektem kompromisu między motywami botanicznymi a chęcią zachowania jasnej przestrzeni. Dlatego zdecydowaliśmy się na >>>
NOCTURNE z serii VART ARKIV <<< w wersji z jasnym tłem i przygaszoną zielenią gałązek. Moja Mama nazwała ten wzór ziołowym ogrodem i muszę przyznać, że takie skojarzenie jest bardzo trafne. Delikatne roślinki na kremowym tle idealnie pasują nie tylko do zielonego >>>
Pana Kredenssona, <<< ale też do naszego wcześniejszego projektu: listewek udających panele angielskie na ścianie. ;) (O tym, jak je zrobiliśmy także przeczytasz we wspomnianym już wpisie listewkowym, gdy tylko go przygotuję.)
Oprócz tapety, listewek i wieszaków, na uwagę zasługuje nasz nowy-stary stół. Pamiętasz tę historię z zabytkowym stołem z olx, któremu zorganizowałam transport z Wrocławia, a sprzedająca w ostatniej chwili się rozmyśliła? Cóż... nasz stół, całkiem zwykły, znalazłam we wsi oddalonej o 10 km od mojego miasta. Kosztował grosze (1/8 ceny tego wrocławskiego) i ma idealne wymiary. A do tego okazało się, że jest zrobiony z drewna. Po zerwaniu warstwy czerwonawobrunatnego lakieru okazało się, że kolor jest tak piękny, jasny i w miarę jednolity, że wystarczyło jedynie użyć olejowosku. Jestem zachwycona tym odcieniem! Ściągnęłam ze strychu nasze krzesła-patyczaki i pomalowałam je bardzo jasną, siwą farbą, którą zresztą są pomalowane fronty naszych szafek kuchennych. Tym razem postawiłam na spójność i wizualny porządek w temacie krzeseł, bo w tej niedużej kuchni już i tak dużo się dzieje. ;)
Ze ściany za stołem zniknęły tak lubiane przez moje Czytelniczki i Czytelników botaniczne grafiki. Dziewięć obrazków zastąpiły dwa, które uwielbiam, a które nie odwracają uwagi od ozdobnej tapety. Jeden to plakat botaniczny z dziką różą, a drugi - ilustracja do baśni o poszukiwaniu kwiatu paproci z jednej z moich ulubionych książeczek dla dzieci. Na ścianie, obok okna, pojawił się też mosiężny świecznik; zresztą świec u nas zawsze jest pod dostatkiem.
Wózek na kółkach stał się miejscem, w którym nareszcie mieszczą się wszystkie moje herbaty i mężowskie kawy. Dostęp do nich jest prosty i z daleka widzę, co mam, a co już się się skończyło.
Mam wrażenie, że nasza kuchnia stała się jeszcze bardziej przytulna, ale też dość oryginalna, jak na polskie wnętrze. Zgodzisz się ze mną? Teraz jeszcze bardziej lubię tu przesiadywać, pracować, gotować i robić wszystko to, co do tej pory tu robiłam. Czuję, że w końcu wszystko trafiło na swoje miejsce. Do czasu, aż znów zamarzy mi się jakiś stary mebel, nowy kolor, faktura... ;)
Bardzo jestem ciekawa, co sądzisz o takiej odsłonie naszej kuchni? Koniecznie daj mi znać w komentarzu! :) A jeśli masz ochotę na małe tête-à-tête z tapetą w Twoim domu, to łap kod zniżkowy na zakupy w sklepie
Tapetujemy.pl:
kozadomowa5
I koniecznie daj znać, jaką tapetę wybrałaś/eś! :)
Uściski, k.
Dzień dobry, bardzo mi się podoba 😃 taka metamorfoza sprawiła,że jest jeszcze bardziej klinatycznie, a z takiej kuchni aż nie chce się wychodzić😃 pozdrowienia serdecznie Bogda p.s. czy mogę zapytać o świecznik nad stolem, gdzie można taki kuoic? Jedno z moich marzeń od lat😃
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! :) Mój świecznik jest ze scandiconcept, warto zapisać się na newsletter, bo często są promocje i można go kupić za połowę ceny (jak ja :D).
Usuńo, dziękuje za podpowiedź! pozdrawiam serdecznie Bogda
UsuńTak! Ten świecznik jest cudny. Ale nie znalazłam go w Scandihome, jest jeden w sklepie Jotex, nie wiem, czy to ten sam - w tej pięknej kuchni widzę żarówkę... Czy to po prostu tak jest zawieszone?
UsuńJa go kupowałam już jakiś czas temu (w tamtym roku), więc może aktualnie go nie ma już w ofercie. Żarówka nie jest częścią świecznika, to po prostu oprawka od lampy z żarówką Edisona. Zanim powiesiłam świecznik, była tu regularna lampa z kloszem. Odkąd jest świecznik, klosz jest zbędny. ;)
UsuńPS i mój jest bez łańcuchów, te dokupiliśmy sobie oddzielnie w sklepie budowlanym.
UsuńDzień dobry, bardzo mi się podoba 😃 taka metamorfoza sprawiła,że jest jeszcze bardziej klinatycznie, a z takiej kuchni aż nie chce się wychodzić😃 pozdrowienia serdecznie Bogda p.s. czy mogę zapytać o świecznik nad stolem, gdzie można taki kuoic? Jedno z moich marzeń od lat😃
OdpowiedzUsuńWszystko jest cudne Kasiu, ale gniazdka i włączniki światła wymiatają. Przepiękne miejsce stworzyliście 😊
OdpowiedzUsuńHehe no najtańszy element zrobił takie wrażenie, szok! :D Dziękuję, Iwonko!
UsuńWszystko jest cudne Kasiu, ale gniazdka i włączniki światła wymiatają 😍
OdpowiedzUsuńCześć Kózko, kuchnia wygląda jak ze skandynawskich blogów..jeszcze śniegu brakuje :) Super klimacik. Jest przytulnie i ciekawie.
OdpowiedzUsuńKredensson, tapeta i panele na ścianie, dodatki ... wszystko mi się podoba! Gratuluję metamorfozy!!
Dzięki, Kasiu! :) Śnieg mógłby już spaść, to zdecydowanie. PS tak, tworzę od lat konsekwentnie swoją małą Skandynawię na Mazurach Zachodnich. :) Cieszę się, że z dobrym skutkiem! :)
UsuńKuchnia wygląda genialnie! Tapeta dała jej 100 punktów do przytulności rodem że Skandynawii. I jak patrzę na nią to wierzyć mi się nie chce, że jest w polskiej kawalerce.
OdpowiedzUsuńDzięki Magda! Tak, to kawalerka! Ale wiesz, budowana w latach 50, więc ma więcej metrów kwadratowych, niż dzisiejsze siedemnasto- czy dwudziestometrowe kawalerki. ;)
UsuńPoprostu wooooow! Ale klimat! Już czuję jak będzie wyglądał domek :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Mam nadzieję, że powstanie i że mnie nie przytłoczy ta ilość przestrzeni... ;)
UsuńAleż tu jest cudnie! Aź sama nie wiem co podoba mi się najbardziej - czy tapeta czy kredens czy przytylna atmosfera z tymi świecami... czy wszystko naraz. Przepiękne zdjęcia. Serio, wszystko jak rodem ze Skandynawii
OdpowiedzUsuńDziękuję, Gu! :) Konsekwentnie buduję tu sobie moją mini-Skandynawię :) Cieszę się, że to widać.
UsuńWow, ależ piękne dodatki! Muszę pomyśleć nad przemyceniem czegoś do własnego domu.
OdpowiedzUsuńDzięki! Daj znać, co byś u siebie widziała :)
UsuńAle cudnie! I te świece - i ten dym z nich, zdmuchnięty! Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że to akurat zdjęcie zupełnie niezaplanowane? :D Ale spodobał mi się efekt, to już wrzuciłam tu... ;)
UsuńCzasem kawalek ściany z tapetą wyatarczy by było pieknie. U Was wyszlo niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne!
Usuńpięknie
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze, że myślałam, że ta tapeta nie będzie pasować do kuchni, prędzej do salonu, a tu takie zaskoczenie, podoba mi się!
OdpowiedzUsuńCzasami to, co pozornie nie pasuje, okazuje się być najlepszym wyborem. :) Cieszę się, że Ci się podoba!
UsuńPatrzę, patrzę i napatrzeć się nie mogę. Czuję przytulność, ciepło, skandynawię i zimę. Jestem absolutnie zachwycona.
OdpowiedzUsuńDzięki, Ada! :)
UsuńOO! idę obczajać ten sklep!
OdpowiedzUsuńMoże coś sobie wybierzesz :)
UsuńPiękna metamorfoza. Kuchnia jest bardzo klimatyczna:)
OdpowiedzUsuńDziękuję 🧡
UsuńZrobiło się przytulnie, to na pewno! Jak w szwedzkim domku!
OdpowiedzUsuńMetamorfoza bardzo mi się podoba. Tapeta jest piękna i subtelna. Dodaje wnętrzu klimatu.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta tapeta, zapamiętam ją na przyszłość.
OdpowiedzUsuńWyszło szałowo! Robi to wrażenie!
OdpowiedzUsuńKasieńko jestem zachwycona i nie tylko raz oglądałam zdjęcia. Wielkie ukłony dla Was za tak cudowny efet😍 Brawo WY 👏👏
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne, bardzo mi miło! :)
Usuń