Bo to jest tak: wstajesz rano lewą nogą. Zaspana, spóźniona, ledwo żywa. Potykasz się o koty łaknące w tej chwili, jak nigdy, czułości i pędzisz do łazienki, bo przecież sikuuuuu... (nie ukrywajmy ego, kozy rano też muszą siku!) Jedynym otwartym w tym momencie okiem zerkasz to w lewo, to w prawo, próbując ogarnąć sytuację. I nagle słyszysz aksamitny głos dobiegający z kuchni: "kochanie, zrobiłem śniadanie!"...
I teraz budzę się naprawdę, bo budzik nie daje za wygraną. Bo w tygodniu rzadko kiedy mamy okazję zjeść ze sobą śniadanie. R. wychodzi do pracy o nieogarnialnej dla mnie porze (patrz poprzedni post), bo musi do pracy dojechać do innego miasta. A ja wyłączam budzik po drugiej drzemce dopiero godzinę później. ;) Ale gdy już nam się zdarzy zjeść razem śniadanie w tygodniu, to zazwyczaj naprawdę FAJNE.
Na przykład przepyszną owsiankę na wodzie, z żurawinowym syropem maminej produkcji, bananem i suszonymi morelami. O 6 rano to naprawdę jest niebo w gębie. Zwłaszcza, gdy alternatywą na co dzień jest - zwany przeze mnie suchym chlebem dla konia - wafel ryżowy z dżemem lub twarożkiem. ;)
A Wy co dziś jecie na śniadanie?
Smacznego i udanego dnia! :)
Uściski,
k
Mój K. wstaje także o nieludzkiej dla mnie porze ( o 4 nad ranem:)), także o wspólnych śniadaniach w tygodniu możemy zapomnieć (gdzie ja, o 4 bym wstała :)). Za to w weekendy sobie odbijamy, a co!
OdpowiedzUsuńP. S. Ja dziś na śniadanie zjadłam w biegu Snickers'a (wiem, nie wolno:)), dlatego Twoje zdjęcia narobiły mi apetytu :)
Ojoj 4 rano to faktycznie środek nocy! Chyba, że się wraca z imprezy... ;) Uściski!
UsuńAleż pyszności :) Cudne są takie wspólne śniadanka :)
OdpowiedzUsuńJa w związku z tym, że nie pracuję zawodowo, to mogę poszaleć przy śniadaniu , dziś grzanki z grahamki z salsą pomidorową z avocado i jajkiem w koszulce :)) Wspólne śniadania z eM tylko w niedzielę...
Ojej, czytając to teraz obśliniłam laptopa! Pyyyycha!
UsuńŚniadania to świętość, celebracja, zachwyt i uniesienie :D, ale weekendowe. Wszelkie inne próby schodzą na manowce pośpiechu.
OdpowiedzUsuńAle apetyczna ta owsianka :)!
Pozdrowienia znad popołudniowej kawy ;)
Dominika
To tak, jak u nas. Śniadanie fajnie się celebruje...w sobotę! A w niedzielę nawet fajniej. ;) Uściski!
UsuńMmmmm same smakołyki, chyba jutro zrobię sobie takie śniadanko :P
OdpowiedzUsuńJeśli masz rano czas - polecam! :)
Usuńmoje koty rano również łaszą się , ogony do góry i mruczą z radości że pani wstała, pomizia da jedzonko i będzie można się pobawić.
OdpowiedzUsuńWspaniała taka poranna niespodzianka.
pozdrawiam
Wspaniała...gdy nie jest tylko snem... :) Uściski!
Usuńjeeeeny ja nigdy tak nie usłyszałam.
OdpowiedzUsuńŚniadanie jem o 5 rano sama w ciszy z książką i jest to jedyny moment spokoju w domu ;-) dzieciaki wstają o 6 a Pan Mąż 5 min przed tym jak ich zawozi do szkoły, pół godziny po tym jak mnie juz nie ma... Ja szykuję mu śniadanie i zostawiam liściki ;-)
Pozdrawiam
Śniadanie u mnie tylko w weekend się pojawia. W tygodniu od rana przyswajam jedynie dużą kawę z mlekiem. Mój brzusio budzi się dopiero koło 10ej. I właśnie wcinam kanapkę z chlebka domowej roboty z białym twarożkiem ;)
OdpowiedzUsuńTakie śniadania mogłabym jadać codziennie :) Wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńmmmmm pyszności :) Ja tylko raz w tygodniu jem śniadanie z moim ukochanym - też wstaje o świcie a wtedy nie ma co jeść. Niedziela jest nasza. Wtedy to on robi sniadanie - dziś była delikatna jajecznica z mlekiem - mój ulubiony przepis na wstanie lewą nogą :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno po tym śniadaniu a wciąż wygląda apetycznie! ;P
OdpowiedzUsuńAleż kolorowo! Uwielbiam takie miłe dla oka dania :)
OdpowiedzUsuńMam duże mieszkanie i najpiękniejsze stoły do jadalni jakie znalazłem ale niestety nie jadam takich śniadań :) Chętnie bym się przeniósł nad ten talerz ;)
OdpowiedzUsuń