Dawno, dawno temu... za siedmioma dostojnymi kamienicami i siedmioma niezbyt ruchliwymi ulicami, stał sobie wieeeeelki, żółty blok. Nie był to zbyt urodziwy blok: lekko skrzywiony, nieco połamany, z wierzchu jakby załatany, ale w środku straszący swoimi odchyłami od pionu, odpadającymi tynkami i wystającymi zewsząd rurami...
Blok ów był młodszy od koleżanek kamienic, ale jednak już nadgryziony zębem czasu. Wnętrze podzielone miał na dziwne klatki i piętra, a na tych piętrach mieściły się niezbyt ustawne i zawsze za małe mieszkania. A w tych zawsze za małych mieszkaniach - same dziwy! Długie przedpokoje o ścianach w kolorze żółtka; małe, ślepe łazienki z mikroskopijnymi wannami i beżowymi, jak zęby przedszkolanki z reklamy, płytkami od podłogi do sufitu; kiszkowate i nieustawne kuchnie oraz małe, całkiem zgrabne, pokoje. A w tych pokojach kolorów bez liku: od różu i fioletu, po żółć i pomarańczę w najjaskrawszej odmianie. Do koloru, do wyboru.
Nigdy do końca nie było wiadomo, czy przybranie tych barw wojennych ma odstraszać, czy zachęcać potencjalnych mieszkańców. O gustach się przecież nie dyskutuje. Ale jedno jest pewne, większość mieszkań udało się zaludnić amatorami neonowych odcieni i meblościankolubami. I wszystko toczyłoby się swoim powolnym, blokowym rytmem dalej, gdyby nie jeden pokoik na parterze, który marzył o byciu pięknym, designerskim salonem...
Salon. To słowo w odniesieniu do jedynego w kawalerce pokoiku zawsze mnie bawi. "Zapraszam na salony" - śmieję się do odwiedzających nas znajomych i rodziny. "Salon" - mówię dumnie, gdy rano kilkoma sprawnymi ruchami przemieniam łóżko z powrotem w aksamitną, zieloną sofę. "Zrobiłam galerię na ścianie w salonie" obwieszczam Czytelnikom na Facebooku czy Instagramie, gdy uda mi się w końcu wbić te parę gwoździ i powiesić na nich ramki wypełnione sentymentem. No nie ma to tamto, salon musi być. A przecież ten biedny pokój mieści w swoich ścianach (wcale nie z gumy) i przestrzeń dzienną, i sypialnię, i domowe biuro, garderobę, pokój zabaw a kto wie, czy z czasem nie będzie też na przykład pokojem dziecięcym. Jeśli czytasz mojego bloga dość regularnie, to wiesz, że w przeszłości już tak bywało. :)
Chodź, usiądźmy na chwilę w tym naszym salonie, rozejrzyjmy się co nieco na lewo od wejścia. Ta przestrzeń zmieniała się u nas najczęściej. Aktualnie wygląda mniej więcej tak. Dlaczego mniej więcej? Bo od momentu zrobienia zdjęć, zdążyłam już przestawić kwiaty, zawiesić inaczej koce na drabinie, zmienić dekorację na stolikach kawowych... tak już mam. Kawalerka żyje i często tu przestawiamy. Drobiazgi - na co dzień, a przyjemność jazdy z meblami zostawiamy sobie na luźniejsze weekendy. ;) No dobrze, lojalnie muszę zaznaczyć, że to ja przestawiam bibeloty, a Małż pomaga mi z meblami. Nie lubi tego, ale lubi mnie, więc... no wiadomo. ;)
Nie umiem w szerokie kadry, nie umiem w fotografię, ale robię co mogę, by Ci jakieś skrawki z naszego małego wnętrza pokazać. Także usiądź sobie wygodnie, możesz pomacać kanapę, serio, ja robię to na okrągło... taka jest milusia. I popatrz sobie. Na ten las, którego bardzo mi się we wnętrzu chciało. Na nasze zdjęcia z podróży, na koty, na asparagusa, który właśnie wypuścił nowe gałązki - tak mu u nas dobrze... może Tobie też się spodoba? Daj znać.
Udanego nowego tygodnia!
Ściskam, k
Ps. A gdyby tak następny wnętrzarski wpis dotyczył przechowywania w małym mieszkaniu? Z tym zawsze jest problem... no i plus byłby taki, że przygotowanie takiego posta zmotywowałoby mnie do zrobienia wiosennych porządków w szafie, komodach i innych skrytkach... hmm? ;)
Do miłego!
Ps. Ponieważ pytacie - sofa jest ze sklepu sweethomeandmore. ;)
Szalenie podoba mi się Twój salon, a na wpis o przechowywaniu w małym mieszkani czekam z utęsknieniem :). P.S. Fantastyczna doniczka. Zdradzisz skąd jest?
OdpowiedzUsuńDoniczkę wraz z kwiatkiem (innym, niż ten na zdjęciu) Małż zakupił w stacjonarnej kwiaciarni w Olsztynie. Dziękuję! Pomyślę o tym przechowywaniu. K
UsuńPomysł na kolejny wpis mi się podoba :) Może masz jakieś ciekawe patenty :)
OdpowiedzUsuńCudna ta Twoja sofa jest przecudna! Też bym macała 😁 I w ogóle w tym salonie jest tak przyjemnie :)
Już zaczęłam planować porządki po kolei w szafkach... 😉 Dziękuję bardzo! Uściski!
UsuńUwielbiam czytać Twoje posty, wprowadzają mnie w taki błogi nastrój.wnętrze bardzo przytulne i zazdroszczę futrzanego przyjaciela uwielbiam koty może kiedyś też taki przyjaciel zagości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, Agato! :D Uściski!
UsuńPięknie! Aksamitnie, przytulnie, domowo!!!
OdpowiedzUsuńPiękne fotografie! Ta głęboka butelkowa zieleń pasuje jak ulał, mało tego - nawet puchaty, rudy domownik fituje kolorystycznie! :)
OdpowiedzUsuńNo i te rośliny, coś wspaniałego, gdyby tak każdy miał do nich odpowiednią rękę! :(
Nieważne czy mały czy duży, ważne by czuć się w nim dobrze , a jest piękny i w dodatku z kotem jako najważniejszą ozdobą ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, tak naprawdę to dobra energia i koty robią całą robotę. :)
UsuńBardzo przytulnie u ciebie, podoba mi się kolor sofy. I miejsce na książki jest... super!
OdpowiedzUsuńMasz talent do organizowania przestrzeni w piękny sposób :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo :-)
Piękne wnętrze i kolor kanapy cudowny
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę piękne wnętrza! Uwielbiam butelkową zieleń :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis i ładne zdjęcia. Bardzo podoba mi się Twój salon. Eleganckie połączenie bieli, zieleni i czerni. Fajny pomysł na kolejny wpis: na pewno przeczytam! Obserwuję i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim jestem zauroczona fotografiami, które wiszą nad kanapą :)
OdpowiedzUsuńAsparagus też miałam piękny i dorodny, ale zima mu dala w kość i teraz z doniczki sterczą tylko kikuty, jako wspomnienie dawnego gąszczu...
Jakoś mnie ta zieleń u Ciebie na salonach (w przededniu wiosny) ujęła za serce :) Lubię bardzo!
A post o przechowywaniu - koniecznie!! Też mieszkamy w kawalerce i to zwyczajnie nie jest proste!!
Pozdrawiam,
Justyna
Dziękuję, Justynko! Część fotografii to moje skromne "dzieło" - po prostu sentymenty, dobre momenty. Chciałam mieć je na wyciągnięcie ręki, nie tylko w albumie. Buziaki!
UsuńCzekam z niecierpliwością na wpis o przechowywaniu w białym mieszkaniu! :) Mam nadzieję, że pomoże mi on zorganizować w końcu przestrzeń...
OdpowiedzUsuńPostaram się, byś nie czekała zbyt długo, ale nie mogę obiecać, że stanie się to w marcu... :D
UsuńBardzo mi się podoba kanapa. Mega. Proszę o link do firmy-producenta :)) ile kosztowała?!
OdpowiedzUsuńCzytelniczka.
Ps. Już wiosna, porządki-wow?!? Ja nie myśle jeszcze. Rozmrażamy rury w domu, bo przez te mrozy zamarzły ;) pomyśle, jak zobaczę w końcu słońce.
:))
Zajrzyj do sklepu sweethomeshop.pl ;)Porządki....to nie jest moja mocna strona, zwłaszcza takie wiosenne. ;) Dlatego już muszę o nich myśleć... :D Pozdrawiam!
UsuńPięknie i inspirująco :)
OdpowiedzUsuńKolor sofy jest niesamowity.
Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki, Sówko! :)
UsuńBardzo, bardzo mi się podoba :) Zrobione z pomysłem, z charakterem :) A ta roślinka na środku - śliczna, wprowadza poczucie spaceru po lesie :P
OdpowiedzUsuńTak, tak, proszę ja Was, bardzo dobrze mi tutaj :) Zacna kawalerka w dostojnym żółtym bloku <3 Jest pięknie, pozdrowienia! :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor sofy. Fajny klimacik. Oczywiście bez kota nie byłoby to samo ;0
OdpowiedzUsuńAle piękne wnętrze :)
OdpowiedzUsuńBoski! A kota biorę w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńGustowny "salonik", dobór barw wydaje mi się taki elegancki i fajny kiciuś :)
OdpowiedzUsuńA i tekst bardzo pociesznie się czytało dzięki lekkości z jaką został napisany.
Pozdrawiam ;)
Bardzo piękne fotografie, wnętrza przytulne, aż chce się usiąść z herbatką i odpocząć
OdpowiedzUsuńPowinnam iść spać, ale nie mogę, zobaczyłam Twój post...co Ty mi robisz :D Boskie masz salony, a opowieść mega! Zawsze zadziwiała mnie ta popularność oczojebnych ścian...łaj, ja się pytam łaj? To już te płytki be-żowe lepsze :D Pamiętam reklamę jak dziś:D Ma się te lata. Kochana, Ty nie w kadr? Ty nie w fotografię? No super kadry, super wystrój, i foty i koty i kanapa, a asparagus...no wreszcie wiem jak toto się nazywa- przecudowny. ściskam cię ciepło, zwłaszcza teraz gdy ta cholerna zima sypnęła śniegiem...a tak się cieszyłam na wiosnę :***
OdpowiedzUsuńPięknie mieszkasz, kanapa boska. Ta zieleń śni mi się po nocach :) Jest tak lekko, przytulnie. Asparagus pięknie się komponuje. W takim wnętrzu z miłą chęcią mogę spać, witać gości i bawić się z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
PIĘKNIE <3 normalnie inna rzeczywistość, jejciu :)
OdpowiedzUsuńNo to jestem... znowu ;) I muszę to napisać- dla mnie jesteś Czarodziejką- potrafisz proste rzeczy przedstawić w bardzo wyrafinowany sposób.. uwielbiam :) i mi tam już więcej nigdy nie gadaj, że zdjęcia to Ty nie i bibeloty na komodzie też nie-twoja-to bajka ;D
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tymi ramkami na ścianie i ta doniczka na stoliku. Cudna :)
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że to salon. Przecież koty leżą w ciagu dnia w salonie a tylko noca w sypialni.
OdpowiedzUsuńFenomenalne wnętrze! Chcę tam zamieszkać!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny salon! Bardzo mi przypadł do gustu, szczególnie kiedy przestrzeni posiada jakiś kolor - w Twoim przypadku jest to zieleń, a nie tylko biały i szary, który gości teraz dosłownie wszędzie :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne kadry salonu, aż chciałabym się zagościć u Ciebie na kawie:)
OdpowiedzUsuńTwoje wnętrze jest urocze i dopieszczone. I przeczy stereotypowi klasycznej kawalerki.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWspaniały salon, z wielką, zieloną kanapą :) zdecydowanie na tak! Bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ten salon! Bardzo podoba mi się kolorystyka i detale! :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej oczywiście kotek :>
Salon jest piękny i bardzo przytulny. Kanapa ma niesamowity kolor, a dodatki dobrane w punkt. Co ja tu będę pisać - super wnętrze :)
OdpowiedzUsuńLubię klimatyczne wnętrza. Twój salon bardzo mi się podoba. Małe znaczy piękne. Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne wnętrze! Cudowne, klimatyczne kolory + ta lampa! Super :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny i przytulny pokoj.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba 👌 Wszaystjo jest idealne
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że jest przytulnie :)
OdpowiedzUsuńUroczo :) Podobają mi się te antyramy w tle zwłaszcza liście na czarnym tle <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to nowoczesne wnętrze. Szczególnie podobają mi się motywy kwiatowe w pomieszczeniu oraz kolorystyczne ułożone książki:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest idealnie! Nie biało -buro-szaro i ponuro jak w większości katalogowych wnętrz! Moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńAle ten pokoik marzyciel jest naprawdę przepiękny!
OdpowiedzUsuńSuper wygląda ten desing :) Masz talent :)
OdpowiedzUsuńPiękne słowo meblościankoluby ;) My też kiedyś bawiliśmy w kawalerce i bardzo miło wspominam tamten czas, ale nasza była raczej (poza rowerem przywieszonym do ściany i obwieszonym lampkami) mdła, Twoja to jednak salon, co by nie mówić z charakterem i urokiem osobistym. Rozgościłam się ;) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPs. Nie pomacałam kanapy, ale za to pomacałam kota :D
Fajnego dnia,
D.
Pięknie napisane! Bardzo, bardzo mi się podobało! Podobnie jak sam salon :D (bosh, zaczynam coraz większą zachciewajkę odczuwać na kanapę w tym kolorze!)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piękny, głęboki odcień zieleni tej kanapy pochłania mnie bez reszty. Też taką chcę!
OdpowiedzUsuńNo i bardzo przyjemny ten Twój salon! Zieleń działa kojąco :) Ja uwielbiam wszelkiego rodzaju metamorfozy, przeróbki, przemeblowania - trzeba otaczać się pięknem i robić wszystko, by czuć się dobrze we własnych czterech kątach! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo fajne wnętrza, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane! Aż sama pomyślałam nad tym, by w końcu coś zmienić u siebie ;)
OdpowiedzUsuńPiękny, eco styl :) Ja jestem akurat ekomaniaczką więc u nas też zielono, pełno roślin i mamy nawet ekologiczne materace antyalergiczne :)
OdpowiedzUsuń