R., a dlaczego kable między słupami energetycznymi wiszą luźno jak gacie skejta w kroku, zamiast się prężyć, jak mięśnie kulturysty? A czemu gołąb może sobie bezkarnie siedzieć na drutach wysokiego napięcia i puszczać na nas kleksy, a człowieka razi prąd? A co się stanie, gdy taki żul, powiedzmy Zenek spod sklepu monopolowego, stanie sobie na torach i nasika na nie? A co to jest ten króciec, nypel i mufa? A dlaczego samolot, który waży kilkadziesiąt ton, unosi się w powietrzu, a ja, która ważę tylko jedną tonę - nie umiem latać? - te i wiele innych głupio-mądrych pytań zadaję mojemu Małżowi odkąd się znamy. A to będzie już jakieś 14 lat! I wiecie co? On mi cierpliwie tłumaczy ten świat, jak dziecku. I nie ma niczego bardziej pociągającego i imponującego, niż ta wiedza. Wujek gógl może się schować.
A jak jeszcze ta wiedza przekłada się na pracę, pasję i rysunki - kupuję w ciemno! Oprawiam w ramkę i wieszam na ścianie!
Nigdy nie zapomnę, jak R. mi tłumaczył swoją pracę magisterską. A propos, widzieliście kiedyś pracę magisterską studenta Wydziału Nauk Technicznych? 30 stron. Serio! Moja, na humanie, miała coś ponad 120... ;) Zatem patrzyłam na te 30 stron kropek i kresek, dziwnych rysunków i obliczeń, tajemnych wzorów i liczb, a R. mówił: Widzisz, Kasieńku, tu się będzie obracać, tam będzie się ruszać, a dzięki temu nie zatonie. Obracałam wtedy głowę na wszystkie strony, patrząc na te tajemnicze szlaczki pod każdym kątem i próbowałam zrozumieć, gdzie to się będzie obracać i ruszać... Mało tego, On to później - z kolegami ze studiów - zbudował! I to działało! I tak już zostało: R. oblicza i rysuje, produkcja wykonuje i to działa. Serio, serio! :)
Dlatego, gdy przyniósł ostatnio do domu plik swoich projektów z pracy zdecydowałam, że jeden czy dwa oprawię w ramkę i powieszę na ścianie. Skoro minimalistyczne mapy kartograficzne czy inne rysunki techniczne mogą być wspaniałą ozdobą - dlaczego nie rysunki mojego Małża? :) Tylko zobaczcie, jak fajnie wyglądają. Ja jestem zafascynowana. A R. - zadowolony, że mi się podoba (chociaż na głos tego nie powie, wiecie - męska duma).
Gdy już się zdecyduję na to, co ostatecznie ma wisieć na ścianie nad kanapą, obok projektu Małża oczywiście, pokażę Wam, jak taka ozdoba prezentuje się na ścianie.
A Wy lubicie takie nietuzinkowe ozdoby? Dajcie znać, czy podoba Wam się mój pomysł. :)
Uściski, k.
Hehe, ja swojemu kochanemu też zadaję masę takich i podobnych pytań... a on uwielbia mi na nie odpowiadać! Włącza mu się wtedy ten jego mądry ton i mi tłumaczy, np. czemu te stare, poznańskie tramwaje nie piszczą przy zakrętach jak te nowe (!)...:D
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł z tymi rysunkami technicznymi, moim zdaniem nawet lepszy, niż z tymi "sentymentalnymi mapami" - wartość o wiele większa.
Serdeczności!
Mapy też bardzo lubię i pewnie jakaś się znajdzie i u nas. Ale fakt, większą wartość sentymentalną ma to,co wykonała najbliższa mi osoba. Uściski!
UsuńWspaniały pomysł, choć takie kreseczki i dla mnie to wiedza tajemna:)
OdpowiedzUsuńUff, dobrze wiedzieć, że nie jestem sama! 😘 Pozdrawiam!
UsuńBardzo podoba mi się pomysł na wieszanie / dekorowanie wnętrz czymś innym niż reprodukcje z sieciówek :). Za to Twój opis przyćmił je w całości ;). Świetne pióro !
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi miło, dziękuję!
UsuńW Tobie po prostu drzemie wieczne dziecko! Stąd te pytania któreprzeważnie zadają dzieci :) Ja bym postawiła zdecydowanie na takie projekty bo są INNE! Inne i wyjątkowe, emocjonalne :) Lubię się wyróżniać i na Twoim miejscu postawiłabym tylko na te projekty - mapy są wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! Pomyślę o tym!
UsuńWspaniały pomysł! Ja podobno jako trzylatka asystowalam mojej mamie w pisaniu magisterki i całkiem udanie rysowalam rozchodzenie się naprężeń na konstrukcji mostów. :-) Do tej pory przetrwało to w anegdotach rodzinnych, ale ewidentnie ten zmysł mi zanikl całkowicie, bo obecnie techniczne zagadnienia to dla całkowicie obca mi bajka. :-)
OdpowiedzUsuńHa, no piękna anegdota! 😊 Uściski!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHehe, skąd ja to znam...? Ja byłam jeszcze lepsza, sprawdzałam mojemu mężowi(wtedy jeszcze nie mężowi) pracę mgr pod względem interpunkcyjnym. A było tego coś koło 100 str. Pojęcia nie miałam o czym czytam, ale jakoś się udało :)
OdpowiedzUsuńA obrazki wyglądają świetnie.Kurcze,szkoda że mój teraz już takich nie robi...
Pozdrawiam!
Oj, interpunkcję też R. sprawdzałam, chociaż za dużo tekstu tam nie było. 😉 Cmok!
UsuńWspaniały pomysł - macie oryginalną dekorację, a do tego mąż pewnie mile połechtany, że Ci się podoba i że taką zaszczytną funkcję jego prace dostały ;)
OdpowiedzUsuńA takie (i inne, dużo głupsze) pytania też swojemu Chłopu nieustannie zadaję. I jeszcze go pytam co jakiś czas o wysokości i odległości - a to najwyższa góra, a to najwyższe drzewo albo budynek, a to ile ma mur chiński itd. - i on to wszystko świr pamięta z dokładnością do centymetra :D
Bo nasi mężczyźni właśnie od tego między innymi są, żeby pamiętać i wiedzieć o tym, czego my nie pamiętamy i nie wiemy. I odwrotnie: my wiemy rzeczy, o których oni nie mają pojęcia. Równowaga w naturze musi być! 😉
UsuńPiękne rysunki, ja w liceum miałam rysunek techniczny,dobrze że tylko przez rok, ale dał mi się we znaki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kasiu, niesamowite masz pomysły. W życiu nie wpadłabym na to, żeby takie rysunki oprawić w ramy i wyeksponować. Super :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agness:)
Dziękuję serdecznie! :) Uściski ślę!
UsuńSuper przypominają mi rysunki Leonardo, tylko bez zęba czasu.
OdpowiedzUsuńOdnośnie prac moja humano też była rozwlekła, córki miała 24 strony, które musiałam czytać w celu łowienia błędów nie naukowych. Dotyczyła ciętych na części mózgów szczurzych, które wcześniej humanitarnie głaskała. Praca dotyczyła biochemii mózgu, mam nadzieję, że coś wniesie dla rozwoju człowieka.
Właśnie skończyłam remont i jakoś poupychałam rzeczy w szafy, które miały być bardziej pojemne, a jak to w każdym moim remoncie, jest tego miejsca jakoś mniej. Jednak jestem 'niezwykle kreatywna' w upychaniu rzeczy i jakoś się udało, mimo, że wyrzucałam sporo idąc duchem nowoczesnego minimalizmu. Mój mąż właśnie kończy selekcję, jak ja to mówię "śrubek".
Pozdrówki.
Ooo to gratuluję zakończenia remontu! :) Ha, taka praca magisterska bioinżyniera też może być ciekawa!
UsuńA selekcja "śrubek" nas jeszcze czeka... została do ogarnięcia szafka biblioteczna, która musi poszukać nowego domu. ;) Ale najpierw muszę w niej zrobić porządek. Uściski!
Lubię nietuzinkowe ozdoby, a nie chińskie obrazki :)
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja! :) Pozdrawiam!
UsuńPodoba mi się ten pomysł.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł.
OdpowiedzUsuńCieszę się! Pozdrawiam!
Usuńtoż to genialny pomysł. absolutnie genialny.
OdpowiedzUsuńAbsolunie dziękuję! 😉 Cmok!
UsuńAbsolunie dziękuję! 😉 Cmok!
UsuńWyjątkowa ozdoba! W dodatku Małż szczęśliwy- czy można chcieć czegoś więcej? ;P
OdpowiedzUsuńfajny pomysł z tym wieszaniem tego
OdpowiedzUsuńMoja miała około 80 - ZiM.
OdpowiedzUsuńA takie rysunki są bardzo interesujące - chcoć nic z nich nie rozmumiem.
Ale lubię proste kreski - małe literki..!
Moja magisterka też miala 30 stron - bo to była tylko połowa i więcej się nie napisało ;D ;D tak jakos...
OdpowiedzUsuńA ten post taki ciepły, no kocham Was :*