Jest tyle rzeczy, o których chciałabym Ci tu napisać, ale wciąż szukam odpowiednich słów. Minęły już ponad 2 miesiące od naszego wypadu na Lofoty, a ja nadal nie potrafię powiedzieć czy napisać więcej, niż "wow". Było pięknie, było magicznie i każdy powinien tego chociaż raz w życiu doświadczyć. Kropka.
Myślę, że przyjdzie taki czas, kiedy ubiorę myśli w słowa i opowiem Ci o tym, jak to jest, gdy czujesz tak wielką radość, że masz wrażenie, że rozerwie Twoje serce od środka. Gdy patrzysz i nie wierzysz, że jesteś w miejscu, które dotąd oglądałaś/-eś na pocztówkach, zdjęciach na instagramie albo na mapach i w książkach. Nie sądziłam, że tak ciężko będzie mi napisać coś sensownego o tym, że spełniliśmy z Małżem jedno z największych naszych marzeń podróżniczych. I że to z pewnością był pierwszy, ale nie ostatni nasz raz na Lofotach. Następny będzie... zimą! Jeszcze nie wiem, którego roku, ale zimą!
Natomiast dziś, w Mikołajki, przychodzę do Ciebie z prezentem. Nie wiem jeszcze, czy trafi do Ciebie, czy do kogoś innego, kto zada sobie trudu i zajrzy tu, na bloga i wykona te 3 bardzo proste zadania, które znajdują się na końcu wpisu. Ale wiem, że jednej z Czytelniczek lub jednemu z Czytelników chcę podarować pierwszy polskojęzyczny przewodnik po Lofotach, napisany przez osobę, która zna ten archipelag niemalże jak własną kieszeń. Trzymam za Ciebie kciuki!
Gosia >>> Gazela w Laponii <<< od kilku lat mieszka za kołem podbiegunowym w przepięknym Bodø i bywa na Lofotach naprawdę często. Zdążyła poznać najpiękniejsze zakątki tych zachwycających wysepek i opisała je w swoim przewodniku. Na co dzień Gosia opowiada o #friluftsliv, czyli życiu w zgodzie z naturą i eksplorowaniu tego, co nas otacza podczas mikrowypraw. A że Gosię otacza jeden z najpiękniejszych krajobrazów, jakie widziałam w życiu, to... warto do Niej zaglądać. :)
Mieliśmy z R. to szczęście (w nieszczęściu polegającym na tym, że zimowy rozkład promów startuje... we wrześniu i musieliśmy poczekać kilka ładnych godzin na jedyny prom płynący na Lofoty), że poznaliśmy Gosię i jej męża Zdena osobiście. Odebrali nas z lotniska, ugościli u siebie w domu tak, jakby gościli przyjaciół, choć spotkaliśmy się po raz pierwszy w życiu. Opowiedzieli o życiu na Północy Norwegii, my opowiedzieliśmy o życiu na, bądź co bądź, Północy Polski. Zjedliśmy przepyszny, tradycyjny gulasz rybny - bacalao (nawiązujący do kuchni hiszpańskiej, a sama jego nazwa oznacza po prostu dorsza) i Zdeno pomógł nam dostać się do portu, skąd odpływał nasz prom do Moskenes. Wyobrażasz to sobie? Tyle bezinteresownego dobra! Tak po prostu? W tym momencie poczuliśmy że ta spontaniczna, pełna niespodziewanych zdarzeń podróż, będzie najpiękniejszą przygodą życia.
Wróćmy jednak do meritum. Konkurs. Konkurs nie będzie trudny, wymagający i jakoś bardzo skomplikowany. Oto zasady:
🔸 Napisz proszę w komentarzu pod tym wpisem, dokąd chciałabyś / chciałbyś pojechać, gdyby nic, totalnie nic nie stało Ci na przeszkodzie? Na odpowiedzi czekam do przyszłego piątku włącznie. Zwycięzcę/zwyciężczynię ogłoszę w niedzielę na >>> kozim fejsbuku <<< oraz na końcu tego wpisu blogowego.
🔸 Odwiedź bloga Gosi - Gazela w Laponii i >>> zostaw pod tym wpisem <<< swój ślad w postaci komentarza. Możesz dać Gosi znać, że bierzesz udział w moim rozdaniu, możesz po prostu napisać coś od siebie. Ważne, abyś użył/-a tego samego pseudonimu oraz hasztagu #kozarozdaje w komentarzu.
🔸Podziel się informacją o konkursie w swoich social mediach - będzie mi bardzo miło, jeśli dodatkowo udostępnisz link do mojego bloga. Ten punkt nie jest obowiązkowy. ;)
Tyle. Tylko tyle i aż tyle. Mam nadzieję, że znajdziesz chwilę w tej rozpoczynającej się właśnie przedświątecznej zawierusze, by zajrzeć tu, wziąć udział i... kto wie? Być może nawet wygrać drukowaną wersję przewodnika po Lofotach?
Serdecznie zapraszam.
Uściski, k.
EDIT:
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w tym małym konkursie! Dziękuję zwłaszcza tym z Was, którzy doczytali do końca i zadali sobie trud, aby spełnić wszystkie punkty (i te obowiązkowe i jeden nieobowiązkowy). A zwłaszcza dziękuję Marcinowi Lubojańskiemu, do którego przewodnik trafi. :) Wiem, że Ci się przyda. GRATULUJĘ!
EDIT:
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w tym małym konkursie! Dziękuję zwłaszcza tym z Was, którzy doczytali do końca i zadali sobie trud, aby spełnić wszystkie punkty (i te obowiązkowe i jeden nieobowiązkowy). A zwłaszcza dziękuję Marcinowi Lubojańskiemu, do którego przewodnik trafi. :) Wiem, że Ci się przyda. GRATULUJĘ!
Pierwszy i wymarzony kierunek oczywiście Norwegia, biorę plecak, śpiwór i namiot jakieś małe elektryczne autko i zwiedzam całą Norwegię wszeż i wzdłuż. Nocując w pięknych miejscach podziwiając wschody i zachody słońca oraz zorzę polarną. Zwiedzać najpiękniejsze miejsca, spotykajac niesamowitych ludzi i poznając legendy o skrzatach, klasnoludach i innych bajkowych stworach, których w Norwegii nie brakuje.
OdpowiedzUsuńPo powrocie chciałbym wygrzać się na jednej z dzikich plaż Tajlandii.
W Norwegii byłam tylko w Oslo, ale te Lofoty mnie zaciekawiły��
OdpowiedzUsuńNie napiszę, że chcę pojechać do Norwegii, bo po pierwsze już byłem :P a po drugie wybieram się w przyszłym roku znowu. Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia :) A że tym razem chcemy pojechać dalej na północ (przynajmniej na Lofoty, a może i na Nordkap) to przewodnik się przyda.
OdpowiedzUsuńW zasadzie, z miejsc które od dłuższego czasu za mną "chodzą", zostały mi dwa - Peru i Nowa Zelandia. W oby dwu miejscach oczywiście pierwsze skrzypce grają góry. Na Nowej Zelandii przede wszystkim Wyspa Południowa, trekkingi itp. Więc jeżeli z dziećmi to jeszcze musi poczekać kilka lat, żeby dały radę. W Peru też głównie Andy z Machu Picchu i Jeziorem Titicaca ale tu myślę, że trekkingów na odludziu mogło by być mniej więc ETA nieco bliższe :)
Chętnie wezmę udział w konkursie. Myślę tak na spokojnie jakie mam marzenia podróżnicze a mam. Od jakiegoś czasu zaglądam na strony związane z Norwegią i oglądam, badam, czytam o kulturze tego kraju, o ludziach, o tradycjach. Dla mnie nie tyle ważne jest miejsce gdzie chciałabym się znaleźć ale najważniejsi są ludzie, których mogłabym tam spotkać bo w podróżach, w życiu najważniejsze są RELACJE w szerokim rozumieniu i dlatego czytam dużo o ludziach, mieszkańcach. Marzy mi się odwiedzić Norwegię poczuć rześkość powietrza, pooddychać przestrzenią. Drugie marzenie nieco skrajne to Australia z podobnych niektórych powodów zatem przestrzeń, ludzie, niezmierzone krajobrazy, odmienność przyrody, ciepło, dzikość zakątków mało znanych. Takie moje marzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia
Kocham podróże te małe i duże i tyle jest kierunków , które jeszcze chciałabym odwiedzić / zobaczyć...,że nie wiem na co sie zdecydować ,żeby napisać... ;p
OdpowiedzUsuńNorwegia też jest na mojej liście tak jak i Szwecja , w Danii już byłam ,ale jeszcze wrócę ;)... marzę o Chinach , Sri Lance i Indiach ,ze względu( zwłaszcza) na herbatę jestem jej fanką ;) i pięknych widoków ,a i samej kultuty tak bardzo innej od naszej
pozdrawiam
Na Lofotach byłam w sierpniu, piękne 2 tygodnie, które ciągle wspominam. Znajomi nie rozumieją do końca o co mi chodzi, bo też nie umiem konkretniej opisać tego uczucia:) W każdym razie znalazłam ostatnio tanie loty w odpowiadającym mi zimowym terminie i głęboko zastanawiam się czy tam nie wrócić. Ale jak nie w tym roku, to na pewno kiedy indziej, a wtedy z pewnością przyda się przewodnik:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluje
OdpowiedzUsuńW Norwegii byłam tylko w Oslo. Nie znałam tego miejsca, chętnie bym je zobaczyła. jest tyle wspaniałych miejsc na świecie do zobaczenia, a czasu tak mało...
OdpowiedzUsuń