Jestem pewna, że zarówno hasło kinfolk, jak i slowlife obiło Ci się o uszy już miliony razy. Ba, pewnie nawet wypadło z lodówki lub przynajmniej wyjrzało zza szafy. Hasztagi #slowlife i #kinfolk_lifestyle zbierają niezłe żniwo na Instagramie, a książki pod ich "patronatem" cieszą się niemal tak wielką popularnością, jak hygge (pamiętasz >>> ten wpis o Hygge <<<?)
Ale jest coś, co odróżnia książkowe #kinfolk od książkowego #hygge, poza ceną i dostępnością. To z a w a r t o ś ć.
Na 365 stronach, oprócz pięknych, dużych fotografii inspirujących wnętrz, znajdujesz historie 35 domów mieszczących się na różnych kontynentach; historii ludzi w tych domach mieszkających i ich pomysł na realizowanie idei slowlife.
Jak we wstępie wspomina sam autor, Nathan Williams, inaczej wygląda spokojne życie na Bahama, gdy odpoczywasz w hamaku z drinkiem z palemnką w ręku, a inaczej, gdy mieszkasz w jednej z europejskich, gwarnych stolic. Odwiedził więc przyjaciół i znajomych rozsianych po całym świecie, i rozmawiał z nimi o celebrowaniu codzienności w ich wnętrzach. Rozmówców i ich domy podzielił na trzy kategorie: homes for community, homes for simplicity i homes for slow living.
W pierwszej części - homes for community - poznajesz i zwiedzasz domy ludzi, których drzwi stoją otworem zarówno dla rodziny, przyjaciół, jak i obcych. Gdzie najbardziej liczy się spędzanie czasu razem, przy wielkim stole lub na bardzo pojemnej podłodze. Gdzie dom urządzany i budowany jest pod dzielenie wolnych chwil z innymi. Pod relacje, dyskusje, wspólne posiłki, odwiedziny przyjaciół i sąsiadów, kłótnie i godzenie się.
Homes for simplicity to nic innego, jak proste wnętrza, wolne od zbędnych rzeczy, skupiające to, co sprawia największą przyjemność i przypomina dobre momenty, ludzi, wydarzenia. Urządzając dom dla prostoty, ludzie w nim mieszkający zyskują przestrzeń dla swoich przekonań i tego, co dla nich najważniejsze.
Trzecia część - homes for slow living - opowiada o odzyskiwaniu czasu i spędzaniu go w taki sposób, jaki sprawia największą frajdę, przyjemność. W tych wnętrzach obowiązuje harmonogram, który wspólnie ustalają domownicy. To przestawienie wewnętrznego zegara tak, aby mieć pewność, że spędzasz czas na tym, co dla Ciebie i Twoich bliskich najbardziej istotne. Celebrujesz codzienność.
Każda z tych kategorii zbiera historie różnych ludzi i wnętrz, w których żyją. A każdą opowieść obrazują liczne, bardzo inspirujące kadry wykonane przez kilku wspaniałych fotografików z całego świata. Jest na czym zawiesić oko.
Książka ma także polski akcent - zdjęcie okładkowe wykonał mieszkający na co dzień w Nowym Jorku fotograf - Dominik Tarabański.
Album The Kinfolk Home nie jest tani (35$ na okładce, w zależności od sklepu około 120-140zł plus przesyłka). Nie jest też łatwo dostępny - nie znajdziesz go w pierwszej, lepszej księgarni. Prawdopodobnie kupisz go tylko w sklepach internetowych, i to nielicznych. Ale - jeśli interesuje Cię tematyka z działu interior - warto odłożyć pieniądze i dodać do swojej kolekcji książek wnetrzarskich właśnie tę. Można też poprosić kogoś o prezent z okazji urodzin, imienin czy innego święta suszonego pomidora - swoją dostałam na urodziny. Ale moja świnka skarbonka już teraz wie, że w planach jest The Kinfolk Table, więc skrupulatnie zapełnia się dwójkami i piątakami... ;)
Udanego dnia!
k
Slyszałam, że to bardzo inspirująca książka :))
OdpowiedzUsuńTo dobrze słyszałaś! :)
UsuńMuszę kupić tą książkę, bo zdjęcia są niesamowite <3
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
UsuńOgólnie interesuje mnie motyw "Slow Life", więc nawet bez fotografii książka byłaby dla mnie interesująca, ale z nimi prezentuje się tak, że po prostu muszę ją mieć :)
UsuńZainspirowałaś mnie! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńMmm ciekawa propozycja
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto do niej zajrzeć. :) Pozdrawiam!
UsuńRównież myślę, że jak ktoś bardzo lubi takie książki/albumy i wnętrza są w jego kręgu zainteresowań, to inwestować warto. Sama będę się przymierzać, nawet jeżeli hyggowanie wyskakuje już z lodówki:D Cóż na to poradzić, że temat tak rozgrzewa serducha, wprawia w romantyczny nastrój i w ogóle humor poprawia? Grunt to znaleźć coś dla siebie i się tym cieszyć;)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!<3
Tutaj na szczęście słowo hygge nie do końca ma rację bytu. Książka jest naprawdę wartościowa w mojej ocenie.
UsuńUściski!
Nie jestem może interior, ale mnie zainteresowałaś. Super pomysł ze świnką skarbonką! Zastosuję, a co! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwinka jest dobra na wszystko! Mam oddzielny słoik na wakacje, oddzielny na książki i na... emeryturę! Tak jest, odkładam do skarpety. ;) Pozdrawiam!
UsuńOj obiła mi się ta książka o oczy nie tylko na insta :) Ja ostatnio upolowałam na amazon.de Styled E. Henderson i Botanical Style S. Lake . Bankructwo, ale postanowiłam, że już teraz wstrzymuję się z kupnem książek :D
OdpowiedzUsuńciekawie się zapowiada to na pewno :)
OdpowiedzUsuńczy na pierwszym zdjęciu widać kafelki Twej koziej kuchni??? jeśli tak to kiedyś wpraszam się na kawę celem obejrzenia w naturze! wyglądają bosko!
Taaaak, to nasza kuchnia, nawet była na blogu na samym początku blogowania. Ale teraz chciałabym w końcu ją wykończyć (he he, kuchnio, aj kill ju!), bo po 4 latach mieszkania tu wypadałoby już starą zdezelowaną kuchenkę wymienić na dobry, sprawny piekarnik i kuchenkę nablatową i tak dalej... dość już "zróbmy, aby tylko się można było wprowadzić, a później dokończymy". ;) Buziaczki i kawa gwarantowana!
UsuńMuszę gdzieś dorwać tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPolecam księgarnie internetowe. :)
UsuńPiękne zdjęcia, piękne wnętrza, jednak najbardziej ciekawa jestem historii ludzi, szkoda, że cena książki taka zaporowa
OdpowiedzUsuńCena jest wysoka, to fakt. Ale z drugiej strony... można nie kupić dwóch bluzeczek z sieciówki i już będzie dobra, piękna książka. :D
Usuńoh cudownie to wszystko wygląda, czysto i nowocześnie :)
OdpowiedzUsuńA, wbrew pozorom, dużo tak rzeczy vintage... :)
UsuńO kinkfolk nie słyszała wcześniej! Wszędzie tylko hygge i hygge... :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie ciekawa i inspirująca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Hmm, bardzo ciekawo się zapowiada! Rzeczywiście duży koszt, ale korci mnie zakup... ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie albumy! :)
OdpowiedzUsuńZawsze tam coś znajdę inspirującego!
Świetne inspirujące albumy :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, kto wie, może niedługo dołączy do mojej kolekcji :D
OdpowiedzUsuńDla mnie te wnętrza to slow life w wersji luksusowej. Minimalizm jeśli chodzi o ilość rzeczy, ale jakość wszystkich jest absolutnie doskonała (na co drugiej fotografii widziałam lampy o których marzę i pewnie jeszcze długo pomarzę ;P) fotografia, choć prosta. Właśnie o takim slow life marzę, chociaż dodałabym tam jeszcze kroplę koloru ;)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrza, na pewno wiele inspiracji. Poza tym książka wygląda na pięknie wydaną :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiem jak mi się to udało, ale mimo aktywności na ig nigdy nie rzuciła mi się w oczy! Z racji tego, że również lubię posiadać takie 'ładne pozycje', koniecznie muszę się nią zainteresować :) dzięki!
OdpowiedzUsuńChętnie skuszę się na taki album, piękne zdjęcia, mnóstwo inspiracji. :)
OdpowiedzUsuńMoc inspiracji i piękne wydanie :)
OdpowiedzUsuńPotrzebuję oddechu od nadmiaru rzeczy i chętnie sięgnę po tę pozycję, która udowodni mi, że im mniej tym lepiej.
OdpowiedzUsuńMnie się żadna z nazw nie obiła o uszy, a zdecydowanie powinna. Nadrobię, dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania z D.
Nie wiem, gdzie się uchowałam,bo o ile ciągle słyszę o slowlife (takie to modne teraz, świeta w stylu slowlife, wakacje w stylu slowlife itp) o hygge tez, ale o kinfolk juz nie. Ale ciągle sie czegoś uczę. Właśnie sprawdziłam co to takiego jest
OdpowiedzUsuń