Uwielbiam ten kąt w naszej kuchni. Moja Mama siadała tam ze mną w brzuchu i z moją starszą Siostrą na kolanach w latach 80. Zdjęcia z tego okresu są czarno-białe, ale z późniejszego dzieciństwa pamiętam zasłony w duże, kolorowe kwiaty. I stół przykryty obrusem.
W latach 90. zamieszkali tu moi Dziadkowie, a ten kąt nadal był ulubionym miejscem w kuchni. To tu, przy stole, dziadek Władek słuchał radiowej Trójki, czytał gazety, podróżował po świecie palcem na mapach w starym atlasie. Przy tym stole uczył mnie rysować wiewiórki, robiliśmy ludziki z kasztanów i żołędzi, i śmialiśmy się do rozpuku.
To tu z Babcią Nadzią (miała na imię Nadzieja i to imię pasowało do Niej jak ulał) lepiłam grzybówki na święta, oglądałam zdjęcia z zamierzchłych czasów i słuchałam niesamowitych opowieści z Jej życia, jeszcze tam, na Litwie. To tu pisałam listy i kartki urodzinowe w Babci imieniu (bo wzrok nie ten i ręce bolą) do rodziny na Syberii, na Litwie, w Rosji... i to tu powiedziałam Jej, że się zakochałam. Pierwszy raz, a później kilka innych razy... i ten najważniejszy raz, trwający do teraz.
Wiele bym dała, by znów spojrzeć w ocean tych łagodnych, błękitnych oczu. By poczuć, jak mnie głaszcze po głowie i mówi, że wszystko będzie dobrze. By znów skosztować najpyszniejszych na świecie cepelinów oraz sałaty z rzodkiewką i szczypiorem, której nikt tak nie potrafi przyrządzić, nawet Mama. Poczuć jeszcze raz zapach perfum "Być może", wtulić się w ciepłe ramiona. Z dziadkiem zatańczyć do melodii, które grywał na grzebieniu, powiesić bombki na choince, iść na spacer i na lody.
Tymczasem kontynuuję niepisaną rodzinną tradycję i czczę ten kąt, jak na kąt pełen wspomnień przystało. Siadam tu, gdy piszę do Ciebie, gdy kroję warzywa na sałatkę, gdy piję herbatę z koleżanką, jem obiad z Mężem... teraz My budujemy historię tego miejsca. Stół, krzesła, ten kąt. Mój ulubiony. I Mamy. Bo gdy wpada w odwiedziny, zawsze siada w tym miejscu.
Masz jakiś swój ulubiony kąt w domu? Miejsce, do którego lubisz wracać, z którym wiążą się jakieś nietypowe historie, wspomnienia, uczucia? Daj znać, chętnie się dowiem. :)
Uściski! k
Pięknie napisane, tak sentymentalnie. Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńSuper post! Polecam i pozdrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńHehe dzięki!
UsuńWzruszające wspomnienia... Nasze mieszkanie jest nowe, daleko od rodziny- nie czuję, że to moje miejsce na ziemi.. Lubię je tak zwyczajnie, bo dużo serca włożyłam w jego urządzenie, ale... gdzieś mnie ciągnie, coś mnie pcha.. czekam co przyniesie przyszłość :)
OdpowiedzUsuńWiesz, my wiele lat mieszkaliśmy poza miastami rodzinnymi, później poza Polską, nosiło nas też i teraz czasami też nosi. Ale wróciliśmy i to właśnie tu, na "stare śmieci" jak to się mówi. To była najlepsza decyzja. Bo teraz, gdziekolwiek nie pojedziemy, mamy dokąd wracać. :) Uściski!
Usuńkuchnia z duszą, tekst napisałaś świetny!
OdpowiedzUsuńDziękuję!Tak mi się "wylało" z serca. :)
UsuńTwoje wspomnienia działają szczególnie wzruszająco, to piękne! Kuchnia, w polskiej kulturze, zawsze była miejscem schadzek i po prostu miłych chwil, nie wygląda to jakby miało się coś zmienić, byłoby szkoda.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak się nie zmieni. Kuchnia ma taki specjalny, niepowtarzalny klimat. Nie ze wszystkimi gośćmi siadamy w kuchni, bo to jest taka jakaś najbardziej intymna część domu (poza sypialnią, ale że w kawalerce sypialni nie mamy to inna historia). Zapraszamy tu tylko tych, którym ufamy. Jakoś tak podskórnie. Uściski!
UsuńBardzo uroczy i naprawdę przytulny ten kącik! :) Piękna kuchnia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńlubie takie wspomnienia i tradycje :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje podstawki pod szklanki/filiżanki
OdpowiedzUsuńPiękny tekst :) kuchnia to chyba w każdym domu miejsce wyjątkowe, spędzamy w niej wszyscy razem mnóstwo czasu i chcąc nie chcąc, tam się wszystko dzieje. No i przez żołądek do serca :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
UsuńTakich wspomnień tylko pozazdrościć. Ile ja bym dała, żeby znaleźć swoje miejsce, taki swój kąt w domu. Niestety ciągłe przeprowadzki zmuszają mnie do oswajania się na nowo, przez co ciężko przywiązać mi się do tego jednego konkretnego miejsca. Mam nadzieję, że już niedługo się to zmieni. :)
OdpowiedzUsuńU nas też nie było tak od razu, kilka lat wędrowaliśmy po Polsce i po świecie. Ale wróciliśmy i tu odnalazłam swój dom, a właściwie - wróciłam do niego. :)
UsuńPiękne wspomnienia. Poza moimi dziadkami, wszyscy już poprzeprowadzaliśmy się do innych domów. Ale kiedy odwiedzam wujostwo, które mieszka w mieszkaniu pradziadków w starej kamienicy, to przypominam sobie te wszystkie cudne chwile, które tam spędziłam. Od wycinania kruchych ciastek szklanką, przez potwornie słodką herbatę, ciemny salon z pradziadkiem na głównym miejscu przy stole, po służbówkę, w której pachniało Panią Walewską i kremem Nivea. A na toaletce prababci stała czerwona szminka, a na wieszaku - czarna sukienka w białe groszki :)
OdpowiedzUsuńTo są wspaniałe wspomnienia, prawda? :) O tak, i nieśmiertelny krem Nivea, koniecznie w blaszanym, granatowym pudełeczku! :) Moja Babcia też miała sukienkę w groszki, w której Ją uwielbiałam - bordową w białe, drobne groszki. Ach! :) Dziękuję za Twój komentarz!
UsuńPiękny post, pełen magii i wspomnień! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttps://buszujwkuchni.com :)
Dziękuję i również pozdrawiam! :)
UsuńWzruszający wpis! Mi brakuje takiego właśnie miejsca w kuchni. Niestety jest ciut za mała na solidny stół "z tradycjami". Ale idzie nowe i tam zamierzam takie właśnie wspomnienia moim dzieciom tworzyć!
OdpowiedzUsuńI to jest wspaniałe, przecież te moje wspomnienia też ktoś zapoczątkował, moi Rodzice, bo to oni byli pierwszymi lokatorami tego mieszkania w mojej rodzinie. :) Trzymam kciuki za najpiękniejsze chwile!
UsuńNajbardziej wzruszyły mnie Twoje uczucia do dziadków. Bardzo ciepłe, serdeczne, takie plastyczne jakbym widziała moje. To niezwykłe w opisie, tak młodych ludzi jak Ty.
OdpowiedzUsuńPozdrówki.
Widzisz, ja może jestem dziwna, ale ja się z moimi Dziadkami od strony Mamy, o których tu piszę, po prostu przyjaźniłam. Moja Babcia często pierwsza wiedziała o różnych sprawach w moim życiu, wcześniej, niż Mama, niż ktokolwiek. :) Bardzo mi Jej brakuje, mimo, że już 15 lat w tym roku mija, odkąd odeszła... Dziadziusia też mi bardzo brakuje. Uściski!
UsuńNajpiękniejsze miejsca to te, z którymi wiążemy ciepłe wspomnienia. Dla mnie też jest to kuchnia:) Ps. Cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńZaczęłam sobie wyobrażać to wszystko. Bardzo plastycznie piszesz. I tak, że człowiek ma się ochotę otulić kocem i załapać kubek herbaty w dłoń. :)I widzi te lepienie pierogów(grzybówki to pierogi?), błękitne oczy, szeptane wyznania. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie kuchnia chyba też była "moim miejscem" w domu, ale wtedy, kiedy mogłam siedzieć tam sama. :D I mieć wielki jasny stół dla siebie, porządek (u mnie w pokoju panował wiecznie bałagan :P). Ciszę i spokój, kiedy wszyscy w domu już spali. Ale chyba najbardziej lubiłam w kuchni to, że tam nic nie musiałam - nie tak jak w innych pomieszczeniach, do których wchodziłam w konkretnym celu.
Dziękuję Ci za te piękne słowa! Życzę Ci, żebyś takich chwil pięknych tylko dla siebie, ale i z bliskimi, miała jak najwięcej! :)
UsuńNigdy nie przygotowywałam takiej kawy ;) Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMoc pięknych wspomnień... Niestety nie mam już takiego miejsca z dziecinstwa, ale myślę, że tworzy się takie w naszym domu i być może tutaj zacznie się tradycja :)
OdpowiedzUsuńTworzenie takiego miejsca to wspaniała sprawa! Na pewno stworzysz wspaniałe i kolejne pokolenia będą Ci za to wdzięczne. :)
UsuńWspaniale napisane, tak sentymentalnie, ale również pozwala na chwilę zatrzymać się w tej codziennej gonitwie i zastanowić gdzie mamy takie swoje miejsce. Łezka w oku się delikatnie zakręciła i pogrążyłam się we wspomnieniach.
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło, że wywołałam w Tobie takie uczucia. Dziękuję! Wszystkiego najlepszego!
UsuńPięknie piszesz! Swoją drogą u mnie w rodzinnym domu wszystkie dzieci przesiadywały na parapecie i grzały stópki na grzejniku, teraz w tym samym miejscu gdzie ja z siostrą siedziałyśmy, siedzą nasze dzieciaki :)
OdpowiedzUsuńI o tym właśnie piszę, cudownie! :) Jest coś takiego chwytającego za serce, gdy się doświadcza takich małych "powtórek" z przeszłości. :) Uściski!
UsuńHello there! This article could not be written any better!
OdpowiedzUsuńLooking at this article reminds me of my previous roommate!
He constantly kept talking about this. I'll forward this information to
him. Pretty sure he'll have a great read. Thanks for sharing!
Tez mam taki swoj ulubiony kat wspomnien w kuchni z mojego dziecinstwa. Twoj jest bardzo malowniczy. I tak cudownie obfotografowany.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńU nas kuchnia to też ważne miejsce w domu. Fajnie mieć taki swój kąt i dobrze czuć się we własnym M. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie sposob w jaki piszesz a kacik masz super ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały kąt , tyle wspomnień rodzinnych i takich dobrych :-)
OdpowiedzUsuńŚliczny kącik! Chętnie bym w takim sobie posiedziała z kubkiem herbaty i dobrym ciastem :)
OdpowiedzUsuńPoryczałam się, zagrałaś rzewnie na strunie gdzieś w mojej duszy... Moze dlatego, że mamy już nie ma, babć Hali i Manisi również, z Panów w mojej rodzinie pozostał tylko mój brat, mieszkań pełnych dawnych wspomnień również nie ma, a przynajmniej w naszym życiu. teraz tworzymy nasze historie, w naszym domu, tylko z naszą, póki co niezbyt długa historią, będą wspomnieniami naszych dzieci. Kącika nie mam choć kątów w domu pełno ale mam w końcu stół w kuchni, drewniany, taki z małą szufladką na duperelki, każdy ma przy tym stole swoje ukochane miejsce, mam takie i ja, chciałabym by własnie z ta kuchnią "pod kopułą", ciepłą i pachnąca kojarzyły mnie moje dzieci tak jak ja pamiętam moją mamę siedzącą w kuchni, zawsze na tym samym krześle, zawsze z kolanami pod brodą, z kubasem herbaty, papierosem i książką :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kozo Kochana :)
Kochana! Wierz mi, że ja też ze łzami w oczach to pisałam, bo jak sobie przypomniałam te wszystkie piękne chwile, lata całe, codzienne wizyty po szkole u Dziadków... ach. 15 lat mija w tym roku od śmierci Babci, 18 - od śmierci Dziadka. A ja nadal się z tym nie pogodziłam. Wiem, że tak musi być, ale nie godzę się na to i już. Dlatego tak ciężko będzie mi się rozstać z tymi kątami, jeśli nadejdzie taki moment na coś większego... a z drugiej strony, to tylko mieszkanie. Wspomnienia żyją i tworzą się w nas. Uściski! Dobrego dnia!
UsuńKlimatycznie, piękne zdjęcia!<3
OdpowiedzUsuńUlubiony kąt w domu to taki, gdzie jest fotel, ciepły koc, mały stolik, książka i kubek gorącej herbaty :)
OdpowiedzUsuńFajnie mieć takie wspomnienia, miejsca do których się wraca, choćby tylko myślami. Ja miałam dziadków bardzo daleko i rzadko ich widywałam. Jednak zachowały się w pamięci strzępki wspomnień miejsc, sytuacji, do których się z nostalgią wraca :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji- piękne zdjęcia :)
A idź Ty, poryczałam się... :)
OdpowiedzUsuńtak u nas do tej pory najwzniejsze rzeczy dzieją się w kuchni!Zapraszam do mnie http://gibobobasy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym miejscem w domu jest fotel stojący niedaleko pieca w pokoju babci. Mięciutko o cieplutko: idealnie. :)
OdpowiedzUsuńIle ciepła i miłości bije z tego wpisu. Czuje się jakbym to ja siedziała przy tym stole i piła kubek herbaty ;)
OdpowiedzUsuńW moim domu rodzinnym nie mam takiego ulubionego miejsca, ale dom dziadków jaki pamiętam z dzieciństwa pełen był takich właśnie magicznych miejsc. Kuchnia sercem domu. Zapach zupy gotowanej na piecu. Smak obiadu. Domowego ciasta. Smaki, zapachy, melodia starego domu. Nie do odtworzenia i co najważniejsze, nie do zapomnienia...
Pozdrawiam!