Nie zobaczycie na kozim blogu ręcznie wykonanego kalendarza adwentowego, niezliczonej ilości świątecznych dekoracji, mnóstwa przepisów na świąteczne pierniki czy list z prezentami dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
Nie dlatego, że tego nie lubię czy nie obchodzę Świąt. Wręcz przciwnie - Wasze domy o tej porze roku mnie zachwycają jeszcze bardziej. Ale dla mnie Święta Zimowe to przede wszystkim czas oczekiwania na światło.
To oczekiwanie na dłuższy ponownie od nocy dzień. Na śnieg. Czas spędzony z bliskimi nie tylko przy stole. To chwila na autorefleksję, odpoczynek i nabranie sił przed długą i piękną Zimą. Dlatego w dekoracjach w domu stawiam na światło. To najprzyjemniejsze - światło świec, lampionów i lampek.
Doświetlanie zaczynam już w listopadzie, ale w grudniu tak naprawdę wyciągam ze skrzyni cały "arsenał": lampki choinkowe, gwiazdę, świece, lampiony... Do całkiem sporej kolekcji dołączył ostatnio ten piękny, szklany domek. Malutki, ale bardzo uroczy. Jeśli pamiętacie, w tym poście o złotej tacy vintage, pisałam już o braku złotych dodatków w naszym domu. Cóż, teraz są już...trzy! Taca, domek i papierowy diament. :)
Tak uzbrojona nie obawiam się żadnych ciemności. Wręcz przeciwnie, dumnie, ze świecą w ręku, wkraczam w tą ciemność i sama sobie niosę światło. Do Przesilenia zostało jeszcze trochę czasu - w tym roku przypada ono na 22.12 - trzeba więc sobie jakoś radzić, prawda? :)
Uściski!
k
pięknie to ujęłaś. a ja właśnie za to kocham świat, że każdy jest inny, dla każdego jest miejsce, każdy ma swoje miejsce.
OdpowiedzUsuńpięknie i prosto. to mi się u ciebie bardzo podoba.
Tak jest, każdy znajdzie miejsce dla siebie. :) Ja uwielbiam klimat przedświąteczny, zimę, światełka, choinki, dekoracje, ale nie lubię przesady. No i kultywuję te tradycje, które są dla mnie ważne, a nie te, które są modne. ;) Uściski!
UsuńO tak światło jest potrzebne do życia :) Nic dziwnego, że listopad to jeden z najbardziej depresyjnych miesięcy . U mnie też po wszystkich kątach poustawiane są świece, świeczniki i latarenki. Naprawdę lepiej się czuję, gdy błyskają te ciepłe światełka :) Twój lampionik prześliczny :)
OdpowiedzUsuńA muszę wspomnieć, że dziś u mnie przepiękne słoneczko, aż buzia się uśmiecha :)
Tobie też życzę takiego słoneczka, buziaki serdeczne :*
Wzajemnie, uściski przesyłam i odrobinę światła! :)
UsuńŚwietny pomysł!!! bardzo mi się ten spsób myślenia podoba - mnie też męczy przepych :)
OdpowiedzUsuńMniej znaczy więcej, dlatego nie będę szalała. :) Pozdrawiam!
Usuńślicznie to ujęłaś, a latarenka cudna, szkoda, że taka mała ;)
OdpowiedzUsuńTen rozmiar też ma swój urok. :-) Jak to mówią "mały ale wariat" ;)))))))))))))))))
UsuńTen rozmiar też ma swój urok. :-) Jak to mówią "mały ale wariat" ;)))))))))))))))))
UsuńKuuuuurczę... Gdzieś mam podobny domek. Ciekawe gdzie ja go mogłam wsadzić. Byłby jak znalazł na doświetlenie domku. U nas dzisiaj szaro, buro i ponuro - też czekam na światło.
OdpowiedzUsuńSzukaj, szukaj! :-) Taki domek to skarb!
UsuńNiesiesz sobie światło. No pięknie. Czyliś nie Koza, a Lucyfer! ;)
OdpowiedzUsuńCicho, nie zdradzaj mojego alter ego! ;)
UsuńJa niestety nie cierpię zimy. Poziom mojej witaminy D na to wskazuje, bo obecnie jest krytyczny. Gdyby nie kiczowaty blask świąt chyba bym padła na glebę, szczególnie po minionych (mam nadzieję) stresach. Światło uwielbiam, jednak najbardziej słoneczne- białe. Świece święcę wszędzie, jednak ten nastrój niewiele daje na mój wewnętrzny nastój. Dlatego dla mnie, oby do wiosny a właściwie do ukochanego lata i długich dni.
OdpowiedzUsuńŚwietne pozdrówki.
W takim razie życzę Ci, żebyś przetrwała grudzień bez szwanku! :-) Usciski!
UsuńW takim razie życzę Ci, żebyś przetrwała grudzień bez szwanku! :-) Usciski!
UsuńNie przepadam za zimą, ale na święta chcę śnieg....daje tyle uroku i potęguje klimat :).
OdpowiedzUsuńMam manie zapalania świeczek...już w jesieni...do tego herbata malinowa i kocyk. Piękna aranżacja vintage...podziwiam!
M.
Przedświątecznego szaleństwa unikam jak ognia! Wolę spędzić długi wieczór w blasku lampionów takich jak Twój ;P
OdpowiedzUsuńteż ciężko znoszę te ciemności Wychodzę do pracy ciemno wracam ciemno .... tylko śiwece , cottonbalsy i lampiony ratują mnie i moją rodzinę przede mną w depresji
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Malutki ale uroczy ten domek
Pięknie napisane....
OdpowiedzUsuńI dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że święta to faktycznie dopiero poczatek zimy....
A ja zawsze od tego momentu mówiłam sobie, że to już z górki :D Ja nie lubię zimy, wiesz zreszta ;)i może dlatego że znowu dzień robi sie dłuzszy. pamiętam z czasów dzieciaka takie powiedzenie, które uwielbiam :D - Na Boże Narodzenie dnia na kurze stąpnienie. Na Nowy Rok dnia na barani skok :D
ostatnio rzadko zaglądam na blogi, nie radze sobie z czasem :) a u Ciebie tyle ciepła świetlistego :)
OdpowiedzUsuńja też czekam na światło! choć święta to dla mnie też choinka (za światełkami of course) ale przede wszystkim ciepło bijące od piekarnika w którym pieką się smakołyki :)
Piękne złote dodatki :)
OdpowiedzUsuńPrzepiekny post...taki....nieblogerski ( to komplement- doprecyzowuje ) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń