Bo to jest tak: planujesz, że napiszesz we czwartek na blogu o szafce katalogowej, ale nie robisz jej zdjęć, gdy pogoda temu sprzyja. Zdjęcia przekładasz na kolejny dzień i okazuje się, że od rana szaleje burza, ściana deszczu powoduje ciemność i prawie nic nie widać.
Gimnastykujesz się, coś tam pstrykasz i gdy już uznajesz, że lepiej dziś nie będzie... po południu wychodzi piękne słońce. Wybaczcie mi zatem te zdjęcia. Obiecałam jednak post o szuflandii, więc słowa dotrzymuję. ;)
Szuflandia przywędrowała do nas z biblioteki miejskiej jakieś dwa lata temu. Tak naprawdę miała do nas trafić zupełnie inna jej wersja, taka bardziej standardowa, szersza, z prostymi frontami szuflad. Taka, jak wszystkie. Jednak przez moje gapiostwo wywołane przeprowadzką z kraju do kraju, prosta wersja trafiła w inne ręce. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło! Pani Ania, która jest prężnie działającym dyrektorem biblioteki miejskiej, znalazła takie oto cudo na strychu i pozwoliła mi je obejrzeć, a później zabrać do domu. :) Pani Aniu - całusy 102!!!
W ten sposób stałam się właścicielką oryginalnego w formie, ale idealnie pasującego do naszego kąta katalogu. Cena za szafkę: 3 nowe książki. Serio, serio!
Oczywiście kolor biały to moja inwencja twórcza, bo szafka oryginalnie wyglądała tak (klik). Miałam wrażenie, że jest bardzo ciężka optycznie (ciężka fizycznie jest naprawdę, dlatego dokręciliśmy kółka, które pozwalają na swobodne jej przemieszczanie). Duży, drewniany klocek zyskał na lekkości, gdy pomalowałam jego ścianki.
A w środku... w środku trzymam wszystkie możliwe przydasie, wstążeczki, pudełeczka, druty, narzędzia, kabelki, kwitki pocztowe, kamienie, dziurkacze i całą masę innych szpargałów. Niech Was nie zwiodą etykiety. Dawno nie robiłam tam porządku i może się okazać, że w "poczcie" znajdziecie farby, a w "kablach" - drewniane szpulki. ;) Na szczęście dziurkacze były na swoim miejscu.
Szuflandia wędrowała po całym mieszkaniu, zanim zobaczyłam, że pasuje idealnie do kąta w przedpokoju. Teraz nie wyobrażam sobie, by stała gdziekolwiek indziej. Po prostu nie mamy na nią innego, bardziej pasującego miejsca. A i jej musi być wygodniej tam, gdzie koty nie traktują jej jak tarasu widokowego lub drapaka. ;)
No, i jak się Wam podoba?
k
Za trzy nowe książki????? To teraz wykręca mnie z zazdrości:) I jak tu teraz normalnie żyć? Szafka przecudowna, myślę, że ukośne fronty dodają jej tylko uroku!
OdpowiedzUsuńP. S. Kasiu, czy zasłona ze zdjęć jest w brzozy? Piękna! Zdradziłabyś skąd pochodzi?
Dziękuję Ola! Tak, za 3 nowe książki. 😊 Zasłona jest w brzozy, a pochodzi ze starej kolekcji H&M Home, takiej sprzed 4 lat. Kupiłam ją, gdy mieszkaliśmy w Niemczech.
UsuńPiękna. Lecę na ebaya, może jeszcze znajdę:) Miłego wieczoru!
UsuńW tej chwili H&M home ma też zasłonę w brzozy, ale to nie jest ta... podobna, wzór ma inny. Mój jest bardziej rzeczywisty, a ten - rysunkowy: http://www2.hm.com/pl_pl/productpage.0298732001.html
UsuńJa już się na taką łaszę odkąd zobaczyłam podobną u Kasi z Piątego Pokoju, wspaniały mebel i do tego jaki funkcjonalny. Zasłona w brzozy też przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuńJa się kocham w tych szafkach od dawna, dlatego jak tylko była okazja-nabyłam. 😊 Warto zajrzeć do miejscowej biblioteki. Na różnych portalach takie szafki ludzie próbują opchnąć za grube pieniądze, po co przepłacać?
UsuńOch, jak zazdroszczę! Już od dawna "choruję" na taką szafkę, tylko nie mam pojęcia skąd ją wziąć (w rozsądnej cenie)... Wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńProponuję spacer do miejscowej biblioteki. :) Większość bibliotek przeszła już na katalogi cyfrowe i pozbywa się starych szafek, albo chowa je gdzieś na strychu, jak w przypadku mojej. :)
UsuńPiękna jest! A mi też by się taka przydała, bo moja JEDNA szuflada mieści wszystko i nic. Akurat jak coś potrzebne to znaleźć nie można :(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci jej :))
Dziękuję! :) Poszukaj w bibliotekach, pewnie znajdziesz gdzieś w swojej okolicy!
UsuńNa taką szafkę też sobie ostrzę pazury w mojej szkolnej bibliotece.U mnie potrzeba byłoby kilka szuflad na dziurkacze i inne całkowicie nie potrzebne rzeczy, pod warunkiem, że są niezbędne w określonym momencie. Zasłona od razu przykuła moją uwagę (mimo brzozowej alergii oczywiście tylko na pyłki).
OdpowiedzUsuńJeśli tylko masz taka możliwość - super! Ja najpierw przetrzepałam wszystkie możliwe portale aukcyjne, zanim wpadłam na ten genialny i prosty pomysł z biblioteką. ;)
UsuńFajnie skośne te szufladki, super! Bardzo oryginalna. No i blacik ma! Bardzo lubię te blaciki, strasznie się cieszyłam jak kiedyś mi się trafiła - sama w ręce mi się wepchnęła wręcz - taka z blacikami właśnie, mniam :)
OdpowiedzUsuńJa darowałam sobie te karki z opisami, bo czasem właśnie i tak te szuflady zmieniają przeznaczenie, a na 100% nie chciałoby mi się robić wtedy nowych :) Nie raz czytałam czyjeś wątpliwości co tez w takich szufladkach można przechowywać, czy o praktyczny mebel... My obie nie mamy tego problemu, prawda? Ja to raczej mogę się zastanawiać, jak sobie kiedyś bez takiego mebelka (no, ok, w moim przypadku to kilku takich mebelków) w ogóle radziłam...
Pozdrawiam!
Dziękuję Ula! Problem z zapełnieniem szuflad? Nie znam. ;) Mam raczej odwrotny - gdzie schować to, co już do tych szuflad nie wejdzie? Hihi. Uściski!
UsuńBTW - dokładnie tak samo mam z tymi zdjęciami :D
OdpowiedzUsuńTrochę mi lżej na sercu, że to nie tylko ja tak mam... :D
UsuńFntastyczny mebel!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki! Pozdrawiam również! :)
UsuńBardzo się podoba! I faktycznie idealnie się wpasował do kącika :)
OdpowiedzUsuńCieszę się!
Usuńrewelacyjna szafka, zaraz dzwonie do mojej znajomej bibliotekarki i pytam czy maja jakas szafke na zbyciu:-)) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDobry pomysł! :)
UsuńNo nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńRewelacja, jeszcze w zyciu nie widzialam takich skosnych froncikow! Bardzo fajnie to wyglada :)
:)Te fronty czynią ją jeszcze bardziej oryginalną, prawda?
UsuńBardzo fajna ta szuflandia:) Swoją drogą świetny dodatek do wnętrza, a jakby nie patrzeć to jeszcze i funkcjonalny. Wprawdzie u mnie nie ma tyle wstążek, żeby tworzyć dla nich osobną szufladę, ale co innego na pewno by sie znalazło.
OdpowiedzUsuń:)
Ja akurat mam taką pracę, która wymaga szufladek na różne bibeloty, wstążki, druciki i kamienie etc. A takie zuflady mogą służyć na naprawdę wiele sposobów, nawet jako bieliżniarka. :) Pozdrawiam!
UsuńMarzę o takiej :) Uprzejmie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Dziękuję!
UsuńO mamo, przecież to remedium na wszystkie moje przydasiowe problemy, których nigdy nie ma tam, gdzie się ich spodziewam (i zawsze znajdują się wtedy, gdy nie są już potrzebne...) :D
OdpowiedzUsuńTo chyba czas się rozejrzeć za czymś podonym? :)
UsuńNo zmobilizowałaś mnie. Biere pod pachę wór czegoś i idę na polowanie... a nóż... Jakoś nie doceniałam do tej pory takich mini szafeczek, a okazuje się, ze mają jakiś urok w sobie :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak mini szafeczki, ale moja ma prawie tyle wzrostu, co ja. ;) I jest baaaaardzo pojemna.
UsuńPrzepiękna! Te szufladki-daszki sprawiają, że jest jeszcze bardziej wyjątkowa niż zwykła szafka biblioteczna z milionem przegródek!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńAAAA! za trzy nowe książki takie cudo! zazdraszczam:PP boska;)
OdpowiedzUsuńzabiłaś mnie ceną tej szafki....nie dowierzam :)
OdpowiedzUsuńcudowny nabytek, wprost ideał :)
To prawda. :) Możesz zapytać Panią Anię o potwierdzenie, w mojej bibliotece miejskiej. :D
Usuń