Ponieważ dojechaliśmy tam po południu, tuż przed zamknięciem powstającego wówczas Lawendowego Muzeum Żywego im. Jacka Olędzkiego, zdjęć jest niewiele i robione były naprędce. Ale myślę, że nawet takie pospieszne kadry są w stanie skierować Waszą wyobraźnię na dobre tory. Natura broni się sama. :)
Warmia, tak niedoceniana przez wielbicieli Mazur, kryje w sobie wiele tajemniczych i pięknych zakątków. Starutkie wsie okraszone architekturą sprzed wieków, rozłożyste pola i życiodajne lasy to tylko mały skrawek tego, co oferuje. W takim krajobrazie Pani Joanna Posoch odnalazła swój osobisty raj, w którym oprócz agroturystyki, prowadzeniem muzeum oraz warsztatów i uprawianiem lawendy, zajmuje się także wytwarzaniem naturalnych kosmetyków, miodu i olejków - nie tylko z lawendy. O tym wszystkim Pani Joanna osobiście opowiada podczas oprowadzania gości po swoich włościach.
Wyobraźcie sobie zapach, jaki towarzyszy podczas całego pobytu w Lawendowym Polu. Błogą ciszę przerywaną jedynie brzęczeniem owadów, śpiewem ptaków i szumem liści. Poczujcie smak syropu różanego i lawendowego, wytwarzanego na miejscu przez właścicielkę. Choć nasza wizyta trwała niespełna godzinę, wrażenia zostały
do dziś. I jestem pewna, że w tym roku, najchętniej w czerwcu, gdy tylko lawenda zakwitnie,
pojawię się tam znów. Na dłużej.
A póki co wspominam, czytając po raz kolejny książkę Pani Joanny, w której opisała nie tylko sposób, w jaki uprawia tą wydawałoby się zupełnie niepasującą do polskiego klimatu roślinę, ale także swoje przeżycia związane z przeprowadzką z Warszawy na wieś. I czuję lekkie ukłucie w sercu, że ludzie z wielkich miast muszą uczyć nas, miejscowych, jak docenić piękną Naturę, wśród której przyszło nam żyć.
Uroczej soboty!
k
Z przyjemnością znalazłabym się w takim miejscu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zachęcam do odwiedzin. :)
UsuńZdjęcia są magiczne, czuję ten klimat - tuż przed zmierzchem, wszystko skapane w ostatnich promieniach słońca...
OdpowiedzUsuńWidziałam program o pani Joannie i jej lawendzie, ale ta książka jakoś mi umknela - chociaż nie jestem pewna, czy chcę ją teraz przeczytać, skoro na kilkadziesiąt lat jestem uziemiona kredytem i opuszczenie algomeracji jest mało realne :(
Tak czy siak - na pewno odwiedzę Lawendowe Pole!
Naprawdę warto zajrzeć, chociaż na chwilę. :) My szczęśliwie żyjemy bez telewizji, a o LP dowiedziałam się dawno temu i też przypadkiem, ale to, że tam trafiliśmy akurat tego dnia, to już w ogóle jakiś cud. ;) Wrócimy tam na pewno.
UsuńOglądałam program "Daleko od miasta" o pani Joannie i zamarzyłam o lawendzie. Posadziłam w doniczce na balkonie, ale to nie to samo. Teraz gdy mam kawałek trawnika zastanawiam się jak wplesc ją w krajobraz wokół domu..
OdpowiedzUsuńUprzejmie zazdraszczam tego trawnika do zagospodarowania. :)
UsuńWarmię znam dość dobrze od kilkudziesięciu lat, ale ze strony Jezioraka (właśnie jest na rejsie mój mąż). Jednak nie mam namiarów gdzie to pole? O syropach w życiu nie słyszałam. Może by zadziałały na moje nauczycielsko- alergiczne gardło?
OdpowiedzUsuńJezioro Jeziorak to akurat ani Warmia, ani Mazury (chodzi mi o geograficzne położenie, nie województwo). Fajnie pokazuje to wszystko ta mapa: http://www.mazury.travel/resources/mapa-region.jpg (Jeziorak ciągnie się od Iławy w górę). Nowe Kawkowo, a w nim LP, leży niedaleko Jonkowa, jakieś 20km od Olsztyna, na Warmii właśnie. Bardzo fajne miejsce, polecam stronę internetową, gdzie znajdują się wszystkie niezbędne informacje. :) Podlinkowana jest w tekście.
UsuńWłaśnie lubię Jeziorak dlatego, że jest tak bardzo rozciągnięty i ma tak wiele półwyspów i zatok. Znam go dość dobrze, bo pływamy tam od 35 lat, a mój mąż bardzo dużo bo jest tam na rejsach kilka razy rocznie. Ja najbardziej lubię kanały, szczególnie ten na Wenecję i jezioro Ilińskie. Jeziorak jest duży piękniejszy z perspektywy wody niż lądu.
UsuńDzięki za namiary tego roku wybieram się w nieznane mi rejony Warmii i Mazur, to może zajrzę jak uda się po drodze. Jak na ironię nigdy nie byłam ani w Olsztynie, ani w Białymstoku, choć wszędzie wokół i to od lat dziecięcych. Mam tatę wędkarza.
Prześledziłam mapę i dowiedziałam się, że pływamy od Powiśla czyli Iławy, na Ostródę czyli Mazury, przez Rudą Wodę do Małdyt- to już Warmia, a dalej można na sucho kanałem do morza przez Elbląg. Mało kto wie, że ta sieć kanałów zbudowana została przed wojną i jest prawie tak długa jak kanały augustowskie. Można sobie urządzić urlop na całe wakacje.
UsuńJa akurat mieszkam nad Kanałem Ostródzko - Elbląskim. ;) A w Białymstoku też nie byłam, chociaż Podlasie stosunkowo niedaleko od nas. Ale nic straconego! ;)
UsuńAle pachnie lawendą. Piękne miejsce :)))
OdpowiedzUsuńcudowne i piękne miejsce
OdpowiedzUsuńKózko magiczne miejsce! ja do niedawna nienawidziłam lawendy! kiedyś miałam przyjemność (?) pracować w szkółce produkująca takową, ciężka to była praca i to pewnie przez to obcowanie z nią na co dzień... polubiłam ją jednak, odkryłam na nowo, także w kuchni :) i żałuję, że nie mam ogródka by ją posadzić :(
OdpowiedzUsuńJedno z moich ulubionych miejsc i to tak blisko mnie :) Polecam syrop lawendowy i wino ;)
OdpowiedzUsuń