środa, 20 maja 2015

{O Kalinie i łataniu dziur}

Stało się. Stało się to, na co liczyłam, że się nie stanie. Zostało zakasać rękawy, załatać dziury i budować od nowa. Takie życie.


I nie chodzi tylko o to, że wczoraj wieczorem spod prysznica wyrwał mnie huk spadającej szafki
którą tak pieczołowicie budowaliśmy, skręcaliśmy i ze ściśniętymi gardłami wieszaliśmy na ścianie 
z pustaków ceglanych (oszczędność budowlańców w latach 50. najwyraźniej nie znała granic). Są po prostu takie wydarzenia, na które nie ma się wpływu. Lądują przed człowiekiem niespodziewanie, z łomotem tłuczonego szkła, a jedyne, o czym się wtedy myśli, to: czy nie znajdę pod spodem przygniecionego kota? 


Na szczęście tuż obok jest Ktoś, kto myśli i czuje podobnie. Kto chwyta za miotłę i szufelkę, zgarnia rozbite szkło i z ulgą oddycha, gdy koty, kierowane ciekawością, wychodzą spod kanapy. Soczyste przekleństwa mieszają się ze śmiechem i chwilę później mamy pakiet rozwiązań. Tych związanych z szafką i tych związanych z życiem. Świat to colosse aux pieds d'argile, ale nasze nogi nie są gliniane.  


Popołudnie spędzam więc z kotami w kuchni, gotując, patrząc na kalinę zerwaną w ogrodzie u Babci
i ciesząc się, że ta sama ściana, widziana z drugiej strony, jest piękna. Część dziur załatał czas, a biel farby ukryła skaleczone miejsca. W pozostałe wbiłam gwoździe, by zawiesić obrazki i przykryć to, co powinno przykryte pozostać. Teraz tylko wprowadzić to w życie...


Po nogi do szafki pojadę do sklepu, ale gdzie znaleźć życiową podstawę, najlepiej taką, która nie tylko udźwignie, ale i będzie działać przez długie lata? Tego się nie da kupić. To trzeba wypracować, przetrwać, przeczekać. A w międzyczasie wyciskać z tej cytryny, ile się da. To co? Sokowirówka mode on? :)


Dobrego popołudnia!
k

22 komentarze:

  1. Przykre zdarzenie, ale szczęście że nikt nie ucierpiał .
    moja kalina na działce choruje, dopadły ją mszyce.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisany tekst... i taki prawdziwy. A co do obawy o życie naszych miauczków, doskonale Cię rozumiem. Jeszcze dwa miesiące temu mieliśmy dwa koty. Niestety nasz ukochany kocurek zginął w wypadku. Od tego czasu panicznie boję się o naszą kotkę. Jak tylko słyszę jakiś niepokojący hałas, z wielkimi obawami sprawdzam co się stało. A jeśli ją wołam i nie słyszę jej, w głowie tworzą się najczarniejsze scenariusze...I wiem, że przesadzam, staram się o tym nie myśleć. Mam nadzieję, że ten irracjonalny lęk kiedyś w końcu minie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawy o pluszaki nigdy nie są nieuzasadnione. Dla mnie nasze koty są jak członkowie rodziny, prawie jak dzieci. przeżyłam utratę dwóch kocurków, zdecydowanie zbyt wczesną, więcej nie chcę. Także doskonale Ciebie rozumiem! :) Ale bądźmy dobrej myśli: nic się nie stanie, nic się nie stanie...taka mantra na dobranoc. :) Uściski!

      Usuń
  3. Przykro mi, że szafka spadła, tak się cieszyłaś, że ją masz.. Na szczęście koty całe, a Wy za parę lat będziecie to zdarzenie wspominać ze śmiechem. A póki co, cóż.. alleluja i do przodu ;) Przesyłam uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O naszych ścianach - krzywych, z pustaków ceglanych - pisałam już, więc w sumie to i tak był cud, że tak długo wisiała. To nic, będzie stała. Dziękuję i również ściskam!

      Usuń
  4. O mój Boże! Czyli Pan Bóg czuwał.
    Materialne sprawy łatwiej naprawić, potrzeba matką wynalazków. Jeśli chodzi o Twoją wyobraźnię i fantazję, to powiem- już po zmartwieniu.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan już mam, realizacja pewnie w weekend. :) Koty na szczęście całe, terraria - prawie. Kaktusy ucierpiały najbardziej, ale i je uda się uratować. Na szczęście.

      Usuń
  5. Życie czasami wymusza na nas zmiany pod presją! Ale podobno nie ma tego złego...
    Nie znałam Pani Półki, ale Rodzina Obrazków prezentuje się całkiem dobrze ;)))
    Miłego Dnia w towarzystwie uroczej Kaliny (miała tak mieć na imię moja córka, ale urodził się Julian ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Julian na pewno się cieszy, że nie ma na imię Kalina! ;)

      Usuń
  6. Kupisz nogi i szafka będzie, jak nowa:) A tak przy okazji zwykłej szafki ile mądrych przemyśleń? Ile refleksji? Kochana cudowne zdjęcia, opatrzone wspaniałym tekstem :) pozdrawiam Was i koty serdecznie aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ta szafka taka niezwykła jest właśnie! ;) Dziękujemy serdecznie i odpozdrawiamy, koty i my! :)

      Usuń
  7. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. A szafka - pewnie,że szkoda, ale rzecz nabyta - zawsze to okazja do stworzenia czegoś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nabyta, zbudowana przez nas w marcu, więc całkiem nowa. ;)

      Usuń
  8. Trochę przykro, ale całe szczęście, że nie spadła nikomu na głowę. Piękne zdjęcia !!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie tu nie chodzi o szafkę...
    Chciało by się spotkać, pogadać przy kawie, bo życiowe problemy mam teraz na porządku dziennym. Może kiedys się uda.
    ładne obrzki amsz teraz na ścianach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szafka była tylko pretekstem do rozmyślań, masz dobry zmysł. Ale niczego innego się nie można spodziewać po Mokoszy. :) Chętnie, bardzo chętnie, przy herbacie, kawie... oby się udało.

      Usuń
  10. ziom.
    mojej kolezance tez tak spadla szafka (a to nie byla wina sciany bo sciana byla z kamienia)
    jej pies dostal prawie zawalu. ;)

    TAKA TAM TYLKO SZAFKA/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ziom.
    mojej kolezance tez tak spadla szafka (a to nie byla wina sciany bo sciana byla z kamienia)
    jej pies dostal prawie zawalu. ;)

    TAKA TAM TYLKO SZAFKA/ :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas i komentarz. :)

Ps. bardzo proszę bez spamowania w komentarzach linkami do stron firmowych - to nie przejdzie. ;)