Ona i On. Woda i ogień. Koza i Lew. Uparta i jeszcze bardziej uparty. Zaspany piątek i radosna jak skowronek niedziela. Kolekcjonerka książek i kolekcjoner muzyki. Aromatyczna herbata i mocna kawa. I każdy nowy dzień nabiera rumieńców. Nawet taki poniedziałek po bardzo długim, majowym weekendzie. ;)
W tygodniu nie mamy z Małżem czasu na poranne rytuały, na parzenie kawy w pięknych dzbankach, herbatę w ulubionym kubku, wspólne śniadanie. Właściwie całe dnie się nie widujemy, a bywa, że R. wraca do domu, zamieniamy parę słów i ja zasypiam. Ale w weekendy nadrabiamy wszystko: od wspólnego gotowania po kłótnie. ;) Taki lajf. Dlatego tak bardzo doceniam długie weekendy, majówki, urlopy, wszelkie święta, kiedy możemy spędzić czas razem.
Bardzo lubię, gdy w sobotni poranek budzi mnie dźwięk młynka do kawy, a niedługo później - zapach czarnego napoju bogów. I chociaż, jak już dobrze wiesz, nie jestem smakoszem, uwielbiam ten moment, gdy na stole staje dzbanek świeżo zaparzonej kawy. Chwilkę później pojawia się moja herbata i śniadanie. W niedzielę natomiast najczęściej to ja budzę R. śniadaniem - czasami do łóżka, a czasami nie. Czasami staję na wysokości zadania i na talerzu ląduje omlet, owsianka z owocami (gdy mamy fazę "no dobra, od dziś tylko zdrowe odżywianie!"), albo jajecznica ze szczypiorkiem. A czasami zwykłe kanapki. Ale uśmiech wycięty z rzodkiewki czy ogórka musi być. ;) Bardzo lubię te nasze momenty.
To wspólne tworzenie {k u c h e n n y c h h i s t o r i i }.
A Ty masz swoje rytuały, jakie kuchenne historie tworzysz w swoim domu? Daj znać w komentarzu, z chęcią się dowiem, przeczytam, podyskutuję...
Udanego pierwszego, majowego poniedziałku!
k.
Piękna kuchenna historia ;) Każdy z nas ma chyba takie wspólne rytuały ;)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, bo te okruszki wspólne składają się w całość - przyjemnie spędzony, wspólny czas.
UsuńWspaniałe są takie kuchenne historie i trzeba je celebrować i pisać jak tylko się da :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Też tak myślę! Buziaki!k
UsuńMoje rytuały to to, że wstaję razem z moją rodziną i gdy oni szykują się do szkoły/pracy, ja szykuję im śniadanie/lunch, żeby nie jedli jakiegoś sklepowego badziewia. W swoich pojemnikach dostają więc przepyszności super zdrowe... i choć nie ma tu leniwego rozkoszowania się chwilą, bo czas nagli, to jednak cieszy mnie to, że wychodzą z fajnymi rzeczami do jedzenia... A ok. 10:00, kiedy małżonek spożywa swoje drugie śniadanie, zawsze dostaję miłosnego sms-a :D
OdpowiedzUsuńTen miłosny sms - cudo! :) Zdarzyło się kiedyś, że go nie dostałaś? Bo np ważne spotkanie czy coś innego się akurat działo?
UsuńW tym tygodniu moja kuchnia będzie przechodziła wiosenną metamorfozę, a więc mam nadzieję, że kiedy zacznie wyglądać tak jakbym chciała zacznę w niej tworzyć kuchenne historie, historie z duszą:)
OdpowiedzUsuńOch jak ja Ci zazdroszczę tej wiosennej przemiany! Nasza kuchnia jest taka... Niedokończona. 😉 Ten stan trwa już tak długo, że teraz mam już ochotę tylko na zupełnie nową kuchnię...
UsuńPrzepiękne zdjęcia - zwłaszcza pierwsze!
OdpowiedzUsuńKiedyś dźwięk ekspresu do kawy to było dla mnie coś magicznego... Dzisiaj już mniej, bo okazało się, że kawa mi szkodzi (a taką kawoszką byłam, no szlag :(), za to znalazłam przyjemność w czym innym... Lubię sobie czasem wstać przed dziećmi i kiedy jeszcze w domu cicho, zrobić sobie herbatę, śniadanie, przysiąść z nimi do ulubionej lektury... <3 Ale rzadko kiedy się udaje, bo skowronkiem nie jestem, za to moje szkraby już tak ;)
Dziękuję bardzo. Takie chwile sam na sam ze światem są magiczne. Uściski!
UsuńSwietna sprawa czas dla siebie. Trzeba z tego korzystać i celebrować.
OdpowiedzUsuńHistoria historią, ale wielkie BRAWA za zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Michał! 😊
UsuńU nas poranki ostatnio są świętością - ale to dlatego, ze mamy rano czas. Prowadzimy razem lokal gastro, więc prace oboje zaczynamy koło 11.30 ;)
OdpowiedzUsuńUprzejmie zazdraszczam w takim razie! My chyba musielibyśmy wstawać oboje o 5, żeby w tygodniu zjeść razem śniadanie przed pójściem do pracy. 😉
UsuńPiękne rytuały, aż zazdroszczę. Ślicznie u Was.:)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne za dobre słowo.
Usuńja staram się byśmy cała niedzielę jadali wspólnie posiłki, zaczynamy od śniadania (zazwyczaj piekę bułeczki i robię kakao) a potem wspólny obiad :)
OdpowiedzUsuńMy z mężem w sumie nie mamy żadnych porannych rytuałów. Może dlatego, że jeszcze mama z nami mieszka i jakoś tak głupio, bo niby jesteśmy u siebie, ale wcale jeszcze nie czujemy się jak u siebie (kupiliśmy od mojej mamy mieszkanie). Może jak już będziemy sami to się pozmienia. Mam nadzieję, że tak będzie, bo zawsze mi się marzyło, żeby było tak jak na filmach, czyli w sumie tak jak u Ciebie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnie bawem będziemy mieć swoją kuchnie w swoim wymarzonym domku i tam będziemy rozkoszować się każdąwolną chwilą :)
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis! Takie rytuały są bardzo ważne, szkoda tylko, że w tygodniu brakuje na nie czau. Piękne te kubki!
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważne żeby celebrować wspólny czas, gdy się już go ma :) Łatwo to przegapić
OdpowiedzUsuńPiękna kuchnia i akcesoria ☺
OdpowiedzUsuńMój mąż pracuje na zmiany, więc widzimy się też zmianowo ;) Ale zwykle co co najmniej dwa posiłki jemy razem, a uważam, że wtedy nawiązuje się bliskość - nawet jeżeli czytam gazetę to dyskutujemy o tym, więc moim zdaniem też się liczy ;)
OdpowiedzUsuńJak najwięcej takich tradycji. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńAle piękne są te kubki! Bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKuchenne rytuały - chyba powinnam nad nimi popracować - chyba nie przywiązuję do nich wielkiej wagi, z tego względu, że kuchnia jest dość ciasna, a przez to czasem irytująca... - chociaż jedną rzecz lubię i wtedy jej wielkość mocno mi nie przeszkadza - kiedy przygotowuje z dziećmi ciasto :) Wtedy czas płynie inaczej :)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje zdjęcia :)
Cudowne zdjęcia i przepiękna zastawa!
OdpowiedzUsuńJa codziennie jak wstaję, to czeka już na mnie dzbanuszek kawy i przygotowana owsianka����
OdpowiedzUsuńNaszym weekendowym rytuałem, jak na blogerkę kulinarną przystało, jest własnoręcznie przygotowane i upieczone pieczywo do śniadania (chleb, bułki lub rogaliki. I zapach unoszący się po domu budzi wszystkich;-)Oprócz mnie oczywiście, ale wystarczy mi, że robię moim kochanym domownikom przyjemność:-)Pamiętam ten zapach z dzieciństwa i chciałam, aby u mnie był taki sam w każdy weekend:-)
OdpowiedzUsuńPiękna impresja na temat związku i... świetne zdjęcia kuchenne :) U nas te momenty to weekendowe śniadania. bez pośpiechu, zwykle coś specjalnego i robione razem, na co w tygodniu nie ma czasu.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń