Wiesz, mam ten fantastyczny przywilej, że nie muszę być na bieżąco ze wszystkimi i wszystkim. I cieszę się bardzo, że mnie tyle omija! Przepychanki, kłótnie, tragedie tego świata, gwiazdy, plotki oraz nic nie znaczące debaty. I choć zaglądam do mediów społecznościowych by sprawdzić, czy świat jeszcze na tych dwóch, trzęsących się nogach stoi, to po paru minutach wyłączam się na nowo. Bo mogę.
Nie scrolluję jak opętana facebooka w poszukiwaniu nowych zdjęć moich znajomych, nie wdaję się w nic nie wnoszące dyskusje, czytam tylko te wiadomości, które naprawdę mnie interesują (najczęściej te o nowych książkach i o zmianach klimatycznych). Korzystam z social media w ramach koziej "działalności blogerskiej" ;), ale robię to, bo lubię i tak, jak lubię. Cenię sobie ogromnie możliwość rozmów z moimi Czytelnikami. Ale gdy tylko poczuję, że to za dużo - wyłączam się.
Joy of missing out to radość z bycia poza, odpuszczenia sobie udziału w różnych spotkaniach, imprezach, na które nie mamy ochoty. Radość ze zwykłego, prostego życia, bez dzielenia się prywatnością online, bez sprawdzania statystyk. Z pysznej herbaty kupionej w ulubionym sklepiku najsympatyczniejszej Ani, jaką znam. Z siedzenia w kuchni przy stole i obserwowania kotów. Z rozmowy twarzą w twarz z tymi, na których mi zależy i którym na mnie zależy. Których interesuje, co u mnie i vice versa. Radość z nie bycia na bieżąco to zdecydowanie jedno z najprzyjemniejszych uczuć. Odczuwasz ją czasem?
JOMO nie dotyczy jedynie moich relacji z bliskimi ludźmi. Tu lubię być na bieżąco, zwłaszcza, gdy czuję, że to relacja naprawdę ważna, potrzebna i dająca satysfakcję. I nie zrozum mnie źle, nie chodzi o jakąś materialną przyjemność czy zadowolenie. Chodzi o to uczucie bycia potrzebnym. Gdy wiesz, że jesteś potrzebny i gdy Twoi bliscy czują się Tobie potrzebni.
Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego niektórzy moi znajomi, zamiast zapytać wprost "co słychać?", wolą sprawdzić profil facebookowy? Czemu, udając że tego nie robią, śledzą wpisy na blogu lub instagramie, i z wyrwanych z kontekstu fragmentów układają sobie swoją opowieść o moim życiu? Dziś już się nie zastanawiam.
Bo gdy ja chcę wiedzieć, co u moich znajomych, nie oglądam ich profili - po prostu pytam, zagajam, to zajmuje 5 sekund. Oni też nie muszą do mnie codziennie dzwonić, żeby zapytać, jak się mam, co porabiam i czy już spakowałam plecak na wyjazd. ;) Czasami wystarczy, że wyślą uśmiech w wiadomości - dając znać, że są. I ja wysyłam uśmiech, by wiedzieli, że myślę o nich. To takie proste.
Jeśli chcesz wiedzieć, co u mnie - zapytaj. Odpowiem. Że dobrze, że offline, że zdjęcia, że praca, że fajne kobiety, że fajni mężczyźni, że dobra muzyka, że pyszne jedzenie, że urlop, że koty śmieszne, że rodzina, że szpital, że urodziny, że książki, że jesień idzie, że kawalerka, że... najprzyjemniejsze uczucie. ;)
I chociaż możliwe, że właśnie w ten weekend kończą Ci się wakacje, kończy się też pomału lato (choć jeszcze prawie miesiąc tego kalendarzowego został), że dzieciaki wracają do szkoły, to właśnie teraz uśmiechnij się. Do siebie i do świata. Nie czytaj wiadomości przez chwilę, nie śledź, nie komentuj, nie czekaj na lajki, nie sprawdzaj statusów i e-maili. Pobądź sobie ze sobą. Może na początku będzie trudno, ale później będzie fajnie. Wysiądź na chwilę z tego pędzącego pociągu. Popatrz na drzewa, w niebo, na chmury. Porób nic. Nigdzie nie pędź, nie rób sobie zdjęć. Po prostu bądź. I poczuj jedno z najprzyjemniejszych uczuć na świecie: uczucie nie bycia na bieżąco. :)
Tego, przedurlopowo i już-prawie-wrześniowo, Ci życzę.
Uściski, k.
Koza, uwielbiam Cię :)
OdpowiedzUsuńI też uwielbiam być poza.... :)
Hmm bardzo mi miło. 😉
UsuńJa też ciągle nie jestem na bieżąco i... dobrze mi z tym ��
OdpowiedzUsuńSuper! 😊
UsuńA ja mam pytanie - co to za roślinka z żółtymi kwiatkami ja zdjęciu?
OdpowiedzUsuńTa z okrągłymi kwiatkami to wrotycz, a ta z podłużnymi gałązkami i małymi kwiatuszkami to nawłoć. Znajdziesz je przy każdej polnej drodze. 😉
UsuńJa już wieki nie skrolowałem facebooka, dla mnie on może nie istnieć :)
OdpowiedzUsuńSzczęściarz 😊
UsuńPrzepięknie prezentuje się ta żółta roślinka 👍
OdpowiedzUsuńuwielbiam te łąkowe bukiety.Co do bycia nie na bieżąco to często tak mam że nie wiem co się dzieje na świecie czy nawet u nas bo nie oglądam wiadomości przez tydzień czy dwa i powiem że dobrze mi z tym. Media społecznościowe tu też często w tzw. tyle jestem nie wspomne o blogach. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńI dobrze Ci z tym? :)
UsuńNajpierw napiszę, że sliczne masz zdjęcia wplątane w post.
OdpowiedzUsuńLubię czytać blogi bo czasem fajnie jet dowiedzieć się czegoś nowego, ciekawego. Co tam w świecie - rzadko wiem, chyba tylko tyle co rodzice przekażą :)
Oj, ja tam nie umiem- muszę duużo wiedzieć, i to od zawsze ;).
OdpowiedzUsuńPytanie brzmi: dużo wiedzieć o czym, o kim? 😉
UsuńTeż nie jestem na bieżąco,mediów wolę czasem nie otwierać, jedynie psychologia - książki, tu jestem. Bycie poza jest fajne, tyle tylko, że dla mnie introwertyczki siedzącej w słowach, to trochę ciężkie - nie umiem zagajać.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia! A ja na szczęście jeszcze wybiorę się na mały urlop :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńJa w sumie od dawna nie jestem na bieżąco, pomaga mi w tym jeszcze medytacja
OdpowiedzUsuńTak, medytacja bardzo pomaga na skupieniu się na tym, co tu i teraz. :)
UsuńFajnie, że o tym napisałaś!!!! Uczę się tego. I dlatego nie przeczytałam posta do końca. Za to z przyjemnością popatrzyłam na zdjęcia!
OdpowiedzUsuńAż nie wiem, czy się cieszyć czy jednak nie :D ;)
UsuńBardzo interesujący wpis :) i cudowne zdjęcia
OdpowiedzUsuń