źródło: Netflix.com |
Polska to bardzo kolorowy kraj. W skórze większości z nas, Polaków i Polek, wygodnie rozsiadła się feomelanina powodując, że gdy targają nami emocje, albo warunki atmosferyczne temu sprzyjają - zmieniamy kolory. Prawie, jak kameleon. Gdy jesteśmy wystraszeni - stajemy się biali jak śnieg; gdy jesteśmy chorzy lub zazdrośni - zieleniejemy. A gdy trochę za długo wystawiamy ramiona do słońca, albo ten wymarzony chłopak czy dziewczyna na nas spojrzą - pąsowiejemy. Jesteśmy kolorowi. A jednak mówi się o nas "biali".
Na tych z nas, którzy mają ciemniejszy odcień dzięki eumelaninie, a ich kolor skóry nie ulega znaczącej zmianie niezależnie od emocji i pogody, mówimy "kolorowi". Coś mi się tu nie zgadza, wyczuwam jakiś fałsz. A Ty?
Tego fałszu aż nadto mieli w sobie biali policjanci, którzy w kwietniu 1989r. prosto z ulicy zgarnęli pięciu nastolatków (tylko jeden z nich miał ukończone 16 lat, więc tak naprawdę dzieci) i bezpodstawnie oskarżyli ich o brutalną napaść, pobicie oraz gwałt na 28-letniej biegaczce z Central Parku w Nowym Jorku. Chłopcy zostali zmuszeni siłą do złożenia fałszywych zeznań, w których oskarżali siebie wzajemnie. Pięści, brak wody i jedzenia, psychiczne znęcanie się - wszystko to spowodowało, że przyznali się do popełnienia czynu, o którym nie mieli pojęcia. Zmyślali, powtarzali to, co wcześniej powiedzieli im policjanci - wszystko po to, by móc w końcu wrócić do domu. Przesłuchiwani przez wiele godzin, bez wiedzy i obecności rodziców, przerażeni, zapłakani, zmęczeni, zastraszeni... z wielkim poczuciem niesprawiedliwości. Ale upragniona droga do domu zajęła im kilkanaście niesprawiedliwie spędzonych w poprawczaku i więzieniu lat.
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
Nie chcę opowiadać Ci całej fabuły, chociaż wystarczy, że wpiszesz w wyszukiwarkę tytuł serialu, albo frazę "Central Park five" i znajdziesz najmniejsze szczegóły dotyczące tej sprawy, a także wielokrotnie nagradzany film dokumentalny Kena Burnsa o tym samym tytule. Ale chcę, żebyś poczuł/-a to, co ja: ogromny żal i bezradność wobec systemu, w którym winni wybierani są na podstawie koloru skóry, a nie dowodów zbrodni. I mimo, że całe zajście miało miejsce 30 lat temu, tak naprawdę niewiele się zmieniło. Nadal żyjemy w świecie, w którym prezydent Stanów Zjednoczonych wygłasza swoje podszyte rasizmem tezy, buduje mury, zabrania wstępu do kraju ludziom konkretnego wyznania, sieje nienawiść i strach. Zupełnie, jak 30 lat temu, gdy ten sam człowiek (wówczas jedynie znany biznesmen) domagał się kary śmierci dla tych pięciu niewinnych chłopców. To jest przerażające. Przerażające jest też to, że nie musimy lecieć do Stanów, by usłyszeć podobne wypowiedzi, by znaleźć przypadki przemocy na tle rasowym. Wystarczy wyjść z domu, spojrzeć na własne podwórko, na wysmarowane sprayem napisy na blokach, poczytać o pobiciach, przemocy werbalnej i niewerbalnej z powodu pochodzenia, koloru skóry, języka, wiary, orientacji seksualnej... Wystarczy włączyć radio, by usłyszeć jak czołowy poseł pewnej partii opowiada banialuki o niebezpieczeństwie czyhającym na nas ze strony uchodźców i ich krwiożerczych bakterii. Nie musimy, niestety, daleko szukać. I to się dzieje naprawdę. W XXI wieku. W cywilizowanym wydawałoby się kraju.
"Jak nas widzą" to ważna historia, arcyważny temat, ale też świetna obsada aktorska, scenariusz i reżyseria. Ta produkcja Netfliksa całkowicie zrywa z traktowaniem bohaterów jako odczłowieczonej grupy młodocianych przestępców. W zamian - skupia się na osobistych przeżyciach Kevina Richardsona (w młodszej wersji granego przez Asante Blackka, a w starszej - Justina Cunninghama), Raymonda Santany (Marquis Rodriguez / Freddy Miyares), Antrone'a McCraya (Caleel Harris / Jovan Adepo), Yusufa Salaama (Ethan Herisse / Chris Chalk) oraz Koreya Wise'a (Jharrel Jerome). Reżyserka odsuwa nieco w cień doniesienia medialne na temat zbrodni i pełne rasowych uprzedzeń reakcje społeczeństwa. Skupia się przede wszystkim na indywidualnych historiach nastolatków, którzy w najgorszy możliwy sposób zetknęli się z rasizmem amerykańskich instytucji. Ta historia, opowiedziana w czterech odcinkach, to pewnego rodzaju hołd dla tych, których system skrzywdził najbardziej.
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
źródło: Netflix.com |
"Jak nas widzą" to nie tylko genialnie zrealizowany pod kątem zdjęć, reżyserii, scenariusza miniserial, ale także głośny sprzeciw przeciwko tym, którzy po 30 latach nadal twierdzą, że te ciemnoskóre dzieci (dziś już dorośli mężczyźni z poukładanym, rodzinnym życiem) są winne zbrodni w Central Parku. To bunt przeciwko piętnowaniu ze względu na kolor skóry i pochodzenie. Mimo upływu czasu, ten temat jest wciąż aktualny tak, jak lata temu i to jest chyba najbardziej przerażająca puenta wynikająca z tej produkcji.
Dzięki temu, że Ava DuVernay pokazała sprawę z bardzo bliskiej, ludzkiej perspektywy - my stajemy oko w oko z problemami nie tylko współczesnej Ameryki, ale i całego świata. Historia po trosze zatacza koło i wracamy do bardzo niebezpiecznych czasów. Wydaje się, że nawet postęp technologiczny, wiedza medyczna, wiedza z zakresu genetyki, a także wszelkie odkrycia antropogeniczne nie są w stanie przekonać niektórych, że pomiędzy bielą i czernią jest jeszcze mnóstwo innych kolorów.
A Ty jak myślisz?
Netflix: "Jak nas widzą" / "When they see us".
Premiera 31.05.2019r.
Uściski, k.
Rzadko zaglądam na Netflixa :D Jednak niektóre produkcje lubię :) Ta mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńW tym wypadku naprawdę zachęcam. :)
UsuńJestem wstrząśnięta... nie radzę sobie z taką niesprawiedliwością, nie radzę sobie z tym, do czego zdolni są ludzie i mam na myśli chyba wszystkie straszności tego świata po tym wpisie...
OdpowiedzUsuńReżyserka zrobiła kawał dobrej roboty, a ty zrbiłaś swoją...
Ciężko jest się otrząsnąć po tym serialu, naprawdę. Ja generalnie najbardziej lubię czytać książki i oglądać filmy/seriale dokumentalne lub oparte na faktach. Bo życie pisze najciekawsze i najbardziej niespodziewane scenariusze...
UsuńMuszę powiedzieć że na Netflix zawsze można liczyć. Problemy społeczne, emocje, trudne decyzje... Chyba dlatego płacę i nie marudzę. Serialu nie widziałem ale z ciekawości obejrzę!
OdpowiedzUsuńJa też płacę i nie marudzę, bo naprawdę można tam trafić na perełki. Polecam Ci serdecznie "Jak nas widzą", nawet jeśli tematyka Cię nie zainteresuje, to to jest po prostu kawał pięknej pracy, świetnie wykonanej.
UsuńCiekawa tematyka serialu, może w wolnej chwili obejrzę 😉
OdpowiedzUsuńPolecam! Warto.
UsuńSądzę, że to serialowy majstersztyk, szczególnie dla socjologa i fana dobrego kina.
OdpowiedzUsuńCiekawa, poruszająca recenzja, nie mam netflixa i nie zamierzam mieć, ale to fakt, że temat ciągle aktualny. Bo w dyskryminacji nie kolor skóry jest ważny, nie tak naprawdę - jeśli akurat jesteśmy wszyscy jednego koloru, znajdziemy sobie inny powód: pleć, wiek, religia... cokolwiek, co pomoże nam uwierzyć w naszą wyższość. Smutne, ale z drugiej strony to też się na szczęście zmienia, ale powoli. Zmiany w dziedzinie postaw dokonuje się podobno najtrudniej.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu po raz pierwszy odpalić Netflixa!
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie pozostaje nic innego, jak tylko obejrzeć! Zapisuję sobie tytuł na dzisiejszy filmowy wieczór.
OdpowiedzUsuńTylko skończę Westworld i wracam z HBO GO do Netflixa, bo lista oczekujących tam z tytułów nie chce przestać rosnąć. Dzięki :P
OdpowiedzUsuńJestem wstrząśnięta filmem HUMAN. Również polecam.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że trzeba się odpowiednio uzbroić psychicznie i obejrzeć serial, o którym piszesz...
OdpowiedzUsuń