Gdy miałam 8 lat przeprowadziliśmy się z rodzicami do trzypokojowego mieszkania w bloku z wielkiej płyty. I był to szczyt marzeń po latach spędzonych w kawalerce (w której zresztą aktualnie mieszkamy z Małżem). Pierwsze piętro, balkon, piękny widok z okna, plac zabaw z prawdziwego zdarzenia i... klucz chowany pod wycieraczką. Tak, w Polsce! Dziś nie do pomyślenia. Ale do pomyślenia w oddalonej o nieco ponad godzinę lotu Norwegii.
Takim kluczem (schowanym co prawda nie pod wycieraczką, ale pod poduszką na krześle przed wejściem) przywitała nas Anne-Mari, właścicielka domu, w którym mieszkaliśmy podczas urlopu w Ålesund. A później, później było jeszcze bardziej zaskakująco. ;)
Okazało się bowiem, że najważniejsze są: wygoda, przytulność i światło. To ostatnie "odkryliśmy" już wcześniej podczas naszych podróży. Wygląda na to, że pierwszą zasadą urządzania niemal wszystkich norweskich domów jest... lampa w oknie. Każdym. I w ogóle dużo lamp. Lampek choinkowych, cotton ballsów, żarówek zwisających na wcale nie smętnych kablach. Bardzo mało jest typowych, sufitowych żyrandoli, za to lamp stojących - całe mnóstwo. Być może wynika to z tego, że znalezienie całkiem prostego (bez skosów) sufitu w domkach ze spadzistymi dachami graniczy z cudem? ;) I jeszcze świeczki. Bez świeczek nie ma zabawy. Zważywszy na długie zimowe wieczory, jest to całkowicie zrozumiałe. A przy okazji to światło sprawia, że dom jest k o s e l i g.
Koselig (podobnie jak duńskie hyggelig) to nie do końca dające się przetłumaczyć słowo, określające specyficzny klimat, przyjemność, coś dobrego i przytulnego. Koselig może być wnętrze, ale też ludzie czy wydarzenia. Norwegowie całkiem naturalnie potrafią określić, co takie jest, a co zdecydowanie nie. To takie wewnętrze ciepło, lato, które mieszkańcy Północy kreują wokół siebie ciesząc się każdym dniem, bez względu na pogodę, dbając o to, by w domu było przytulnie i zachęcająco. Wszystko po to, aby czuć się dobrze i miło, nie bacząc na to, że za oknem ulewa, grad, ciemna i długa noc czy śnieżyca. W lipcu. ;) Swoją drogą koselig jest także słowem, które dla niezbyt wylewnych i nie okazujących uczuć Norwegów, stało się sposobem na wyrażenie jednocześnie zadowolenia, przyjaźni, miłości, zaufania, szczęścia. Jakie to praktyczne, prawda?! :)
Idąc tym tropem, muszę przyznać, że przytulność norweskiego domu Anne-Mari aż tak bardzo nas nie zaskoczyła (dla mnie Skandynawia to nie jest moda na kilka sezonów, to naprawdę moja pasja od wielu, wielu lat), ale ogromnie się cieszę, że tym razem było mi dane zamieszkać w domu zwykłego obywatela Norwegii. Hostele i hotele owszem, pokazują praktyczne i nowoczesne podejście do urządzania wnętrz, stawiają na design i wygodę, ale nigdzie, jak w domu tubylców, nie doświadczysz życia w danym kraju takim, jakie naprawdę jest. A jeśli jeszcze trafisz na kogoś, kto z chęcią opowie Ci o tym, jak wygląda życie na co dzień, to koniecznie posłuchaj!
Domek Anne-Mari to właściwie jeden z szeregowo połączonych ze sobą niedużych domków, zbudowanych na skale. Powierzchnia przypomina standardowe, trzypokojowe mieszkanie w polskim bloku. O ile przyjemniej mieszka się jednak w takim domku, gdzie przestrzeń wewnątrz i na zewnątrz współgra z naturą. Gdy z kuchni możesz wejść do ogrodu za domem, a z tarasu w salonie roztacza się widok na całe miasto i fiordy...
Na dole łazienka i sypialnia, wyżej kuchnia z jadalnią i pokój gościnny, a na samej górze obszerny salon z tarasem. Tylko tyle i aż tyle. My zajęliśmy sypialnię na samym dole, w pokoju gościnnym najpierw rezydowała dziennikarka z Korei Południowej, a później podróżniczka z Australii. Pozostała część domu była wspólna. Anne-Mari mieszkała w tym czasie trochę u swojego partnera, a trochę w schowanym w piwnicy dodatkowym pokoju. Dlatego mieliśmy okazję zarówno wypić razem poranną kawę (ja raczej wodę) w kuchni, jak i miło spędzić czas na rozmowach, i wpatrywaniu się w magiczne widoki za oknem w salonie (głównie wieczorami).
To, co mnie urzekło, to - oprócz światła, widoku za oknem, o którym napiszę przy innej okazji i natury dookoła - mieszanka stylów. Obok całkiem prostej i dość wiekowej kuchennej zabudowy, pojawiały się naczynia Eva Solo i inne nowoczesne sprzęty oraz przybory. Obok ręcznie wyplatanych dywanów i struganej ławeczki - design z lat 60. Spójrzcie na krzesła, na fotel, na komodę i barek. Do tego bardzo dużo roślin, małych sadzonek i warzyw w doniczkach, o które Anne-Mari bardzo dba i pielęgnuje. Ciepłe i piękne koce, skóry owcze i kominek także sprawiają, że całe wnętrze jest k o s e l i g. Zresztą, co ja Wam będę pisać... popatrzcie. I dajcie znać, co sądzicie. Jestem bardzo ciekawa, czy jesteście zaskoczeni kolorami (nie od dziś wiadomo, że biel to domena głównie Szwedów i Duńczyków, ale zdarza się i w Norwegii), może coś przykuło Waszą uwagę? :)
Acha, wybaczcie mi jakość zdjęć, ponieważ część z nich została zrobiona telefonem... jakoś tak na ostatnią chwilę pomyślałam o tym, by chociaż kilka kadrów z tego intrygującego domu zachować. Uważam, że dobrze się stało, że zdjęcia powstały w pochmurny, deszczowy dzień (jeden jedyny podczas urlopu!). To pomaga wyobrazić sobie, jak wnętrze wygląda przy niekorzystnej aurze. Zdjęć w słoneczne dni nie robiłam, bo - jak jakby nie patrzeć - głównie skupiałam się wtedy na chodzeniu po mieście i okolicach. A dopiero późnym wieczorem, gdy padnięci i szczęśliwi wracaliśmy, czułam się k o s e l i g w tym miejscu. Jak w domu.
Czwarty od lewej domek był naszym domem podczas pobytu w Ålesund.
Jak zobaczycie na zdjęciach, światełka typu lampki choinkowe, cotton balls etc.
świeciły się non stop. W dzień i w nocy. W Norwegii, a zwłaszcza w jej północnych częściach, światło w domach nie gaśnie prawie nigdy.
Jeden z najpiękniejszych widoków z okna, jakich miałam okazję doświadczyć.
Dorównują mu tylko "wchodzące" do sypialni Alpy, które podziwialiśmy codziennie,
gdy mieszkaliśmy nad Jeziorem Bodeńskim. Ale na fb i instagramie na pewno znajdziecie
zdjęcie wschodu słońca nad Ålesund. Magia. :)
Piękne norweskie klimaty!
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić. ;)
UsuńWidok za oknem rzeczywiście powalający. A i stoliki kawowe świetne :) dużo perełek wyszperałabym dla siebie z tego wnętrza :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Tak jest, ja też kilka rzeczy widziałabym u nas w domu. :) Na przykład fotel... :D
UsuńPrzepiękne wnętrza!!!! Po prostu cudne - proste, ładne, funkcjonalne.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, jak chyba z 8 lat temu byłam w Norwegii... To był ciekawy wyjazd...
W Norwegii moglabym mieszkać nawet w mieście!
Ps. Ciekawy ten Zlew w kuchni.
Bo w Norwegii nawet w mieście jest prawie tak, jak na wsi. Zwłaszcza w niewielkim mieście. Wystarczy wyjść za róg domu, a tam najpiękniejsze widoki i przyroda, w którą wkomponowane jest miasto... nie na odwrót. :)
UsuńA zlew w kuchni był...no właśnie, ciekawy. :)
Miały być wyniki ☺
OdpowiedzUsuńI będą, raniutko. :)
UsuńTen fotel jest genialny!
OdpowiedzUsuńgenialne klimaty!!!
OdpowiedzUsuńByłam w Norwegii 3 razy i za każdym razem jestem zafascynowana tym krajem. Nawet zaczęłam rok temu uczyć się norweskiego! :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też mam etap nauki norweskiego za sobą? Ale ciężko mi było uczyć się samodzielnie... może wrócę do tego, tym razem z jakimś native speakerem? ;) Pozdrawiam!
UsuńWidok z okna niesamowity :-) Przyznam, że Norwegia coraz bardziej mnie fascynuje. Już z podnieceniem myślę o urlopie w Norwegii, gdzie przeprowadził się mój kuzyn. Wszak marzenia trzeba spełniać! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPolecam zdecydowanie, szczególnie północno-zachodnią część kraju! :) Tak od Bergen w górę. :)
UsuńNo tak nieco inaczej niż wyobraźnia nam w Polsce podpowiada, mniej biało a bardziej swojsko i retro :) Mówisz Kozo, że to Szwedzi i Duńczycy bardziej upodobali sobie biel?
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele zależy od charakteru, ale z tego, co zdążyłam zauważyć, to biel najbardziej cieszy się popularnością właśnie u Duńczyków i Szwedów oraz wśród norweskich blogerek wnętrzarskich. :D A tak el na serio - biel na pewno jest też modna i w Norwegii, ale to jest tak, jak z bielą w Polsce: na blogach jest wszędzie, ale w "zwykłych" domach "zwykłych" Polaków wcale nie ma jej tak dużo. :) Cmok!
UsuńUwielbiam norweski klimat w pomieszczeniach! Dlatego chyba tak bardzo lubię spędzać czas w Ikea...;)
OdpowiedzUsuńAkurat IKEA jest szwedzka, ale rozumiem, że lubisz styl skandynawski i stąd to zamiłowanie do tego sklepu. :) Ja też lubię IKEA. :)
UsuńZ tego co widzę to wspaniale się w tej Norwegii mieszka :) Serdeczne pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle, muszę przyznać. Mogłabym się przeprowadzić. ;)
UsuńMożna co nieco zmałpować :)
OdpowiedzUsuńA widok za oknem przepiękny.
Uściski.
O widokach będzie jeszcze, gdy zabiorę się za post "turystyczny". ;) Uściski!
UsuńBardzo mi się podoba. Widać ze to taki dom, w którym się żyje :-) te skóry na fotelach - ooooch :-)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że światełka cieszą się taką popularnością w Norwegii, a to ciekawostka :)Bardzo klimatyczne wnętrze, a fotele to faktycznie meblowy majstersztyk :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wynika to z klimatu, jaki tam panuje - zimy są dość długie i ciemne, a na zachodnim wybrzeżu Norwegii nawet latem słońca może nie być zbyt wiele, stąd światełka. Fotel i te fotele pod oknem zrobiły na mnie największe, zaraz po oknach i widoku, wrażenie. :) Pozdrawiam!
UsuńŚwietne jest to, że salon jest pokojem dla gości, wszędzie jest miejsce żeby gdzieś usiąść, jak nie kanapa to fotel, a dodatkowo, nie trzeba co chwilę wstawać by sięgnąć po kubek z herbata, bo gdzie człowiek się nie rozgości tam czek na niego stoli - to mnie urzekło i podoba mi się najbardziej! :)
OdpowiedzUsuńTen salon to tak jakby dwa salony, bo kanapy są dwie, przy każdej stoliki kawowe, ława, są fotele, jest miękki dywan na podłodze... no, jest gdzie zrobić fajną prywatkę z przyjaciółmi. :) No i balkon + okna.
UsuńZachęciłaś mnie tym wpisem do poważnego potraktowania stolików kawowych - aktualnie nie mam ani jednego, jeśli jest bardzo potrzebny przynoszę stolik dzieciaków... Na imprezach goście sobie radzą, ale chyba ułatwię im życie, teraz tylko musze znaleźć idealny mebel :)
UsuńPiękne wnętrza, niedługo przeprowadzamy się z żoną, więc myślę, że będzie to dla nas pewną inspiracją do zmiany wystroju. Szczególnie spodobała mi się jadalni, ze wspaniałymi białymi krzesłami i idealnym obrusem :)
OdpowiedzUsuńTen obrus to... cerata! Wcale nie taka idealna. ;) Pozdrawiam!
UsuńJa strasznie przepadam za Norwegią i tamtejszym stylem architektonicznym, więc każde zdjęcie jest dla mnie po prostu bajeczne. Może kiedyś uda mi się coś podobnego kupić, choć zapewne w Polsce.
OdpowiedzUsuńW krajach skandynawskich nigdy nie byłam. ( ale kiedys bede) . Jednak styl skandynawski nigdy nie kojarzył mi sie tylko z bielą. Przede wszystkim kojarzy mi się z umiejętnością łaczenia ze sobą rózych nie do końca pasujacych rzeczy , umiejetnoscią stworzenia przytulnego klimatu bez nagromadzenia zbędnych ozdób itp. Tu raczej sie sprawdza to co sobie wyobrazałam. Choc nie powiem zebym wszystko łykała z zachwytem . Kolor kuchennych frontów do mnie nie przemawia i troche ilość różnych kolorów drewna czy to na meblach, czy na podłodze itp troche mi sie gryzie. Ja wiem ze to nie mieszkanie blogerki itp i nie o tym post . Ale to rzuciło mi sie w oczy :) Podoba mi sie jadalnia :) i widok z okna naprawdę wart gapienia sie całymi dniami ;) i to jeszcze przez takie duuuze okno :) Z tymi lampkami swiecącymi sie cały dzień to ja ich rozumiem. Z mała iloscią swiatła dziennego robiłabym to samo. Tylko pewnie rachunek za prąd by mnie bolał ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jest jeszcze rozmieszczenie pomieszczeń na pietrach. U nas byłoby odwrotnie. Salon i kuchnia na dole, wyżej łazienka i pokoje.
To co napisałaś, to jest dokładnie to, co ja myślę. Ale w Polsce trochę się utarło, że skandynawski dom = wszechobecna biel (którą uwielbiam i sama mam w mieszkaniu) i żaden inny kolor, może prócz szarości i zieleni, nie wchodzi w grę. A to nie do końca tak, chociaż jak sięczłowiek po szwedzkich i duńskich blogach rozejrzy, to ta biel jest królową wszystkiego. W Norwegii wygląda to nieco inaczej.
UsuńJeśli chodzi o wnętrze, w którym mieszkaliśmy - tak je urządziła właścicielka, tak jej się podoba i tak jest. Ja też nie lubię takiego typu zabudowy kuchennej, sprzętów z innej parafii, kolorów drewna pomieszany aż tak bardzo. Ale potrafię zrozumieć, że ktoś tak chciał mieć i ma. Nie przemawiają do mnie ala PRLowskie komody, ale zachwycam się na przykład fotelem czy ławą przy drugiej kanapie (akurat zabrakło zdjęcia). I tak dalej... Acha, w tym domu jest jedno pomieszczenie, w którym króluje biel. To łazienka. Wszystko tam jest białe, od płytek na ścianach i podłodze, po armaturę i szafki. I też wygląda stylowo. :)
Podział faktycznie niespotykany w Polsce, ale z drugiej strony - dość praktyczny, gdyby się spojrzało na rozkłąd pomieszczeń, usytuowanie okien i drzwi etc. Bo na kuchnię na dole nie było miejsca (chyba, żeby sypialnię z łazienką połączyć, ale wtedy jedno małe okno od północy nie dawałoby za dużo światła... i tak dalej. Najpiękniejsze dla mnie i tak były okna w salonie. Wielkie, na całą ścianę. Marzenie! :)
Uroczy dom! Ach spędzać w nim czas musiało się przyjemnie! A ten fotel, a wlasciwie fotele i niebieska kanapa... :)
OdpowiedzUsuńKanapa była nawet bardziej turkusowa, niż niebieska, ale na zdjęciach wyszła dość dziwnie. ;)
Usuńachy i ochy!!! marzenia :) fajnie, że możesz je spełniać w takim otoczeniu :)
OdpowiedzUsuńoch, widziałabym się na takim fotelu... Co mi się jeszcze podoba to taka naturalność i luz w sposobie urządzenia. Na pewne połączenia w życiu bym się nie zdecydowała, ale w tym przypadku mają swój urok i charakter. Mój mąż, który ma pedantyczne skłonności na pewno nie przeżyłby poplamionej drabinki :P
OdpowiedzUsuńChyba fajniej jest znaleźć coś, co można zaadaptować do swojego domu, niż kopiowanie 1 do 1. Każdy ma swój styl. :)
Usuń"Wygoda, przytulność i światło"- piękna recepta na dom:) wyczucie stylu właścicieli potrzebne do uzyskania takiego miksu tez jednak robi swoje ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam skandynawskie wnętrza <3 Kompletnie różnią się od 'typowego polskiego domu'. Są ciepłe i stylowe. Niby każda rzecz czasami jest z innej parafii, ale razem tworzą spójną całość :) Nic dziwnego, że ten styl święci triumfy od kilku dobrych lat - niech tak będzie jeszcze długo :)
OdpowiedzUsuńświetny klimat, jestem zachwycona najbardziej fotelami. Ach te norweskie wnętrza!
OdpowiedzUsuńale piekne wnetrza...czytałam z zapartym tchem...dobrze ze wnetrza zostawiłas na sam kobiec to była wisienka na torcie
OdpowiedzUsuńCiekawie urządzone! Wydaje się, jakby nic nie było tam przypadkowego, wszystko ma jakiś cel i funkcję!
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że skandynawia to tylko biel i biel.A tu proszę ktoś ma inny gust.
OdpowiedzUsuńTen widok z okna bezcenny. Chętnie bym się zamieniła.
OdpowiedzUsuńPięknie... To co za oknem, rekompensuje niewielka przestrzeń wewnątrz. Cudownie jest moc patrzeć w dal :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to opisałaś, dosłownie "wciągnęłam nosem" :))) Pozdrawiam
"niewielkĄ" ;) jeden ogonek zmienił sens całego zdania :)
UsuńLubię taki styl skandynawski.
OdpowiedzUsuńMieszkam w Szwecji. I oni też mają charakterystyczny. Taki prosty a zarazem elegancki. :)
W takim mieszkaniu jest naprawde przytulnie, rodzinnie i czuć w nim życie. Fotel z podłożem - cudo.
OdpowiedzUsuńI cóż za piekny widok z okna :))
Przepiękny dom, cudowne wnętrze, jetem zauroczona!:) Podobają mi się te wszystkie szczegóły, detale i ten cudny widok zza okna... Mogłabym się tam wprowadzić nawet i od jutra:P Ściskam serdecznie!:))
OdpowiedzUsuńNo to jedziemy! Jakby co, ja mogę domek obok! :D
UsuńJa bym się tam od razu odnalazła :)
OdpowiedzUsuńChętnie wprowadziłabym się do takiego domu - czułabym się tam doskonale, mebelki światło, oświetlenie jest świetne!
Przygarnęłabym do siebie lampki, fotel i witrażowe drzwi (razem z widokiem :-). Całość jednak do mnie wnętrzarsko nie przemawia. Natomiast całym sercem jestem za zatrzymywaniem się u localsów, czy to za pośrednictwem airbnb, czy couchsurfingu. To milion razy lepsze niż anonimowy hotel! :-) Pozdrawiam ciepło i zazdroszczę takiej podróży.. :-)
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie, jak ja! :D
UsuńWłaśnie nieokreślona przestrzeń we mnie dostała łatkę. Koseling <3 czuję to codziennie i kiedy chciałam nazwać co czuję, nigdy nie znajdowałam odpowiedniego określenia. A teraz jest !!! Koseling, koseling!! Wnętrza cudowne. Uwielbiam w Sakndynawach tę bezpretensjonalność w urządzaniu przestrzeni. PS. Kozo??!! Czy Ty nie pijesz kawy?
OdpowiedzUsuńCudownie! :) KOchana, nie piję kawy. Nie lubię i nie piję. Bardzo rzadko zdarza mi się wypić mrożoną, ale z dodatkiem czegoś pysznego, np. lodów. Inaczej nie przełknę. :D
UsuńJestem juz teraz pewna- jesteśmy astralnym siostrami wspólnie nielubiącymi kawy :D
UsuńSuper wnętrze! Bardzo podoba mi się taki skandynawski klimat! Aż naszła mnie ochota na mały remont... :P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wnętrze, zdziwił mnie mocno układ pomieszczeń. A co do wystroju, to mam mieszane uczucia. Część rzeczy bardzo mi się podoba, ale na inne na pewno bym się nie zdecydowała. Czy to jest typowy wygląd norweskich mieszkań? Jednak ogółem ma to swój osobliwy klimat.
OdpowiedzUsuńA widok zza okna jest piękny.
Układ pomieszczeń wynika z ukształtowania terenu, na którym stoją domy. W Polsce mamy głównie równiny, ale już domy w górach budowane są podobnie. Jeśli zaś chodzi o wnętrze - wszystko zależy od gustu. Ja kilka rzeczy, włącznie z oknami i widokiem, z chęcią przeniosłabym do swojego domu. Ale są też rzeczy, które kompletnie nei są w moim stylu. Jednak tu tworzą klimat. Taki, jak chciała właścicielka. I to jest ważne. :) Pozdrawiam i witam w kozim domu! :)
UsuńCieplutko i miło :)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest wyjątkowo ciekawy, chciałabym, aby znalazł się na liście najlepszych blogów o wystroju wnętrz! Zapraszam na stronę http://dekordia.pl/najlepsze_blogi/, gdzie można pobierać odznakę Blogu na medal :)
no nie jest to zdecydowanie mój styl :)
OdpowiedzUsuńZa to zdecydowanie jest to styl Anne-Mari. ;)
UsuńKuchnia nie zachwyca, ale pokoje, drewniane dodatki, cudownie <3
OdpowiedzUsuńBo ja wiem. Mi się podoba. Ogólnie jestem rozkochana w skandynawskich wnętrzach, szkoda że mój mąż nieszczególnie ;P. Ale jemu w sumie łatwo wytłumaczyć co jest ładniejsze ;P. Mebelki bardzo ładne kojarzą mi się z tymi stąd- meble skandynawskie
UsuńFajna przestrzeń, taka bez zadęcia. A o co chodzi z tym otwartym zlewem? jakie jest jego przeznaczenie?
OdpowiedzUsuńPiękne klimaty zarówno we wnętrzu jak i na zewnątrz, uwielbiam skandynawię od pierwszego "przeczytania" Błogosławieństwa ziemi, a było to w oczekiwaniu na mecz Polska-Brazylia w 19..
OdpowiedzUsuń