czwartek, 7 listopada 2019

{listopadowa dycha, czyli 10 rzeczy, które zrobię w listopadzie}


Listopad to dla mnie najbardziej przygnębiający miesiąc w roku. Tak, przyznaję się bez bicia. Przy całym moim entuzjazmie i próbach nie denerwowania się na to, na co nie mam wpływu - w listopadzie cierpię. Może nie bardziej, niż w naprawdę upalny lipcowy dzień :P, ale jednak... przyjemnie grzejące plecy swetry i zapach ulubionych świec to za mało, by walczyć z napadającą na mnie coraz wcześniej ciemnością. ;) 

Listopad to taki miesiąc przejściowy, w którym mój organizm powoli przestawia się na naprawdę długie wieczory. Dlatego listopadowa dycha to głównie przyjemności, które ułatwią mi przetrwanie najciemniejszego miesiąca w roku. Oto moje 10 rzeczy, które zamierzam zrobić (choć nie muszę) w listopadzie:

1. Zrobię sobie domowe spa!

Gdybym miała w kawalerce wannę, to prawdopodobnie ten jeden miesiąc w roku bym w niej mieszkała. ;) Wrzucałabym do wody przeróżne mikstury, sole, kwiaty, musujące kulki, aromatyczne olejki, ustawiałabym dookoła świeczki powodując niemałe zagrożenie pożarowe oraz układała w stosy najbzdurniejsze magazyny i romantyczne książki tuż obok. A do tego lampka białego wina. Albo dwie. ;) 
I wiesz, to byłby jedyny miesiąc, kiedy korzystałabym z tej wanny bez przerwy. Bo jestem raczej kozą prysznicową, uwielbiam szybkie poranne tête-à-tête z deszczownicą oraz wieczorne, nieco dłuższe randki z tymi wypustkami, co to masują plecki strumieniami nie za gorącej wody.  

W każdym razie: zrobię sobie spa na miarę możliwości kawalerki! I nie pozwolę kotom mi przeszkadzać! :D A niech sobie drapią, niech sobie miauczą i mruczą pod drzwiami. To będzie moje sam na sam ze mną. I jakimiś fajnymi olejkami, peelingami, maseczkami... mrrrrr!



2. Upiekę najlepsze na świecie ciasto czekoladowe!

Pamiętasz >>> ten przepis <<<? Dawno z niego nie korzystałam, a kiedy, jeśli nie teraz, mam sobie osłodzić życie? ;) Muszę tylko wybrać jakieś inne owoce... może granat? I pomarańcza! I odrobina cynamonu... mmm, to będzie uczta!

A do tego dzbanek aromatycznej herbaty, ciekawa książka i koc. Chyba nie muszę Cię przekonywać, że takie wieczory to czysta przyjemność?



3. Zorganizuję babski wieczór z przyjaciółkami! 

Uwielbiam nasze wieczorki przy dobrym jedzeniu i winie, pogaduchach, płakaniu ze śmiechu, a czasami po prostu płakaniu. Takich dwóch, jak nas trzech, to nie ma ani jednej, serio! Babeczki moje, Wy wiecie, że to o Was! ♡♡♡

Ten rok to dla mnie czas wielkich zmian (a jeszcze się nie skończył!), również w sferze przyjaźni. Przekonałam się, dość boleśnie, na kogo mogę liczyć tak naprawdę, a kto jedynie liczył na mnie, nie dając nic od siebie. Bardzo sobie to doświadczenie cenię i uważam, że to najlepszy prezent, bo w miejsce dawnych - pojawiają się nowe znajomości.

Kiedyś nie wierzyłam w to, że można nawiązać prawdziwe, szczere przyjaźnie od serca w dorosłym życiu. Myślałam, że liczą się tylko te trwające od dzieciństwa. A gdy one się kończą, to żadne kolejne nie będą już tak prawdziwe i solidne. Na szczęście - myliłam się. :) Jeśli więc jesteś teraz na etapie urwanych kontaktów, nie martw się. Po prostu wszechświat daje Ci miejsce na nowe.


4. Oddam nieużywane rzeczy!

W szafie taką "czystkę" już zrobiłam i wszystkie nieużywane (niektóre nawet nowe, z metkami!) ubrania trafiły już w dobre ręce. Nie było ich jakoś bardzo dużo, bo z ubrań najbardziej lubię kupować... książki. ;) Ale teraz nadszedł czas na różnego rodzaju dekoracje, nadprogramowe komplety pościeli i ręczników, szpargały, plakaty i inne różności. Myślałam o jakiejś małej "garażowej" wyprzedaży online - byłabyś / byłbyś zainteresowana/-y? Tekstylia trafią raczej do schroniska dla zwierząt - winter is coming, zwierzakom przyda się dodatkowa warstwa ciepełka.

Największy problem mam zawsze z książkami i skandynawskimi magazynami wnętrzarskimi, które uwielbiam. Rozstania z tymi skarbami są najtrudniejsze. Ale udało mi się już puścić w świat kilka książek, które choć fajne, nie należały do grona tych, do których chętnie wrócę jeszcze raz. Zamiast się kurzyć na półkach - będą czytane!


5. Pójdę z Małżem na randkę! 

W październiku oboje mieliśmy na tyle dużo pracy oraz innych zajęć, że nie mieliśmy chwili tylko dla nas. Takiej wiesz, bez stresu, bez pośpiechu, bez widma niedokończonych spraw nad głowami.

Dlatego w listopadzie będzie randka. Jeszcze nie wiem, czy kino, teatr, czy może kolacja w jakimś fajnym miejscu... a może jakiś weekendowy wypad za miasto? Tyle pięknych miejscowości jest dookoła, tyle ciekawych agroturystyk, które po sezonie oferują wyjątkowe brzmienie ciszy. :) Hmm? Jak myślisz, to dobry plan?



6. Pójdę do mojej ulubionej fryzjerki!

Długowłose kozy mają specyficzny stosunek do swoich włosów. ;) Bardzo nie lubią, gdy trzeba je skrócić. Dlatego każdego fryzjera, u którego przez przypadek się znajdą (bo z własnej woli to tak raz na pół roku może), błagają o jak najmniej obciętych centymetrów. I ja też do tych kóz należę.

Do niedawna moje doświadczenia z fryzjerstwem kończyły się myciem włosów i układaniem ich po swojemu tuż po powrocie z zakładu oraz psioczeniem i ciskaniem piorunami w usługodawcę, który zbyt mocno zaszalał z nożyczkami. ;)
Ale odkąd mam "moją" Anię, która nie tylko słucha i wie, co oznaczają słowa "podcinamy jak najmniej się da", to jeszcze świetnie doradzi, wymasuje głowę tak, że można zasnąć w fotelu (koleżanka mojej koleżanki mi opowiadała, ja bym przecież nie zasnęła hrhrhrh... :P) i zrobi kolor, który wygląda jak mój naturalny, tylko taki po tuningu! No i potrafi ukryć tych cwanych, siwych wyrostków, którzy pomału zaczynają mi się panoszyć na głowie, jeden po drugim. ;) Także wiesz... znajdź swoją Anię! Ona tam gdzieś jest, a może on?


7. Przekłuję uszy!

To będą kolejne dziurki, o których myślę już dłuuuugo, a jakoś nie miałam okazji zrobić. I jak tylko się zagoją, włożę w nie moje złote błyskawice! A co! Będą świetnie wyglądały ze srebrnymi księżycami i gwiazdkami.

W ogóle zabawna sprawa z tymi dziurkami... kiedyś miałam ich naprawdę sporo, po kilka w jednym uchu, jeden w nosie... ale z wiekiem wyjmowałam i zarastały, znikały razem z moim "nastoletnim buntem". A Ty masz/miałaś/-eś jakieś kolczyki?


8. Pójdę na dłuuuugi, samotny spacer!

Uwielbiam samotne spacery, podczas których nie tylko głębiej oddycham i oczyszczam umysł, ale też zbieram różne skarby. Żołędzie, kasztany, patyczki, listki, szyszki, kamyki... taka medytacja. Skupiam się wtedy na oddechu i na tym, by o niczym nie myśleć. Nie ma terminów, zadań do wykonania, umówionych spotkań i komputera czy telefonu. Cisza, ja i czas - jak to śpiewa Nosowska. A do tego, najlepiej, las.



9. Narysuję nasz dom!

Po raz kolejny, oczywiście. ;) Ale w międzyczasie wpadło mi kilka różnych pomysłów, które mogą się okazać idealnymi rozwiązaniami dla naszego przyszłego domku. Także kredki w dłoń i działam! Rzecz jasna nie będzie to projekt architektoniczny, ale moje wyobrażenie naszego gniazdka pod lasem. Wstępny rozkład pomieszczeń, elewacja, okna, drzwi, dach i komin... schodki, dachówki, może nawet płotek? ;)



10. Będę dla siebie wyrozumiała!

Pamiętasz założenie tego cyklu wpisów? To tylko sugestia, nie sztywny plan, którego muszę się trzymać i zrealizować w całości. Jeśli któregoś z powyższych punktów nie zrealizuję - trudno. I będę dla siebie wyrozumiała, jeśli  jednak nie upiekę ciasta, albo przyjaciółki nie wpadną... Och, czekaj, babski wieczór mamy już dogadany, więc ten punkt raczej odhaczę. Ale może wcale nie przekłuję uszu? Albo moja ulubiona fryzjerka nie będzie miała wolnych terminów?

Stawiam na luz. I Tobie też tego życzę, zwłaszcza w ten ciemny, listopadowy wieczór.

Uściski, k. 


6 komentarzy:

  1. No i super! :D Ja tez rozważam fryzjera :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam w planach przede wszystkim odpoczynek - i to pod różnymi postaciami! Dużo spania, czytania, pielęgnacji - dogadzania sobie po ciężkim początku jesieni! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Domowe SPA robię sobie co najmniej raz w miesiącu - trzeba czasem dopieścić ciało.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)