Biegnij Kaśka, biegnij! - krzyczą na mnie ze wszystkich stron reklamy, sklepowe witryny, gazetki dla mniej lub bardziej domowych gospodyń oraz ludzie obleczeni siatami z zakupami, choinkami oraz czekoladowymi Mikołajami. A ja tak sobie siedzę w samym środku tego chaosu i zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi? Czy to nam jest w ogóle potrzebne?
Co roku bieganina, wyliczanie z czym zdążę, a z czym nie zdążę, gdzie na Wigilię, gdzie w pierwszy dzień świąt, a gdzie w drugi, czy okna dobrze umyte, kurze z najciemniejszych zakamarków powyciągane, bombki najmodniejsze zakupione, albo nie, bombki nie, bo teraz jednak bez bombek, no chyba, że masz takie prawdziwe, vintage, zbierane przez 200 lat w Twojej rodzinie. Wtedy bombki są okej. I tak dalej.
Zanim jeszcze poczuję prawdziwą atmosferę Zimowych Świąt, zaczynam mieć czkawkę na samo wspomnienie gwiazdy betlejemskiej i dwóch pierwszych nutek "Last Christmas". O Kevinie już nawet nie wspomnę.
Powtarzam zatem patent z zeszłego roku i mówię sobie oraz swoim bliskim: STOP. Czytelnicy mojego bloga też są mi bliscy, więc Tobie też powiem:
PRZESTAŃ SZOROWAĆ!
Czy to, że wypucujesz całe mieszkanie tak, że będzie można jeść z podłogi sprawi, że przeżyjesz te święta jakoś mocniej, bardziej, piękniej?
Okej, nie mówię, że brudne mieszkanie jest czymś, co uwielbiam. Ale jeśli sprzątam kawalerkę w miarę regularnie, to wystarczy odkurzyć, umyć podłogę, umyć kuchenkę, lodówkę, i włożyć gary do zmywarki. Okna mogę przecież umyć w styczniu, a firanki uprać 2 tygodnie przed świętami. Albo po. Nie muszę tego robić na ostatnią chwilę. Nikt mnie nie będzie z tego rozliczał. I Ciebie też nie. Zaufaj mi, w czasie świąt są ważniejsze rzeczy do omawiania z bliskimi. :)
KUPUJ SERCEM!
Dobrze wiemy, że wszystkie wielkie sklepy w okresie świąt bardzo chcą się zaprzyjaźnić z naszymi portfelami. Z każdej strony atakują okazje, przeceny, must have'y i inne formy nabijania konsumenta w butelkę. Kupowanie prezentów w sieciówkach wygląda jak walka dzikich zwierząt o ostatni kawałek mięsa. Zepsutego najczęściej. I tak, kupuję w sieciówkach. Byłabym hipokrytką, gdybym napisała, że nie. Ale jeśli chodzi o prezenty świąteczne, staram się zawsze, by pochodziły z mniejszych sklepików, najchętniej od lokalnych wytwórców, manufaktur, również ze sklepów internetowych, albo robię je własnymi rękami.
Ok, pewnych rzeczy nie da się zrobić samemu, ale jeśli masz możliwość kupić na przykład perfumy w małej perfumerii, czy skórzany portfel w małym sklepiku, a nie w wielkim molochu - zrób to. Unikniesz spoconych tłumów, nieskończenie długich kolejek i stresu. Nawet jeśli zapłacisz parę złotych więcej (a bywa, że jednak mniej!) - warto. Zrobisz przysługę nie tylko sobie, ale i temu panu Staśkowi czy pani Józi, która ten sklepik od lat prowadzi.
Ogromnym sprzymierzeńcem w zakupach przedświątecznych jest Internet. Chyba wszyscy to już wiemy, a jednak dzikie tłumy w galeriach to nadal codzienność. ;) Jednak zakupy internetowe wymagają od nas zaangażowania wcześniej, niż na kilka dni przed Wigilią. Nie wiem, jak Ty, ale ja w tym czasie nie ufam ani poczcie, ani kurierom. Dobrze jest też zarezerwować sobie nieco więcej czasu w razie, gdyby zakup wymagał wymiany. Jeśli dobrze zaplanujesz zakupy, ze wszystkim zdążysz i obdarowani będą zadowoleni. :)
PODZIEL SIE!
Opłatkiem i... obowiązkami. Kto powiedział, że przygotowania świąteczne to musi być domena kobiet? Ja wiem, że tradycja, że babcie pieką makowce, mamy robią karpie, a dziadek z tatą to tylko przyniosą choinkę i ewentualnie skomentują, czy aby ozdób nie za dużo, albo śledzik nie za słony.
W moim domu rodzinnym z męską pomocą bywa różnie. Ok, Tata ma swoje obowiązki przedświąteczne, których się trzyma: zakupy, ryby w occie, choinka. Dziadków już niestety nie mam (została mi już tylko jedna Babcia), więc o ich roli nie będę pisała. Zresztą, to było zupełnie inne pokolenie.
Mój Małż angażuje się bardziej. Pomaga mi nie tylko z choinką, ale i z piernikami, ze sprzątaniem (jeśli już myjemy okna - nie tylko w tym okresie - to robi to właśnie On, bo ja nie dosięgam :P), szoruje kibelek i piekarnik, razem wybieramy prezenty i tak dalej. Wynika to nie tylko z tego, że jesteśmy partnerami, ale też z tego, że się kochamy i szanujemy wzajemnie. Szanujemy też pracę, którą każde z nas wykonuje. I - umówmy się, to najważniejsze - ja nie chcę wkurzać Małża, a Małż nie chce wkurzyć mnie. Oboje wiemy, że nic dobrego z tego nie wynika, a wkurzona koza to zrzędzenie, marudzenie, ciskanie piorunami z oczu i generalnie śnieżyca. ;) A kto by chciał z żywiołem zadzierać, gdy nie musi? ;) Także panowie, wstajemy z kanapy!
PLANUJ I WYKREŚLAJ!
Zrobienie planu to... dobry plan! Ale mierz siły na zamiary. 12 potraw to wspaniała tradycja, ale czy na pewno to Ty musisz zrobić je wszystkie? Może wystarczy szybkie spotkanie lub rozmowa przez telefon, w czasie której ustalisz z bliskimi, kto i co może wziąć na swoje barki?
Lubię robić listy, takie wiesz, na kartce, od myślinka. A jeszcze bardziej lubię wykreślanie: zarówno tych zrealizowanych punktów, jak i tych, które ostatecznie uznałam za zbędne. Czasami wystarczy, że czytam swoją listę następnego dnia i już wiem, że pewne pozycje mogą z niej zniknąć bez żalu. Czasami po prostu nie mam czasu - wtedy wybieram te rzeczy, które są najważniejsze i to je realizuję w pierwszej kolejności. Nie ma co się przejmować pierdołami, prawda?
POSTAW NA PROSTE ROZWIĄZANIA!
Uwielbiam strojenie choinki, wieszanie lampek w całym domu, ozdób, gwiazdek, lampionów i innych atrybutów prawdziwej królowej świątecznego hygge! Ale tego nie robię. No dobrze, robię ale w tak ograniczonej ilości, jak to tylko możliwe. Wyznaję zasadę "im mniej, tym lepiej" z czysto praktycznych powodów - nie chciałoby mi się później tego zbierać, odkurzać, wyciągać z paszczy kota numer 1, albo spod pazurków kota numer 2. Ograniczam się zatem do lampek, dwóch dziadków do orzechów i jednego ceramicznego jelonka, który grzecznie siedzi na parapecie, pod kloszem. Lampki i świece goszczą u nas cały rok. To taki przejaw mojego romantyzmu. ;)
W tym roku, wyjątkowo, mamy też choinkę. Maleńki (60cm) świerk w doniczce, który mam zamiar później wsadzić na działce u Teściów. Jeszcze o tym nie wiedzą, ale dowiedzą się w odpowiednim momencie. ;)
Kocham pakowanie prezentów! Spakowane wcześniej podarunki stają się moją dekoracją aż do Wigilii. Ale nie myśl sobie, że tu się odbywa jakieś szaleństwo. Od lat wierna jestem szaremu papierowi pakowemu. Zmieniam jedynie dodatki: czasami to jest koronka, wetknięta pod sznurek gałązka świerku, albo - jak w tym roku - soczyście zielona lub czerwona aksamitka. Im mniej, tym lepiej - pamiętasz?
Oczywiście nie musisz niczego robić, tak jak ja, a Twoje prezenty mogą tryskać kolorami tęczy, błyszczeć i migotać - jeśli tylko masz na to ochotę. Ważne, żebyś podczas ich pakowania nie zatraciła / nie zatracił radości z tym związanej. :) Ta ekscytacja i szczęście, gdy ktoś otwiera prezent od Ciebie - bezcenne!
WYLUZUJ!
Nalej sobie wina (czy co tam lubisz) i na spokojnie zabierz się do pracy. Świat się nie zawali, jeśli jeden pierożek będzie krzywy, a do kompotu - zamiast śliwki - wpadnie wiśnia.
Nic się też nie stanie, jeśli na Twoim blogu nie pojawi się post ze świątecznymi inspiracjami, zastawą stołową, prezentownik, a później relacja z najpiękniejszych świąt. Zobacz, żyję! A rok temu nie było świątecznego posta na moim blogu. Ba, świątecznych postów w ogóle unikam i o ile pamięć mnie nie myli, ten jest drugi i drugi raz na zdjęciach widać jedynie spakowane prezenty. (I jelonka pod kloszem.)
Odpuść sobie, jeśli nie czujesz tematu, jeśli nie chcesz, nie musisz. Co roku o tej porze dostaję fajne oferty współpracy, które wymagałyby wcześniejszego przygotowania całego domu, a najlepiej kupna większego (umówmy się, w kawalerce nie zaszaleję z pięknym, wielkim stołem na 12 osób). Zazwyczaj odmawiam, choć faktycznie większy metraż by się przydał. ;) Okej, mogę podzielić się z Tobą moim zdaniem na temat książki, kosmetyku, fajnego gadżetu do domu, ale stylizowanie kawalerki pod konkretny temat nie wychodzi mi najlepiej. Dlatego tego nie robię.
No... dobrnęliśmy do końca. Chociaż mam wrażenie, że w tym temacie nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Ale teraz, gdy już się "nagadałam", chętnie poznam Twój punkt widzenia. Jak się masz na tydzień przed Zimowymi Świętami? Daj znać. :)
Ściskam, k.
Mądre podejście, zdecydowanie jest mi bliskie ;)
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko jedno, zgodzić się z Tobą i przybić wirtualnego żółwika�� Wyznaje podobne zasady, a na tydzień przed Świętami jestem na totalnym luzie �� Twoje prezenty wyglądają bardzo fajnie i gustownie!
OdpowiedzUsuńTo jest dokładnie i mój punkt widzenia. Coś się na szczęście zmienia w podejściu do tematu i typowej świątecznej konsumpcji. Wesołych i spokojnych rodzinnych Świąt :-)
OdpowiedzUsuńDoskonałe i zdrowe podejście do tego szaleństwa :)
OdpowiedzUsuńKochana jakbym czytała o sobie :) okna? mycie lodówki i generalne sprzątanie szafek? no dobra jak będę miała ochotę to ogarnę ale jak nie teraz to w styczniu :) Małzon z zaangażowaniem remontował mieszkanie a teraz już tylko drobiazgi :)
OdpowiedzUsuńZakupy zrobione, wg listy, of course :) tabela z planami na najbliższe dni zrobiona i wisi na lodówce. Uff... jest moc! moc choinki i zapachu pierników :)
Buziaki!
U mnie jest podobnie :) Cudownych swiat :)
OdpowiedzUsuńSkupiam się na tym, co najważniejsze, od tego zaczynam przygotowania do świąt, a później w miarę pozostałego czasu decyduję na inne jeszcze przygotowania. :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wszystkimi propozycjami, a w szczególności pod wyluzuj i nalej sobie wina. :)
OdpowiedzUsuńNajlepszą z tych rad, jest ta o wyluzowaniu :D Cóż, ja mieszkanie sprzątałam na raty, przez cały tydzień po trochu, więc ten tydzień mogę sobie już leżeć i luzować szelki. :) Prezenty kupiłam i opakowałam dwa tygodnie temu, więc też mam już z głowy :) Czasem żałuję tylko, że u mnie każdy mówi co by chciał na prezent, bo się nie ma okazji czegoś właśnie "od serca" podarować...
OdpowiedzUsuńRozsądnie i bez szaleństw, to moja rada. Ale przyznaję, że choć staram się oszczędzać siły i zamiary, to i tak czuję, że przesadziłam;-)
OdpowiedzUsuńPidpisuje sie pod tym, najwazniejsze zeby sie nie zatracic w tym przedswiatecznym szalenstwie.
OdpowiedzUsuńU nas gotowanie zaczyna się wcześniej, co się da zrobić i zamrozić to tak robimy. Gdyby to ode mnie zależało (nie ja jestem panią domu) wyglądałoby to wszystko inaczej, byłoby mniej i na pewno nie po to "bo tradycja każe" tylko byłoby to co lubimy wszyscy :)
OdpowiedzUsuńStaram się przełączyć też na takie podejście :) Bardzo rozsądnie.
OdpowiedzUsuńPrzedstawiłaś bardzo rozsądne podejście do świąt. Myślę, że wielu osobom przydałoby się przeczytać taki wpis :)
OdpowiedzUsuńDzielenie się obowiązkami to podstawa, jak się ma męża czy dzieci to trzeba oddelegowywać zadania. Każdy chce święta, każdy na nie pracuje :) A co do tego sprzątania z głową to się podpisuję rękami i nogami. Jak okna będą umyte w styczniu a nie przed świętami to nic się nie stanie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsze jest odpowiednie rozłożenie prac, na poszczególne dni..żeby nie robić wszystkiego na raz.
OdpowiedzUsuńBaaaardzo podoba mi się Kasiu to, co napisałaś, zgadzam się z całego serca i podpisuję obiema rękami :D Najważniejsze, to nie dać się zwariować i później w święta nie siedzieć bez sił i nie mieć energii na to, żeby cieszyć się nastrojem i wspólnym czasem z najbliższymi <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Agness <3
Eh... sama napisałam na blogu kilka rad, ale czasem ciężko się do nich odnieść...szczególnie ze sprzątaniem... nie mogę przestać ciągle coś widzę do zrobienia ;(
OdpowiedzUsuńAmen! Bardzo mądre słowa, podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym tekstem :) U mnie w tym roku inna sytuacja - prawie w ogóle nie czuję świąt, bo od 3,5 miesiąca podróżuję po Amerykach i aktualnie jestem w Belize. Przesyłam dużo słońca i życzę pięknego (spokojnego!) Bożego Narodzenia!
OdpowiedzUsuńJa wyluzowałam ze sprzątaniem od kilku lat, zrobię ile zrobię, okien ani zasłon/nie myję. Potraw dużo nie szykuję. Staram sie przezyć święta na spokojnie i duchowo, w piątek czeka mnei spowiedź. Prezenty prawie wszystkie kupione i zapakowane w szary papier pakowy, wyglądają prosto i ładnie, bardzo mi się podoba taka forma pakowania
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie dałam w tym roku na luz :D
OdpowiedzUsuńJak tak czytam ten post to od razu przychodzą mi do głowy moje wpisy o zakupach świątecznych i porządkach.. nasze wpisy są trochę powiązane ;)
Pozdrawiam ;)
My od lat po prostu zamykamy dom na 4 spusty i wyjeżdżamy do... teściów! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, praktycznie i konkretnie. Podziel się opłatkiem i obowiązkami - to jest klucz do sukcesu i przeżycia świątecznej gorączki w spokoju :)
OdpowiedzUsuńZdrowy rozsądek musi wygrać ze zrobieniem "wszystkiego samemu". Najważniejsze przed świętami to nie zwariować i nie dać się ponieść emocjom :) Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńMam podobne podejście do świątecznych przygotowań :) Często zatracamy prawdziwy sens świąt na rzecz umytych okien i sterty prezentów.
OdpowiedzUsuńKiedyś też musiałem mieć 12 potraw, ale ostatnio wyluzowałem i jest mi lepiej
OdpowiedzUsuńWyluzuj - w tym jednym słowie zdecydowanie zawiera się cała esencja :) Ja wprawdzie coś tam planuję i coś wykreślam z listy - ale mam do tego bardzo elastyczne podejście i jeśli część punktów pozostanie niezrealizowanych to tragedii z tego nie robię :)
OdpowiedzUsuńLindo, um verdadeiro encanto. Adorei as imagens. Feliz semana. Abraço.
OdpowiedzUsuńJa jestem najlepsza w planowaniu i listach... :)
OdpowiedzUsuńJa lubie kupowac prezenty przez cały rok i je chować do świąt :D
OdpowiedzUsuń