Udało się. Po kilku tygodniach udawania psa podchodzącego do jeża, krzesła są gotowe. I już zaczynam żałować, że są tylko dwa, że mieszkamy w kawalerce, której ściany nie są z gumy i nie mamy miejsca na kolejne do kolekcji. Ale czy to mnie powstrzyma? ;)
Dość opornie szło mi ręczne szlifowanie krzeseł, ale przedłużający się czas do momentu malowania był moim sprzymierzeńcem w podejmowaniu decyzji o kolorze. Ostatecznie stanęło na klasyce: czerń + nowe, rattanowe siedziska. O ile z czernią nie było większego problemu (bo kto by się przejmował, że po pierwszym malowaniu drogą farbą, krzesła (nie) schły w upale przez 2 tygodnie, łapiąc w tym czasie wszelkie kocie kłaki i inne fruwające od czasu do czasu w powietrzu farfocle?), o tyle z siedziskami problem był. Poważny. Natury finansowej, z dostępnością materiału i moimi umiejętnościami.
O wyplataniu, które było moją pierwszą myślą i nadal uważam, że najlepszą, nie było mowy. Owszem, nasze krzesła są przeznaczone do wyplatania, ale rattan w "nitkach" jest tak drogi, że po prostu nie opłacało mi się to rozwiązanie. Zwłaszcza, że nigdy tego nie robiłam i nie wiem, ile tak naprawdę metrów byłoby potrzebne do wyplecenia dwóch krzeseł. Stanęło więc na gotowej macie rattanowej, ale i tu nie było tak łatwo. Ponieważ krzesła nie mają rowków przeznaczonych do mocowania maty, a jedynie dziurki do wyplatania, musiałam się nieźle nagimnastykować, by końcówki maty w miarę ładnie w owe dziurki wepchnąć i umocować kołkami. Efekty możecie podziwiać na zdjęciach poniżej.
Cóż, nie jestem profesjonalistką w tej dziedzinie, ale uważam, że całkiem nieźle mi poszło, krzesła nie są idealne, ale dzięki temu nadal widać, że to vintage z charakterem. A na takim efekcie mi bardzo zależało.
Malowanie, zwłaszcza drugie, poprawione, było bajką. Kupiłam dwie puszki lakieru do drewna i metalu w sprayu, czerń z połyskiem. Razem z Małżem wynieśliśmy krzesła do piwnicy, gdzie w 20 minut je pomalowałam, a następnie przez godzinę schły sobie w spokoju. To się nazywa szybka akcja. ;) Że też nie wpadłam na taki pomysł za pierwszym razem... Przed malowaniem Małż oczywiście podkleił nogi na nowo, dzięki czemu krzesła są stabilne.
Mroczny piwniczny klimat działał na wyobraźnię i muszę przyznać, że w takiej scenerii krzesła bez siedzisk prezentowały się idealnie. Wielka pajęczyna pod oknem jest naprawdę przerażająca, potęgowała efekt opuszczonego, nawiedzonego miejsca. Nie chciałabym spotkać jej autora. Między innymi dlatego tak się uwijałam z malowaniem. Tak naprawdę nasza piwnica nie jest aż tak przerażająca. A już na pewno nie wtedy, gdy schodzę tam z Małżem u boku. ;)
Chciałam Wam jeszcze bardzo podziękować za wszystkie komentarze pod postem z inspiracjami przedpokojowymi. Z dużej, starej szafy muszę zrezygnować (tylko do czasu, gdy powiększymy nasze mieszkanie w jakiś magiczny sposób ;) ), ale wpadł mi pewien pomysł na szafę DIY pod wymiar. Zyskam dzięki temu miejsce do przechowywania, ale nie zagracę niedużego przedpokoju... Na razie planuję, rozrysowuję, obliczam i mierzę. ;) Trzymajcie kciuki!
Udanego tygodnia Wam życzę! Widzimy się (czytamy i oglądamy) niebawem! :)
Uściski!
k
Ps. pierwotnie krzesła wyglądały TAK.
bardzo ładnie odnowiłaś krzesła, a z matą rattanową bardzo ładnie sobie poradziłaś, jak dla mnie mistrzostwo świata:-))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Eliza! Jak na pierwszy w życiu raz, wyszło dobrze. ;)
UsuńFantastyczne! Tylko przy malowaniu farbą w sprayu nie powstały zacieki? Mam przez nie złe doświadczenia z tego typu malowaniem
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego malowanie odbywało się w piwnicy, żebym mogła z pewnej odległości (około 20-30cm) malować. Wtedy nie powstają zacieki. :) Dziękuję!
UsuńI już jestem bogatsza o nową wiedzę. Dzięki :)
UsuńNie ma za co! :)
UsuńWyszło świetnie, jakbyś nie powiedziała, że to kołki, to nawet bym nie zauważyła :-)
OdpowiedzUsuńHihi, dziękuję!
UsuńKobieto wyszło pięknie. Wyplatanie poszło cudnie i te kołeczki Wow
OdpowiedzUsuńCo do malowania to już wielokrotnie się przekonałam że farba w spayu czyni cuda
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję! Wyplatania w sumie nie było, oprócz upychania końcówek w dziurki i mocowania kołków, ale i to zajęło mi kilka godzin. Nie jest idealnie, ale jest po mojemu! :D farba w sprayu to genialny wynalazek!
UsuńPoczekaj wstanę z klęczek bo w takiej pozycji przebrnęłam przez post! No chyba tak tapicerki jeszcze nikt nie pokazywał?? Brawo! Nie wiem czy podjęłabym się takiego dziergania. Jak są dziurki to poleciałabym w plecionkę ze sznurka - zrobić pajęczynę, gęstą i mocną i też patent na siedzisko fajny by wyszedł :-)
OdpowiedzUsuńSuper! (y) :-)
Dziękuję Babo, z Twoich ust, czy raczej z Twojej klawiatury, to naprawdę wielki komplement! :) Myślałam o plecionce ze sznurka, to było moje wyjście awaryjne, ale na szczęście udało się jako tako odtworzyć oryginalny wygląd siedzisk. :) Cmok!
UsuńSuper ta szklarnia na kaktusa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, to nieoceniona Agnetha.Home.
UsuńWygląda świetnie - u mnie w kuchni również krzesła "z odzysku" ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Z odzysku są najlepsze! :)
UsuńKozo, chylę czoła! Ja bym nie wiedziała jak się zabrać za tą matę, a Tobie poszło po mistrzowsku! Krzesła wyglądają świetnie! I wybrałaś kolor, który do tych krzeseł pasuje mi najlepiej (hehe, ciekawe dlaczego;)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOlu, Twoje diy są tak genialne, że jestem pewna, że byś coś z matą wymyśliła! Nawet lepszego, niż ja! Dziękuję! :)
UsuńPs. no musiały być czarne... ;)
Krzesło wyszło przepięknie, jestem pod ogromnym wrażeniem Twoje cierpliwości pracy nad siedziskiem, ja bym chyba nie dała rady ;))) I bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się na kolor czarny :))) Efekt końcowy rewelacja :)
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
Bardzo, bardzo dziękuję! :)
Usuńwyszło świetnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńO matko! Wyszło pięknie!!! Na początku myślałam, że wyplotłaś od podstaw siedzisko...dobrze wiedzieć, że są takie gotowe maty. Z tymi kołeczkami to pewnie też się namęczyłaś. Boskie krzesła <3
OdpowiedzUsuńMiałam taki plan, że będę wyplatać, ale strasznie drogi jest surowiec. Dlatego zdecydowałam się na matę. Nie żałuję, chociaż kilka ładnych godzin to wszystko zajęło. :) Dzięki ogromne! Ściskam!
UsuńWyszło pięknie, mam w domu podobne, stare krzesła, które są w opłakanym stanie ale mama nie chce się ich pozbyć. Być może zgodzi się na kompromis w tym stylu ;)
OdpowiedzUsuńniutta.blogspot.com
~Niuta
Odnowienie tych starych krzeseł to najlepsza opcja, jeśli same w sobie nie są już ładne. :) Polecam! I dziękuję!
UsuńSzacunek dla Ciebie! Chyba nie miałabym odwagi żeby zabierać się za siedziska z gotowej plecionej maty. Ale wyszło Ci cudnie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńCzarny kolor pięknie komponuje się z tym naturalnym kolorem maty na siedzisku! Mata zamocowana profesjonalnie ;) I pięknie gięte oparcie ma Twoje nowe krzesło.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że farba w sprayu to genialny wynalazek ;)
No same Ochy! i Achy!
Uściski!!
Bardzo dziękuję za ochy i achy! :) Uściski!
UsuńKrzesło wygląda doskonale, no warto było się pomęczyć, nie ma co! A zdjęcie w piwnicy powalające, uchwyciłaś klimacik "sali przesłuchań" z mrocznych kryminałów ;)
OdpowiedzUsuńHa, no zdjęcie z piwnicy zrobione telefonem, ale jakoś tak....udało mi się. ;) Dziękuję!
UsuńSuper, wiedzialam, ze czern bedzie najlepszym wyborem!
OdpowiedzUsuńCo do siedziska - wielki szacun! Chyba bym predzej splesniala i pokryla pajeczyna, niz wymyslila, jak to ugryzc.
A farbe dziwna mialas w takim razie - ja ostatnio malowalam na czarno 4 nogi meblowe, zwyklą emalia akrylowa do drewna (z nizszej polki na dodatek) i kiedy skonczylam ostatnią, to pierwsza byla juz sucha na dotyk i moglam wjechać z kolejną warstwą.
Buziak!
K
Farbę wybrałam z numerkiem w nazwie i nigdy więcej jej nie kupię. Wtedy zdecydowałam się na nią tylko dlatego, że akurat mojej sprawdzonej zabrakło. Nie wiem, do czego wykorzystam puszkę tej pierwszej farby w połyskliwej czerni...może znajdę coś, co może dłużej schnąć? ;)
UsuńDziękuję!
Fantastyczna robota! Krzesło wygląda pięknie :) Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, M.
Dziękuję! :)
UsuńDokładnie o takich krzesłach marzę :) dobra robota!
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają! Wszechświat słucha... :) Dziękuję!
UsuńTez mam na koncie parę odnowionych mebli i wiem czym to pachnie ;) Ile trudności można spotkać po drodze.... Większość rzeczy jednak zostawiam w naturalnym kolorze, to krzesło saute tez mi sie podobało ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta
Lubię surowe drewno, naturalne, ale tutaj nie wyglądało to dobrze.
UsuńDziękuję za odwiedziny! :)
Bardzo udana metamorfoza, ale czegoś mi tu brakuje... ;) Gdzie jest pan kot???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pastelowa Kropka
Ahahah, faktycznie! Pan Kot spał w tym czasie na szafie i nie był łaskaw zejść. ;) Natomiast Pani Kot, podczas sesji fotograficznej znajdowała się w bliskim sąsiedztwie widocznego na zdjęciach poduszkowego wilka. Nadzorowała w ten sposób pracę. ;)
UsuńŚwietnie to wygląda :-)
OdpowiedzUsuńSuper wykonanie i krzesło wyszło idealnie! Gratulacje! Dobra robota!
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły!!!!! A patrz, ja moje odwrotnie będę robić - z ciemnych na białe :D Ciekawe, ile czasu mi to zajmie, bo mam aż 4!!!
OdpowiedzUsuńTobie to pewnie zajmie 5 minut! :D U mnie problemem przede wszystkim był brak miejsca, w którym mogłabym bez problemów doprowadzić krzesła do stanu używalności i zostawić do wyschnięcia, bez obaw. Ale jakoś się udało, no i są. Teraz tylko muszę jakoś wytłumaczyć kotom, że to nie są drapaki.... ;)
Usuńwow, fantastyczna robota! pomysł z matą na siedzisko najbardziej mnie zaskoczył oczywiście na wielki plus i te kołeczki czad, jesteś wielka! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
UsuńSuper!! jestem pod wrażeniem.. kołków w ogóle nie widać.. mistrzowska robota :))
OdpowiedzUsuńGratuluję, pewnie radość ogromna po skończeniu pracy?? :))
Oj taaaak, ogromna radość, ale i strach, żeby nie popsuć! :D
UsuńKozo - zdjęcie z krzesłem w piwnicy ogromnie mi się podoba - ma klimacik :) Krzesło ma charakter - czapki z głów dla Twoich talentów DIY :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! :D Dziękuję bardzo za komplement!
UsuńKawał dobrej roboty!!! Bravissimo!
OdpowiedzUsuńZbieram szczękę z podłogi. Ja nie miałam nawet pojęcia, że to jakieś kołki są do mocowania itp. itd. Tak więc podziwiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń