Przedwiośnie zawsze daje mi w kość.
Czasami mniej, czasami bardziej. Czasami dosłownie, a czasami w przenośni.
I tak, jak zawsze obiecuję sobie, że w tym roku się nie dam,
tak ta przedwiosenna migrena zawsze ze mną wygrywa. Już się nie zastanawiam,
co by było, gdybym ten jeden raz wygrała.
Albo spotkałabym się z przyjaciółką na dłużej? Może przeczytałabym kilkadziesiąt stron
tej książki, która od tygodnia leży przy łóżku i czeka?
tej książki, która od tygodnia leży przy łóżku i czeka?
Może uśmiechałabym się szerzej.
Może pomalowałabym ściany, kupiła nową kanapę i starą szafę? I podłogę bym pomalowała!
I jeszcze dokończyła kuchnię? A w łazience - znów - zmieniła uchwyty na ręczniki.
Jadłabym więcej witamin, a mniej tych wstrętnie smacznych, małych kalorii,
które w nocy zszywają ubrania. ;)
Ostatecznie od tego gdybania głowa zaczyna boleć jeszcze bardziej!
Przedwiośnie jest winne mojej tęsknoty za zimą i wiosną jednocześnie. Chciałabym jeszcze śniegu
i mrozu, ale też słońca i kwiatów.
A gdyby tak, zamiast gdybania, zjeść truskawkę (co z tego, że hiszpańską),
pogapić się w niebo i zwyczajnie uśmiechnąć do siebie? I pomyśleć:
jest dobrze. Jest pięknie. Jest tak, jak powinno być.
Idealnego czwartku Wam życzę!
k
Powodzenia w walce z migreną!
OdpowiedzUsuńŚciskam!
A dziękuję, zachowam na czas, gdy będzie mnie męczyła. :) Dziś tylko tak sobie... GDYBAM. :) Uściski!
UsuńO tak! Truskawki, nawet te z Hiszpani (jakże "nietruskawkowe o tej porze roku:)) to lek na całe przedwiosenne zło:)
OdpowiedzUsuńJa też (chociaż nie cierpię na migrenę) źle znoszę przedwiośnie. Bo ani to słonecznie, ani sniegu nie ma.
A gdybanie to najgorsze co można zrobić ;) Ściskam Kózko! Oby ta migrena zapomniała, gdzie mieszkasz:)
Dziękuję Kochana! :):* Uścisków sto!
UsuńA mnie, tak jak Ci mówiłam, dopada zawsze niemoc jakaś wiosenna - nic mi się nie chce, poleżałabym sobie chętnie w łóżku przed telewizorem. A robić trza... ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia... :) Uściski i trzymam kciuki!
Usuńo podstępnych kaloriach co w nocy zszywają ubrania nie słysząłam ale na pewno mieszkają u mnie w domu :-)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię tego okresu ale już już będzie świecić słońce
Pozdrawiam
Widzisz, bo to są takie malutkie bestie, sprytne bardzo, które się chowają po kątach i trudno je dostrzec! ;) Uściski! I słońca!
UsuńOj, pogapić się w niebo! .... Tak też chcę. I poczekam na polskie truskawki :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPolskie truskawki nie mają sobie równych! :) Uściski!
UsuńPiękny tekst. Idealny dla mnie na dziś. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńMiło mi! :) Ja także dziękuję! :*
Usuńa ja myślałam, że to tylko mnie tak wiosenna chandra dopada i przydusza do ziemi:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, jest nas więcej! Ale marne to pocieszenie, hehe. Pozdrawiam!
UsuńTruskawki :) Fakt przedwiośnie potrafi dać w kość, tak jak teraz, gdy leje za oknem...
OdpowiedzUsuńJak to mówią Norwegowie: nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie. ;) Także kalosze, płaszcz przeciwdeszczowy i parasol, i lecimy! :)
UsuńJak pięknie, jak optymistycznie! :-)) Pogapmy się razem w niebo. Smacznej truskawki! :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Pogapmy się! :)
UsuńJest pięknie. Amen. Hmm no to chyba jakąś modlitwę albo mantrę trzeba przygotować na te okoliczność. Łączę się w bulu bo choć migren u mnie nie stwierdzono to okropnie nie daję sobie rady ostatnimi dniami a wiosnę uwielbiam więc zupełnie nie godzę się na takie zachowanie mojego organizmu. No i teraz muszę iść po te truskawki bo nie wytrzymam a jest 00:14 :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że masz się już lepiej? Truskawki o 00:14? No to jest dopiero wyzwanie... :)Uściski!
UsuńDamy radę:) Wszystko co złe szybko minie i truskawki będą coraz słodsze, a humor coraz lepszy. Pozdrawiam J.
OdpowiedzUsuńSolidaryzuję się w tęsknocie za wiosną, ale za zimą absolutnie nie ;)
OdpowiedzUsuńW poprzednim wcieleniu mieszkałam chyba w ciepłych krajach bo zima szczerze mnie męczy i dręczy!
Trzymam kciuki za wygraną w walce z migreną!
Podkradam truskawkę i pozdrawiam :)
Mi przedwiośnie w tym roku też coś szczególnie daje w kość, nie mogę się z jakiegoś grypska wykaraskać :( O migrenie nie będę głośno wspominać aby moja głowa nie usłyszała bo ojojoj...
OdpowiedzUsuńA truskawki też bym zjadła mmm... Pozdrawiam serdecznie:)
Bez żalu żegnam zimę. Truskawki wyglądają apetycznie i pewnie są słodziutkie. Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńMigreny miałam w Twoim wieku, teraz łeb mi się rozpada gdy ze zwykłego niedociśnienia przechodzę w absurdalnie dla siebie wysokie.
OdpowiedzUsuńZimę toleruję tylko w Boże Narodzenie lub na wyjazdach. Wiosnę lubię choć nie tak jak lato (chodź nie cierpię upałów). Jednak ta pora roku daje mi najbardziej popalić. Szczególnie moja ukochana ze wszech miar (poza wiosną) brzoza- dusicielka. W tym roku pospieszyła się najwcześniej jak ją pamiętam. Dała czadu już w marcu, czyli jak zwykle mnie zaskoczyła.
Ja również się powoli zaopatruję na przeobrażenie choć części mieszkania, co wcześniej zrobił mój z cicha pęk Miłuś, przeobrażając nową wykładzinę w stertę pętelek od pazurów.
Zdrowia życzę.
Ooo... Truskawkę bym zjadła :) pozdrawiam wiosennie - Ala
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci serdecznie jak najmniej powodów do takich gdybań :) Wtedy na pewno i my skorzystamy, bo powstanie więcej fajowskich postów! :D Sciskam!
OdpowiedzUsuń