sobota, 16 maja 2015

{Podróże do wewnątrz: Lawendowe Pole}

Lawenda do niedawna kojarzyła mi się właściwie tylko z Prowansją. I gdyby nie przypadkowa wizyta w naprawdę magicznym zakątku Warmii - myślałabym tak do dziś. Na szczęście w lipcu zeszłego roku, podczas objazdowej wycieczki po naszych okolicach, trafiliśmy do Nowego Kawkowa, gdzie powstało Lawendowe Pole.


Ponieważ dojechaliśmy tam po południu, tuż przed zamknięciem powstającego wówczas Lawendowego Muzeum Żywego im. Jacka Olędzkiego, zdjęć jest niewiele i robione były naprędce. Ale myślę, że nawet takie pospieszne kadry są w stanie skierować Waszą wyobraźnię na dobre tory. Natura broni się sama. :)



Warmia, tak niedoceniana przez wielbicieli Mazur, kryje w sobie wiele tajemniczych i pięknych zakątków. Starutkie wsie okraszone architekturą sprzed wieków, rozłożyste pola i życiodajne lasy to tylko mały skrawek tego, co oferuje. W takim krajobrazie Pani Joanna Posoch odnalazła swój osobisty raj, w którym oprócz agroturystyki, prowadzeniem muzeum oraz warsztatów i uprawianiem lawendy, zajmuje się także wytwarzaniem naturalnych kosmetyków, miodu i olejków - nie tylko z lawendy. O tym wszystkim Pani Joanna osobiście opowiada podczas oprowadzania gości po swoich włościach. 




Wyobraźcie sobie zapach, jaki towarzyszy podczas całego pobytu w Lawendowym Polu. Błogą ciszę przerywaną jedynie brzęczeniem owadów, śpiewem ptaków i szumem liści. Poczujcie smak syropu różanego i lawendowego, wytwarzanego na miejscu przez właścicielkę. Choć nasza wizyta trwała niespełna godzinę, wrażenia zostały 
do dziś. I jestem pewna, że w tym roku, najchętniej w czerwcu, gdy tylko lawenda zakwitnie, 
pojawię się tam znów. Na dłużej. 


A póki co wspominam, czytając po raz kolejny książkę Pani Joanny, w której opisała nie tylko sposób, w jaki uprawia tą wydawałoby się zupełnie niepasującą do polskiego klimatu roślinę, ale także swoje przeżycia związane z przeprowadzką z Warszawy na wieś. I czuję lekkie ukłucie w sercu, że ludzie z wielkich miast muszą uczyć nas, miejscowych, jak docenić piękną Naturę, wśród której przyszło nam żyć. 


Uroczej soboty!
k






15 komentarzy:

  1. Z przyjemnością znalazłabym się w takim miejscu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia są magiczne, czuję ten klimat - tuż przed zmierzchem, wszystko skapane w ostatnich promieniach słońca...

    Widziałam program o pani Joannie i jej lawendzie, ale ta książka jakoś mi umknela - chociaż nie jestem pewna, czy chcę ją teraz przeczytać, skoro na kilkadziesiąt lat jestem uziemiona kredytem i opuszczenie algomeracji jest mało realne :(

    Tak czy siak - na pewno odwiedzę Lawendowe Pole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto zajrzeć, chociaż na chwilę. :) My szczęśliwie żyjemy bez telewizji, a o LP dowiedziałam się dawno temu i też przypadkiem, ale to, że tam trafiliśmy akurat tego dnia, to już w ogóle jakiś cud. ;) Wrócimy tam na pewno.

      Usuń
  3. Oglądałam program "Daleko od miasta" o pani Joannie i zamarzyłam o lawendzie. Posadziłam w doniczce na balkonie, ale to nie to samo. Teraz gdy mam kawałek trawnika zastanawiam się jak wplesc ją w krajobraz wokół domu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzejmie zazdraszczam tego trawnika do zagospodarowania. :)

      Usuń
  4. Warmię znam dość dobrze od kilkudziesięciu lat, ale ze strony Jezioraka (właśnie jest na rejsie mój mąż). Jednak nie mam namiarów gdzie to pole? O syropach w życiu nie słyszałam. Może by zadziałały na moje nauczycielsko- alergiczne gardło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezioro Jeziorak to akurat ani Warmia, ani Mazury (chodzi mi o geograficzne położenie, nie województwo). Fajnie pokazuje to wszystko ta mapa: http://www.mazury.travel/resources/mapa-region.jpg (Jeziorak ciągnie się od Iławy w górę). Nowe Kawkowo, a w nim LP, leży niedaleko Jonkowa, jakieś 20km od Olsztyna, na Warmii właśnie. Bardzo fajne miejsce, polecam stronę internetową, gdzie znajdują się wszystkie niezbędne informacje. :) Podlinkowana jest w tekście.

      Usuń
    2. Właśnie lubię Jeziorak dlatego, że jest tak bardzo rozciągnięty i ma tak wiele półwyspów i zatok. Znam go dość dobrze, bo pływamy tam od 35 lat, a mój mąż bardzo dużo bo jest tam na rejsach kilka razy rocznie. Ja najbardziej lubię kanały, szczególnie ten na Wenecję i jezioro Ilińskie. Jeziorak jest duży piękniejszy z perspektywy wody niż lądu.
      Dzięki za namiary tego roku wybieram się w nieznane mi rejony Warmii i Mazur, to może zajrzę jak uda się po drodze. Jak na ironię nigdy nie byłam ani w Olsztynie, ani w Białymstoku, choć wszędzie wokół i to od lat dziecięcych. Mam tatę wędkarza.

      Usuń
    3. Prześledziłam mapę i dowiedziałam się, że pływamy od Powiśla czyli Iławy, na Ostródę czyli Mazury, przez Rudą Wodę do Małdyt- to już Warmia, a dalej można na sucho kanałem do morza przez Elbląg. Mało kto wie, że ta sieć kanałów zbudowana została przed wojną i jest prawie tak długa jak kanały augustowskie. Można sobie urządzić urlop na całe wakacje.

      Usuń
    4. Ja akurat mieszkam nad Kanałem Ostródzko - Elbląskim. ;) A w Białymstoku też nie byłam, chociaż Podlasie stosunkowo niedaleko od nas. Ale nic straconego! ;)

      Usuń
  5. Ale pachnie lawendą. Piękne miejsce :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kózko magiczne miejsce! ja do niedawna nienawidziłam lawendy! kiedyś miałam przyjemność (?) pracować w szkółce produkująca takową, ciężka to była praca i to pewnie przez to obcowanie z nią na co dzień... polubiłam ją jednak, odkryłam na nowo, także w kuchni :) i żałuję, że nie mam ogródka by ją posadzić :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno z moich ulubionych miejsc i to tak blisko mnie :) Polecam syrop lawendowy i wino ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)