A rzeczywistość pozostawia do dyspozycji tylko jeden pokój, jedną małą łazienkę, kuchnię o kątach nieustawnych i ostrych jak brzytwa oraz ciemny i ciasny przedpokój. Tak, tak, znalazłam już większe mieszkanie w pięknej, starej kamienicy w centrum miasta. Ale portfel nadal nie daje pozwolenia na zmianę lokalizacji. Pertraktuję, może coś z tego jeszcze będzie. ;)
Tymczasem nasze salon-sypialnia-garderoba-biuro w jednym przechodzi kolejną metamorfozę. Tym razem już chyba na dłużej. Boję się używać słowa "ostatecznie" nie tylko w kontekście wnętrz. Od początku naszej drogi do funkcjonalnej, ale i odpowiadającej naszym gustom kawalerki minęło sporo czasu. Dziś wiele rzeczy podczas remontu zaplanowałabym i wykonała inaczej. Ale suma sumarum nie jest źle. Spełniło się moje 7 życzeń.
1. Białe ściany i biała podłoga.
O ile ściany od samego początku mieliśmy białe, o tyle podłoga stanowiła przedmiot sporu. R. na początku chciał zupełnie ciemną, ja - zupełnie jasną, więc spotkaliśmy się po środku. Przez 3 lata mieliśmy coś w rodzaju kawy z mlekiem na podłodze. Nie było źle, ale... no właśnie. Kilka miesięcy temu zdecydowaliśmy się na biel i nie żałowaliśmy ani przez minutę. Jeśli będę wymieniała podłogę, to tylko na białą. Póki co - wystarczy nam ta pomalowana. Jest świetna!
O naszej przygodzie z malowaniem paneli na biało możesz przeczytać w tym poście >>> malowanie podłogi <<< , a o wrażeniach z użytkowania - tu >>> 3 miesiące z białą podłogą <<<.
2. Rośliny. Żywe. ;)
Przez 4 lata, czyli właściwie odkąd wróciliśmy do Polski i mieszkamy w naszej kawalerce, jedynymi kwiatami były sztuczny bluszcz z sieciówki i doniczka z miętą pieprzową na kuchennym parapecie. Okazjonalnie pojawiały się też inne zioła, które stosunkowo szybko znikały w garnkach lub kocich paszczach. ;) Postanowiłam, że się nie poddam, chociaż nowy koci nabytek (Mimi) bardzo utrudniał mi dodżunglanie naszego M. Ale małymi krokami i dużymi doniczkami z kocią trawą przeforsowałam palmę, pachirę, araukarię, kilka kaktusów, pileę, trzykrotkę, drzewko szczęścia, aloesa, zamiokulkisa, fikusa lirolistnego, a nawet skrzydłokwiat i - dzięki Ola! - monsterę (chociaż te dwa, z racji jadowitości, stoją poza zasięgiem kotów). Teraz Mimi włazi w szuwary, jak pieszczotliwie nazywamy naszą palmę, tylko wtedy, gdy bardzo chce zwrócić na siebie uwagę. Doniczka z kocią trawą może mieć swój mały udział w tym sukcesie. :)
3. Stare, ale jare: stuletnia szafa, stuletnia skrzynia i krzesła.
Uwielbiam meble z duszą. Stare, piękne, proste, ale szlachetne. Drewniane. Takie, które wiele widziały, wiele przeżyły. Jak nasze krzesła >>>chyba Thonety, ale kto to wie?<<< i skrzynia z czasów sprzed II wojny światowej, którą upolowałam na targu staroci jeszcze w Niemczech. O skrzyni pisałam tu >>>skrzynia<<<, gdy nasz salon był jeszcze przedzielony na dwie mniejsze części. Do kompletu idealnie pasuje >>>krakowska stulatka<<<, której transport z grodu Kraka przyczynił się do kilku siwych włosów na mej głowie. ;) Ale było warto szukać, pytać. Było też warto odchudzić nieco garderobę z rzeczy o metce "na pewno schudnę" albo "jeszcze się kiedyś może przydać".
4. Wygodne spanie na kanapie.
Nie przypominam sobie, żebym pisała post o naszej nowej kanapie? Ale na pewno już ją na blogu widzieliście. I na Facebooku. I Instagramie też. Kupiliśmy ją u lokalnego producenta mebli tapicerowanych, w bardzo rozsądnej cenie, bez metki i mody. Wystarczyło jedno spojrzenie.
No dobra, jeszcze ta nazwa modelu - Oslo. To był ten ostatni ze 100 procent.
Co prawda nadal marzę o butelkowozielonej, aksamitnej sofie, ale nic rozkładanego w takim kolorze nie znalazłam. A my musimy mieć sofę z funkcją spania - kawalerka, helooooł?!
5. Przestrzeni tyle, ile się da.
A da się nie za wiele. Ale w porównaniu np. z pokojem mojego Małża, w którym mieszkał u rodziców, mamy tyyyyyyyyyyyyyyle przestrzeni! Serio. Jego pokój był wielkości naszej łazienki. W kawalerce. 2x3m. Serio, serio. ;) Jasne meble, ściany i podłoga optycznie powiększają metraż. Jest dobrze. Koty mają się gdzie ganiać. My, od biedy, też. ;)
6. Skandynawskie akcenty.
Znowu ta Skandynawia... no wiem, wiem. Wszyscy już mamy dość "skandynawskiego stylu".
No sorry, ale stara miłość nie rdzewieje. Tak, jak od wczesnych lat marzyłam o kotach norweskich leśnych, tak połowę mojego dotychczasowego życia spędziłam na marzeniach o Skandynawii. O Norwegii. O Północy w ogóle. To się teraz odbija echem w destynacjach urlopowych i... w kawalerce. Jak już sobie kupię to większe mieszkanie w kamienicy, albo jakiś stary, mazurski domek, to środek będzie wyglądał podobnie. Nie dla mnie PRLowskie komódki, orientalne rzeźby i kwieciste tapety. Pięknie wyglądają u kolorowych ptaków. A ja, szara mysz (dosłownie, uwielbiam szare ubrania! i czarne!), najpełniej oddycham, gdy mój dom jest oszczędny w kolorach.
No sorry, ale stara miłość nie rdzewieje. Tak, jak od wczesnych lat marzyłam o kotach norweskich leśnych, tak połowę mojego dotychczasowego życia spędziłam na marzeniach o Skandynawii. O Norwegii. O Północy w ogóle. To się teraz odbija echem w destynacjach urlopowych i... w kawalerce. Jak już sobie kupię to większe mieszkanie w kamienicy, albo jakiś stary, mazurski domek, to środek będzie wyglądał podobnie. Nie dla mnie PRLowskie komódki, orientalne rzeźby i kwieciste tapety. Pięknie wyglądają u kolorowych ptaków. A ja, szara mysz (dosłownie, uwielbiam szare ubrania! i czarne!), najpełniej oddycham, gdy mój dom jest oszczędny w kolorach.
7. Jasność, jasność widzę: koselig / hyggelig.
Światło, nosisz je w sobie! - śpiewała kiedyś pani Kukulska. A ja wolę, gdy to światło rozgrzewa dom. Latarenki, sznury żarówek, lampki choinkowe, lampy stołowe, stojące, wiszące, cottonballsy oraz świece. Jestem na TAK! Zwłaszcza od października do marca. ;) Koce, poduszki, durnostojki (ale nie za wiele) i koniki. Ulubione magazyny, chodniki i kosze.
I wszystko to, co sprawia, że z pozoru zimne, białe wnętrze, staje się przytulne.
I wszystko to, co sprawia, że z pozoru zimne, białe wnętrze, staje się przytulne.
Póki co, mogę pokazać Ci lewą stronę naszego jedynego pokoju. Wypoczynkowo - salonową. Część czytelniczo - garderobiana jest jeszcze w fazie konstrukcji, co chyba nie dziwi nikogo, kto mnie zna. ;) Tak naprawdę szukam jeszcze idealnego fotela i mam najzwyczajniej w świecie bałagan na naszym regale na książki. A że półki sięgają niemalże pod sufit, to ciężko mi samej ogranąć temat (#życiekurdupla).
Pamiętasz nasze przygody z idealną szafką / komodą do salonu, którą postanowiliśmy zrobić sami (#ikeahack)? Która wisiała pięknie na ścianie z pustaków, a później spadła...i w nagrodę wyrosły jej nogi? Cóż, dziś zobaczysz całkiem nową jej odsłonę. :) No ale... dosyć gadania. Jesteś tu jeszcze? No, to zapraszam do salonu. :)
Pamiętasz nasze przygody z idealną szafką / komodą do salonu, którą postanowiliśmy zrobić sami (#ikeahack)? Która wisiała pięknie na ścianie z pustaków, a później spadła...i w nagrodę wyrosły jej nogi? Cóż, dziś zobaczysz całkiem nową jej odsłonę. :) No ale... dosyć gadania. Jesteś tu jeszcze? No, to zapraszam do salonu. :)
Kaś no pięknie jest 😍😍 ♡♡
OdpowiedzUsuńMega napis czy też coś innego na drzwiach wejściowych. Cud malina jednym słowem to Wasze małe EM
Dziękuję Aniu! To naklejka. :D :*
UsuńBardzo się podoba!
OdpowiedzUsuńJest pięknie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie jest! Jak na kawalerkę to mnóstwo przestrzeni <3 Bardzo podobają mi się dekoracje, rośliny super, wszystko ze sobą gra!
OdpowiedzUsuńMoja szczena wciąż leży na podłodze.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam zdjęcia to myślałam,że pochodzą z Vakre.Dopiero potem przeczytałam,że to piękne wnętrzonko jest Twoje.
Gratuluje!
U mnie biel przykryła okolicę:)
Bardzo dziękuję, Kochana i uprzejmie zazdraszczam bieli wokół! Ale mam nadzieję, że do nas też dotrze lada dzień...
UsuńO Kozo! Moja lista życzeń mogłaby wyglądać podobnie - oprócz punktu czwartego, bo spać będziemy w łóżku, a goście niech się męczą :P
OdpowiedzUsuńCoś tam bym jeszcze dorzuciła od siebie, do tej listy rzecz jasna, ale to kiedyś kiedyś, jak już będę miała gdzie spełniać te życzenia (na razie i wciąż surowe pustaki i kable - ciężko to nazwać idealną bazą do spełniania marzeń). A o sofie zielonej też marzę i może nawet mi się uda to marzenie spełnić, bo skoro już ustaliliśmy, że o gości nie dbam, to nie musi być rozkładana i niech nawet na podłodze śpią :D (Swoją drogą cóż to za tajemny miejscowy producent mebli? Bo mimo że niezielona, to bardzo mi się podoba ta Twoja sofa). Teraz mi się przypomniało, że właściwie to o białej podłodze jednak nie marzę, ale za to białe ściany chcę, więc niech będzie, że ten punkt Twojej listy też biorę.
Przepraszam za ten słowotok, ale nikt ze mną dzisiaj nie chcę rozmawiać, a jakoś nie mogę też myśli moich niepoukładanych zebrać do kupy, żeby te zdania jakieś takie bardziej zwarte i sensowne były.
Muszę jeszcze powiedzieć (a właściwie nie jeszcze, tylko przede wszystkim, bo wyżej to nic ważnego w sumie), że mi się te Wasze kąty bardzo podobają. Mimo że kocham kolor i u mnie pewnie będzie go więcej, to mogłabym tam wejść i mieszkać i się dobrze czuć, od zaraz. I co tam, że kawalerka, skoro wszystko na swoim miejscu i do tego jest pięknie!
O KOchana... <3 Dziękuję Ci za ten piękny elaborat! :D U nas goście mogą spać...na podłodze tylko. ;) Ewentualnie oddajemy kanapę i w ogóle całą kawalerkę pod ich władanie,a sami wyruszamy do rodziców. ;) Rozmawiaj tak do mnie, nie mam nic przeciwko1 :D k
UsuńPodoba się! I to bardzo! Starannie dobrane dodatki, nie zagracona przestrzeń. W zdjęciach jest coś co lubię najbardziej-życie.. Kochacie te 4 kąty 😊 Ta Wasza kawalerka jest chyba spora i ustawna. Pozdrawiam Anita
OdpowiedzUsuńHej Anita! Dzięki! Pokój mamy dość spory, 21m2, ale reszta jest niewielka. No i kuchnia w kształcie trapezu o ostrych kątach nie ułatwia zadania. ;) Uściski!
UsuńPodoba się! I to bardzo! Starannie dobrane dodatki, nie zagracona przestrzeń. W zdjęciach jest coś co lubię najbardziej-życie.. Kochacie te 4 kąty 😊 Ta Wasza kawalerka jest chyba spora i ustawna. Pozdrawiam Anita
OdpowiedzUsuńMi tej jasności brakuje... :) Chciałam przemalować nasz salon na biało, ale powstał pomysł przeprowadzki, więc chwilowo ten pomysł odłożę ;) Podoba mi się Twoje mieszkanie, bo do tej bieli dołączone jest to co lubię, czyli drewniane dodatki - a dodatkowo u Ciebie to starocie z duszą - też takie lubię :) No i te zielone rośliny... ach ja mam dwie lewe ręce do kwiatów, ale nie poddaję się :) Podobają mi się też Twoje chodniki - skąd? ten przy sofie i na przedpokoju?
OdpowiedzUsuńP.S. mam trzy pokoju, brak miejsca na garderobę, tylko wanna i mąż w sumie mnie nie wkurza - ale jakby coś to jednak sypialnię mam ;)
Oj to trzymam kciuki za udaną przeprowadzkę! :) Chodniki - ten przy kanapie to House Doctor, a ten na przedpokoju to H&M Home. :) Mnie się też zawsze wydawało, że nie mam serca i ręki do kwiatów, a tu taka - odpukać - niespodzianka. ;) Trzymam za Ciebie kciuki!
UsuńDo ewentualnej przeprowadzki jeszcze rok albo dwa, zobaczymy kiedy znajdziemy mieszkanie, które naprawdę nas zainteresuje. Tu mieszkam dopiero 2 lata - i to niecałe, ale że wyszło jak wyszło, to trzeba poszukać czegoś lepszego :)
UsuńJa kwiaty zazwyczaj przesuszałam, ewentualnie przewalam - w sumie to tylko jednego mam od prawie 5 lat i ten akuratr jest na mnie odporny ;)
Zgadzam się z wszystkimi punktami :)
OdpowiedzUsuńJasne kolory, natura i Skandynawia to musi wyglądać dobrze.
Uściski serdeczne.
Pięknie tam u Ciebie, tak czysto i klarownie... A teraz przyznaj się, jak zrobiliście sznur żarówek? Przewiercaliście się przez ebonit czy jak? :) Męża mam zamiar zacząć męczyć, bo mi taka girlanda żyć nie daje i sen spędza z powiek... Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńOch, sznur żarówek to prezent od Marty z bloga domek przy lesie. :) Marta robi takie na zamówienie, polecam! Ostatnio też na jakimś blogu (niestety nie pamiętam, na którym) widziałam instrukcję krok po kroku, jak taki sznur zrobić samemu. :) Dzięki za komentarz, pozdrawiam! :)
UsuńŚlicznie wszystko zgrane!
OdpowiedzUsuńI wnętrze nie wygląda jak kawalerka :-)
Kasiu, to jedno z piękniejszych mieszkań jakie znam! :-) Uwielbiam taką kolorystykę. Biel, drewno i gdzieniegdzie wybijająca się zieleń roślin w glinianych doniczkach, koszach :-) Uwielbiam taką estetykę i kolorystykę we wnętrzach. Salon jest naprawdę przytulny, pomimo tego, że króluje tutaj głównie biel.
OdpowiedzUsuńŚciskam!
W.
Co tu dużo pisać pięknie jest. Świetliście i przestrzennie, a zielone dodatki są super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wszystko gra ze sobą, a to chyba najważniejsze :). Jakbym się chciała przyczepić, to nie ma do czego ;). Skrzynia piękna i świetny pomysł z ożywieniem jej kółkami. Zieleń roślin i poduchy - fajnie :).
OdpowiedzUsuńPiękny salon, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńA takie piekne szklane cos w czym kaktus stoi na stoliczku do gdzie można dostać? :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do agnethahome.pl :)
UsuńOstatnio widziałam na instagramie, że można zrobić coś takiego z pudełek po płytach CD i pomalowanych na czarno słomek (nieco mniejsze, ale wciąż) - zamierzam przetestować to DIY bo taka osłonka na kwiaty bardzo mi się podoba :)
UsuńDziekuje bardzo! Pozdrawiam i czekam na kolejne posty i inspiracje! :)
UsuńPrzepięknie! Jestem oczarowana! Ach, szkoda że ja nie mam takiego talentu do aranżacji wnętrz.. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO jejku, ktoś ma salon moich marzeń! Na początku byłam pewna, że to jakieś stockowe zdjęcie, a później... No, co mogę powiedzieć: zazdroszczę bardzo :) Dla mnie minie jeszcze trochę czasu, zanim będę mogła urządzić mieszkanie po swojemu (czyli zapewne tak, jak Ty wyżej).
OdpowiedzUsuńOjej, no bardzo mi miło, że tak Ci się u nas podoba! :) Dziękuję! Trzymam kciuki za Twój przyszły domek! :) Z chęcią zobaczę, co sobie wymyśliłaś! :)
UsuńPiękne wnętrze, jestem ciekawa części, której nie pokazałaś :) Moimi faworytami są rośliny, które stoją u Ciebie na podłodze, są cudne. Ja tez ostatnio przemalowałam kuchnię na biało i mimo, że skandynawskie wnętrza mi się podobają, ale nie aż tak bardzo żeby wprowadzać je w domu, bo podobają mi się jednak różne style. Fakt faktem, że z czasem człowiekowi wyrabia się gust, ja jak kilka lat temu urządzałam nasze mieszkanie, to każde pomieszczenie pomalowałam na inny kolor, każda ściana była w kolarze. Teraz jest inaczej salon ma 1 fioletową ścianę, 3 pozostałe w jasnym kremie, sypialnia ma 1 ciemnoniebieską ścianę i trzy beżowe, a kuchnia ma wszystkie białe ściany i wreszcie mi się podoba całe mieszkanie:) Kwiaty tez z czasem polubiłam, jako nastolatka nie przepadałam za roślinami, teraz wybieram te niekwitnące, a mające ładne liście i łodygi
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ten post zmobilizował mnie do zakupu fotela i ogarnięcia regału, więc jest szansa, że za jakiś czas zobaczysz też drugą część salonu. :) Najważniejsze to czuć się w domu tak, jak chcemy. Wolność Tomku w swoim domku! :) Uściski!
UsuńJak się nazywa roślina z drugiej fotografii, która stoi na podłodze przy kanapie w wiklinowej osłonce? ma bardzo fajne liście.
OdpowiedzUsuńHej, to figowiec/fikus lirolistny. :) Pozdrawiam!
Usuńdziękuję za podanie nazwy, mam chęć go kupić :)
UsuńAle pięknie! Wszytko idealnie się komponuje w części wypoczynkowo-salonowej:) Mimo wszystko ściskam kciuki za udane pertraktacje w kwestii starej kamienicy, rozumiem ból braku miejsca. Serdeczności:*
OdpowiedzUsuńZ urządzaniem większego mieszkania na pewno jest więcej zachodu, a mniejsze są poza tym przytulniejsze ;-) Pięknie u Ciebie, chyba się powtarzam ;-) Tego fikusa też mam, wycyganiłam od taty, większy ode mnie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo te fikusy są piękne! Ja się zakochałam, gdy w miejskiej bibliotece w moim miasteczku zobaczyłam takiego cztero- albo nawet pięciometrowego! :D Nawet byłam umówiona na zaadoptowanie odnóżki, ale koniec końców znalazłam w pobliskiej kwiaciarni tego jegomościa. :D Rośnie bardzo ładnie, tfu tfu, odpukać. :) Cmok!
UsuńOczywiście, że się podoba! Pięknie. Cudna kanapa i regał i w ogóle wszystko super ;) Mimo, iż kawalerka, to dzięki kolorom wydaje się bardzo przestronnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Twoja kawalerka wygląda jak z katalogu! Przepięknie. Ta wszechobecna biel może sprawia wrażenie zimnej, ale przy okazji optycznie powiększa przestrzeń. Niedługo wraz z partnerem idziemy "na swoje" i myślę, że Twój blog będzie dla mnie wielką inspiracją :)
OdpowiedzUsuńIle bym dała za białą podłogę w swojej kawalerce! Całe 36 moich metrów wyściełają kafle w ceglanym kolorze, takie o nieregularnych krawędziach, jak ze starej chaty... A klimat mojego mieszkania zmierza w podobną stronę, jak Twojego. Czyli, szaro, biało, z naturalnym drewnem, z zielonymi roślinnymi plamami <3 Powoli staram się akceptować owe kafle, uznałam, że wprowadzając delikatne wątki boho (na przykład klasyczny indyjski dywan przy kanapie) da się tę podłogę "podciągnąć" pod spójny wizerunek mieszkanka. :)
OdpowiedzUsuńMój styl domku, mozolnie jeszcze kompletowany, najlepiej oddaje teraz kuchnia, o której pisałam w tym poście:
http://www.martaguzowska.pl/metamorfoza-kuchni/
Jestem fanką Twojego dopracowanego, spójnego już wystroju. <3
Kochana nigdy nie pomyślałabym, że to wnętrze kawalerki :) Jest cudownie, bardzo bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPięknie! Też uwielbiam jasność :) A skrzynia.. istne cudo!
OdpowiedzUsuńO Boże, przepięknie !
OdpowiedzUsuńTeż mieszkam w kawalerce, ale niestety - nie wiem jak długo ;/
Chodzi mi po głowie malowanie ścian na biało, ale wciąż nie wiem czy to opłacalne - bo się może okazać, że za parę miesięcy przeprowadzka choć mieszkam tu ponad dwa lata, w zalotnej żółci i majtkowym różu :D
Ale kwiaty, światło i miękkie poduszki w "sypialni" - w to chyba zainwestuję. Bo z kwiatami u mnie tak, jak u Ciebie wcześniej - doniczka z ziołami w kuchni i żyworódka w pokoju, bo do niczego innego nie mam ręki. Albo kot zjada :D
Cudownie! My też mieszkamy w kawalerce, na jednym pokoju, ale w 4, jeszcze dwójka dzieci i chciałabym, bardzo bym chciała coś tu zmienić, a z drugiej strony już nie bardzo mam jak ;) ale przynajmniej pokazałaś mi, że nawet zmiana kolorów jest w stanie bardzo zmienić pomieszczenie i może też przemalujemy chociaż ściany ;)
OdpowiedzUsuńDo 8 roku życia mieszkałam w tej samej kawalerce z moimi rodzicami, siostrą i psem, więc doskonale rozumiem i podziwiam! :D Uściski!
UsuńPięknie jest! No i ta skrzynia!!! Bomba! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńFaaaajnie :* Powiało Skandynawią..nie na piszę więcej..Masz Kozo placek..rozgotowałam makaron..Lecę..:) Buźka!
OdpowiedzUsuńMy przez dwa lata mieszkaliśmy w PRLowskiej kawalerce z wykładziną, monstrualnie wielka wanną i aparatem telefonicznym z epoki, i w wielkiej płycie z lat 70tych oczywiście :) mieszkanie miało swój urok ale nie było nasze. Teraz mamy 90 metrów w podłodze ale jest równie przytulnie :) no i teraz już u siebie a nie u wrednych wynajmujących :)
OdpowiedzUsuńBiel powiększa Was azyl i w życiu bym nie powiedziała że to tylko kawalerka! brawo!
Wszystko co lubię, dobre rady ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ;) Chętnie bym tam zamieszkała :)
OdpowiedzUsuńPrzez dwa lata mieszkałam z wtedy jeszcze nie-mężem w kawalerce. Nie była nasza i nie byłą tak stylowa jak Kozowa, ale to najpiękniejsze lata jakie w życiu przeżyłam... też miała swój klimat i w pewien sposób była nasza... A Wasza jest po prostu obłędna
OdpowiedzUsuńKasia, nie wiem, czy do zdjęć wywalilas polowe gratów z domu, czy co, ale jakoś tak przestronnie w tej Waszej kawalerce! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że wiesz czego chcesz, ze jesteś konsekwentna (no tak w granicach rozsądku, bez przesady, wiadomo) i ze to wnętrze oddaje Ciebie a nie jakąś tam przemijajaca modę.
I z wielką przyjemnoscia czytalam tekst, bo lubię czytać, jak piszą madrzy ludzie. Bo jest to po prostu smaczne.
Buzka! :*
Kochana, dziękuję! <3
UsuńPrzepięknie zagospodarowałaś tą przestrzeń !!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Zdecydowanie mogłabym mieć taką kawalerkę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i super naklejka na drzwiach w przedpokoju! Pozdrawiam :) Hania
OdpowiedzUsuńSuper. Bardzo fajnie zorganizowana przestrzeń.
OdpowiedzUsuńPiękny salon:)Proszę o info odnośnie lampy-patyczaka,jak się spisuje:I jaka wysokość-nie wadzą Państwo głowami;)?Jestem w trakcie remontu i muszę rozejrzeć się za lampą,a ta jest świetna!
OdpowiedzUsuńHej, hej, patyczak spisuje się swietnie (czeka nas tylko wymiana żarówek, bo te sa takie robocze. ;) ), To jest ta dłużza wersja, która ma około 90cm, ale poniewaz nasze mieszkanie ma 280cm wysokości, nie zawadzamy głowami. Ja to ja, 165cm wzrostu, ale moj mąż 185cm i też nie zawadza. ;) Pozdrawiam! Kasia
UsuńBardzo mi się podoba. Zdjęcia jak z wnętrzarskiego katalogu. Te rośliny, biel...Ja chyba rzeczywiście jestem Skrajna bo uwielbiam twoją białą przestrzeń jak i zachęcam się kolorami u #piątypokój...
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja. Kasi kolorowy dom jest niesamowity! :)
UsuńMnie się podoba - i jestem zaskoczona jak bardzo podobają mi się żywe kwiatki :) Całość jest lekka - zawsze się zastanawiam gdzie wszystko jest pochowane ;)
OdpowiedzUsuńKozooooo <3 no nie mogę sie napaczyć! Umościliście sobie przecudowne gniazdko i patrząc na zdjęcia wcale nie ma się wrażenia, że przestrzeni jest niewiele. Zakochałam się bez reszty w aksamitnych poduszkach ( zdradź mie skąd one!!) A tak w ogóle to na pierwszy rzut oka widać, że mieszkacie u kotów a nie koty u Was. Znam... Doświadczam.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemne wnętrze, urządzone w spójnym stylu. A ta skrzynia to po prostu cudeńko! Właśnie takie detale i dodatki nadają pomieszczeniu charakteru, a tej kawalerce charakteru nie można odmówić :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne, ciepłe wnętrze ;) I koty jak grzecznie pozują ;) Gratuluję spełnienia życzeń ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Wszystko przemyślane i tak jak powinno być :)
OdpowiedzUsuńpiekne wnetrze idealnie pasuja te roslinki pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiekne wnetrze idealnie pasuja te roslinki pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStylowy salonik z charakterem. Naprawdę bardzo mi się podoba i zapewne świetnie bym się czuł w takim wnętrzu.
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze. Jasne przestronne. Wystrój cechuje prostota, elegancja i spokój a roślinne akcenty dodają ciepła i duszy. Pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńDziwnym trafem dołączam się do wszystkich siedmiu życzeń:) Z pewnością do dlatego, że nasze mieszkaniowe oczekiwania się pokrywają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWnętrze ze smakiem ! :D
OdpowiedzUsuńChciałam kupić taką półeczkę drucianą. Zdradzisz mi skąd ją masz? Chodzi za mną już od jakiegoś czasu:)