Cześć i czołem!
Jestem, chociaż jakby mnie nie było. ;) Po prostu ostatnio nie potrafię zrobić zadowalających mnie zdjęć naszego małego M. Dlatego dziś przychodzę do Was z jedzeniem. Jedzenie zazwyczaj dobrze wygląda na zdjęciach. ;)
A jeszcze lepiej smakuje! Na przykład takie "curry z kury", czyli mój kolejny eksperyment.
Aby zrobić curry z kury potrzebujemy... kury i curry ;) Pisałam Wam niedawno (klik), że ograniczamy mięso i nic się w tej kwestii nie zmieniło. To jeden z weekendowych wynalazków. Kolor i smak Indii oraz słońca. Rozgrzewające comfort food.
Składniki
2 piersi z kurczaka (połówki dwie, nie dwie podwójne);
1 puszka mleka kokosowego;
ulubione warzywa: u nas to był seler naciowy, fasolka szparagowa żółta i cebula dymka
1 puszka mleka kokosowego;
ulubione warzywa: u nas to był seler naciowy, fasolka szparagowa żółta i cebula dymka
(w myśl zasady im mniej, tym lepiej);
1 łyżka stołowa przecieru pomidorowego;
1 łyżka stołowa przecieru pomidorowego;
1 łyżka oleju lub oliwy;
2 ząbki czosnku;
sól, pieprz, curry i/lub kurkuma, szczypta chilli;
kilka listków mięty;
2 ząbki czosnku;
sól, pieprz, curry i/lub kurkuma, szczypta chilli;
kilka listków mięty;
opcjonalnie: kasza kuskus.
Przygotowanie
Pokrojone w dużą kostkę mięso wrzucamy na rozgrzany w szerokim garnku olej. Dodajemy przyprawy i mieszamy. Następnie wrzucamy posiekany czosnek, cebulkę i warzywa. Chwilkę podsmażamy i zalewamy puszką mleka kokosowego. Dorpowadzamy do wrzenia. Dodajemy przecier pomidorowy. Dusimy chwilę pod przykryciem - nie za długo. Lubię, gdy warzywa są chrupiące, a nie rozgotowane. Jeśli chcecie, możecie - jak ja - pod koniec gotowania dodać pół szklanki kaszy kuskus bezpośrednio do garnka. Wystarczy odczekać kilka minut, aż kasza zmięknie. Dekorację zostawiam Waszej wyobraźni, ale drobno posiekana mięta to naprawdę dobry pomysł! Nie tylko pięknie wygląda, ale i wzbogaca smak tego dania. :)
Teraz, gdy już macie brzuchy (a przynajmniej oczy!) pełne pysznego słońca, mogę Wam zdradzić, że dostałam piękne plakaty od Kamili i Wiktora ze Złotych Plakatów (klik) i to właśnie o nich będzie następny wpis! :)
Smacznego!
k
Ale pyszności! Przepis zgarniam :)
OdpowiedzUsuńŚciskam, Marta
Na zdrówko! :) Uściski! k
UsuńCzęsto łapię się na tym, że wielu rzeczy chętnie bym spróbowała, ale pod warunkiem, że ktoś by mi ugotował ;-) Chętnie bym tego spróbowała, niestety boję się, że u mnie nie miałby kto tego zjeść (no może córka by trochę spróbowała, bo mąż i syn to straszne konserwy kulinarne ;-)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMniam, mniam.... My tez lubimy curry pod każdą postacią :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy! Ja dodaję jeszcze pomidory z puszki a czasem ciecierzycę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ale mi smaku narobiłaś (a ja jeszcze przed obiadem)! Koniecznie w najbliższym czasie wypróbuję, bo coś czuję, że to coś w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWyglada apetycznie a ja dobrym jedzonkiem nigdy nie gardze:)
OdpowiedzUsuńzawsze lubiłam curry :) pyszności :)
OdpowiedzUsuń