Kozia dycha z zasady jest snuciem czegoś w rodzaju listy sugestii czy planów na dany miesiąc. Jeśli czytasz mojego bloga regularnie to wiesz, że te listy nie należą do tych z rodzaju "mój świat się zawali, jeśli tego nie zrobię". To raczej luźne pomysły na to, co mogę w danym miesiącu zrobić, żeby życie było jeszcze przyjemniejsze. >>> Tu znajdziesz wszystkie poprzednie dychy. <<<
Ponieważ dziś przypada ostatni dzień w tym szalonym roku, postanowiłam zmodyfikować nieco kozią dychę i opowiedzieć Ci dziś o 10 rzeczach/ludziach/wydarzeniach, za które jestem wdzięczna. Może Cię to zainteresuje i zainspiruje do zrobienia własnej listy dobrych rzeczy, o których warto pamiętać?
1. Za zdrowie, na zdrowie!
Jestem wdzięczna za względne zdrowie, którym się cieszymy z moimi bliskimi. Za to, że ze wszystkich szpitalnych akcji, przygód z karetkami, a także ukoronowania co niektórych - wyszliśmy w miarę bezpieczni i w miarę zdrowi. Proszę, niech tak zostanie!
2. Za ból brzucha, ze śmiechu!
Może pomyślisz, że jestem szalona (nie pierwszy raz ;)), ale jestem wdzięczna za wszystkie absurdy, "genialne" pomysły, "fantastyczne" sposoby walki z wirusem, "najlepsze" decyzje polityczne i inne sytuacje wywołane przez rząd. Dlaczego? Bo chyba nigdy nie widziałam tylu naprawdę dobrych memów! Rzeczywistość pokryła się z najbardziej czarnym humorem i nawet Bareja by tego wszystkiego lepiej nie wymyślił! Czasami jest to śmiech przez łzy, wiadomo. Ale ostatnio mam wrażenie, że śmiech to jedyne, co nam zostało... więc śmiejmy się. Bo inaczej biada nam! ;)
W tym punkcie muszę też wspomnieć o tym, że jestem bardzo dumna z pokojowych protestów i sprzeciwu, że troszkę obudziliśmy się z letargu i tego "jakoś to będzie", z myślenia, że polityka nas nie dotyczy itp. Warto mieć świadomość, że polityka ma wpływ na niemal każdą sferę naszego życia, od ceny chleba, przez wyznawane wartości i aż po związki międzyludzkie, a nawet sypialnię. Pamiętaj o tym!
3. Za pracę i pieniądze!
I parę sprawnych rąk, umysł i serce do tego, czym się zajmuję. Ale też za to, że pandemia nie pozbawiła nas środków do życia, choć nie powiem, że kompletnie się tym nie martwiłam.
Mam takie poczucie, że my, Polacy, mamy problem z mówieniem o pieniądzach, o zarabianiu, o wdzięczności za ich posiadanie - niezależnie od liczby na koncie. Bo nie chodzi o to, by być milionerem i dziękować za cudownie okrągłe zera tuż po jedynce (dwójce? piętnastce?). Ale o to, by doceniać fakt, że starcza na życie i książki, gdy już opłacisz to, co masz opłacić. I na karmę dla kota. I na mniej lub bardziej "luksusowe" wakacje raz na jakiś czas (co w moim przypadku oznacza >>> skromny nocleg gdzieś w Norwegii <<<, a nie czternastogwiazdkowy hotel w ciepłych krajach, choć pieniądze do wydania są podobne, auć!). Że idziesz do sklepu i kupujesz puszkę tuńczyka, tego z górnej półki, bo masz na niego ochotę. Po prostu wkładasz go do koszyka i nie patrzysz na cenę. ;)
Jestem zatem wdzięczna za to, że zarabiam. Że mój Małż zarabia. Że pracujemy i jesteśmy za to odpowiednio wynagradzani, doceniani w pracy i dobrym słowem, i premią. ;) A nie zawsze tak było. Tym bardziej doceniam.
A jaki jest Twój stosunek do pieniędzy? Doceniasz, rozmawiasz o nich otwarcie, czy raczej wszystko odbywa się pod przykrywką z najgorszego słowa na świecie: p i e n i ą ż k i? ;)
4. Za #jednadobrarzeczdziennie
Wymyśliłam sobie taką akcję, którą co czwartek prowadzę na instagramie. Namawiam swoich Obserwatorów i ich Obserwatorów do dzielenia się jedną dobrą rzeczą, jaka ich spotkała w mijającym tygodniu. Po co? Żebyśmy nauczyli się doceniać drobnostki, codzienne najmniejsze wydarzenia, gesty, sprawy, które powodują uśmiech. Może dołączysz? Dziś jest ostatnia szansa na to w tym roku. :)
Wystarczy, że dodasz zdjęcie lub story z opisem tej dobrej rzeczy na swoim koncie instagramowym i oznaczysz mnie @kozadomowa oraz użyjesz hasztagu #jednadobrarzeczdziennie. Jeśli nie chcesz tego robić, możesz po prostu skomentować pod ostatnim moim postem na IG, co dobrego Cię ostatnio spotkało. Jak klikniesz w ten hasztag na IG, to zobaczysz, że coraz więcej osób dołącza do akcji. Poza tym, fala zwykłych codziennych dobroci sprawi, że też poczujesz się lepiej i docenisz to, co masz. :) Serdecznie zapraszam!
5. Za moje miejsce na ziemi!
Ten rok utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że naprawdę warto doceniać to, co mamy. Jestem więc wdzięczna za kawalerkę, nasz ciepły azyl, do którego zawsze możemy wrócić. Ale też za ten kawałek ziemi, na którym kiedyś stanie nasz dom. Bo gdy nie do końca logiczne decyzje powodują, że spacer w lesie to przestępstwo, wolność Tomku w swoim domku - na naszym kawałku ziemi mogliśmy sobie chodzić, leżeć i patrzeć na drzewa do woli.
2 lata temu, gdy staliśmy się właścicielami ziemi (czy raczej - jak ja to nazywam - wypożyczyliśmy od naszej planety kawałek gruntu na czas naszego życia) nie spodziewaliśmy się, jak bardzo potrzebny nam będzie, gdy ze strachu zabraknie tchu, a politycy odetną dostęp do tlenu nie tylko maseczkami (noszenie ich uważam za słuszne!), ale i zakazem spacerowania w naturze. Tym bardziej ta spontaniczna decyzja sprzed lat cieszy!
6. Za mikrowyprawy!
Takie mikrowyprawy uskuteczniamy z Małżem od lat. Zaczęło się jeszcze na studiach, od spontanicznych wypadów nad morze, do miasteczka obok, biwaków, przemierzania okolicznych lasów i pagórków. Później, gdy mieszkaliśmy we Wrocławiu, odkrywaliśmy miasto i okolice. Wciąż mam niedosyt i pewnie jeszcze tam wrócimy, zwłaszcza w rzeczone okolice.
W Niemczech każdy weekend spędzaliśmy na wycieczce nieopodal miejsca zamieszkania, objechaliśmy niemal całe Jezioro Bodeńskie dookoła. Ruszaliśmy też dalej, dzięki czemu miałam okazję zobaczyć chociażby słynny "disneyowski" zamek szalonego króla - Neuschwanstein, wjechać kolejką na najwyższy szczyt Appenzeller Alp - Säntis (2502m n.p.m.), przejść wzdłuż i wszerz magiczną, kwiecistą wyspę Mainau, spacerować uliczkami tyciego Oberstdorfu z wielką skocznią narciarską w tle czy odwiedzić przyjaciół w Aachen i zwiedzić z nimi Aachener Tierpark i inne piękne miejsca. Oj, chyba powinnam kiedyś napisać o tych wycieczkach osobne posty, bo >>> Niemcy kryją w sobie tyle wspaniałych lokalizacji, które naprawdę warto odwiedzić. <<< Są piękne!
Tu, gdzie teraz mieszkamy, na Mazurach Zachodnich, wciąż mamy mnóstwo fantastycznych terenów do odkrycia, do ponownego odwiedzenia po latach i do powrotu w te ulubione. Niektóre nie są już tak dzikie, jak kiedyś, ale nadal zachwycają. O kilku >>> pisałam na blogu <<<, o innych jeszcze napiszę... bo Polska też jest piękna!
7. Za książki!
Jestem wdzięczna wszystkim wydawnictwom, które podarowały mi przedpremierowe egzemplarze książek, a także samej sobie - za to, że na książki nigdy mi nie szkoda pieniędzy. Bo książki to takie moje guilty pleasure, nie potrafię zrezygnować z ich zakupu. Zarówno tych z drugiej ręki, jak i zupełnie nowych. Nie mam w zwyczaju liczyć, ile ich w danym roku przeczytałam, a ile jeszcze mam do przeczytania. Dla mnie czytanie to przyjemność, a nie wyścigi. Tym bardziej w roku, który mocno zweryfikował plany podróżnicze - podróżowałam w książkach. A Ty?
8. Za marzenia!
Moja Mama zawsze mi powtarza, że człowiek bez marzeń równie dobrze mógłby w ogóle nie istnieć. Marzenia, nawet takie najbardziej przyziemne, jak to o wyspaniu się, determinują nasze działania, napędzają do tworzenia, szukania rozwiązań, wpadania na najlepsze pomysły. Gdy marzysz, podświadomie robisz wszystko, by to marzenie spełnić.
Oczywiście czasami trzeba na to spełnienie poczekać trochę dłużej, niż byśmy chcieli, ale i tak dobrze wiesz, że gra jest warta świeczki. :) Dlatego jestem wdzięczna za to, że wciąż mam marzenia, że jest ich milion+ i że wiele z nich już spełniłam. A kolejne czekają na swój czas. :) Niektóre z nich nigdy nie doczekają się spełnienia, ale nie martwi mnie to. Ważne, że są. Ważne, że chce się chcieć.
9. Za Przyjaciół i ich wyrozumiałość!
To jest temat rzeka... jestem specyficzna, jeśli chodzi o relacje z ludźmi. Jako introwertycznej, wysoko wrażliwej i do tego nieśmiałej wbrew wszelkim pozorom kozie, o wiele trudniej jest mi nie tylko nawiązać, ale też utrzymać znajomości w dorosłym życiu. Mam swoje "odchyły", które nie wszyscy są w stanie zaakceptować i szanuję to. Mam też bardzo specyficzne zdanie dotyczące przyjaźni: lojalność i wzajemność to słowa kluczowe. Bardzo mocno się ich trzymam.
Dlatego bardzo jestem wdzięczna tej naprawdę niewielkiej garstce ludzi, których mogę dziś nazwać przyjaciółmi, za to że myślą o mnie, jak o przyjaciółce. Za to, że akceptują, wspierają, pytają, po prostu są i ja ich akceptuję, wspieram, pytam i jestem. Za tą wzajemność, o którą naprawdę trudno.
Kochani, tu na miejscu i tam w świecie, Wy wiecie, że to o Was! Dziękuję! ♡♡♡
10. Za Ciebie!
Dziękuję, że tu jesteś. Że dotarłaś/eś do tego miejsca, doczytałaś/eś do końca. Bądź zdrowa/y i niech Nowy Rok będzie dla nas wszystkich po prostu ciekawy. :)
Uściski, Kasia
Ciekawa ta ducha, daje moc refleksji, dziękuję za nią 🙂
OdpowiedzUsuńCiekawa ta ducha, daje moc refleksji, dziękuję za nią 🙂 Niech będzie ciekawy 🙋🏼♀️
OdpowiedzUsuńDziękuję Maju, mam nadzieję, że wzbudziłam tylko pozytywne refleksje, albo przynajmniej takie, które dają poczucie, że jest wyjście z sytuacji. 😉 Uściski!
UsuńCiekawa ta ducha, daje moc refleksji, dziękuję za nią 🙂
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie! A aktualny czas jest istotnie wybitnie memogenny! ;)
OdpowiedzUsuńGrudzień był dość słaby, ale ja dziękuje sobie za ciasto, które zrobiłem na wigilię. Pierwszy raz od kilku lat, a samo zjedzenie słodyczy po miesiącach odpuszczania smakowało o wiele lepiej. Cieszę się z małych rzeczy, bo z dużych brak powodów.
OdpowiedzUsuńAleż z Ciebie pozytywna osoba! <3
OdpowiedzUsuńSuper podsumowanie 😄 grunt to widzieć pozytywne strony życia
OdpowiedzUsuńBy być wdzięcznym za to, co mieliśmy - super!!! A teraz plan i działanie na kolejny rok, by znów mieć za co być wdzięcznym.
OdpowiedzUsuń