Stało się. Stało się to, na co liczyłam, że się nie stanie. Zostało zakasać rękawy, załatać dziury i budować od nowa. Takie życie.
I nie chodzi tylko o to, że wczoraj wieczorem spod prysznica wyrwał mnie huk spadającej szafki,
którą tak pieczołowicie budowaliśmy, skręcaliśmy i ze ściśniętymi gardłami wieszaliśmy na ścianie
z pustaków ceglanych (oszczędność budowlańców w latach 50. najwyraźniej nie znała granic). Są po prostu takie wydarzenia, na które nie ma się wpływu. Lądują przed człowiekiem niespodziewanie, z łomotem tłuczonego szkła, a jedyne, o czym się wtedy myśli, to: czy nie znajdę pod spodem przygniecionego kota?
Na szczęście tuż obok jest Ktoś, kto myśli i czuje podobnie. Kto chwyta za miotłę i szufelkę, zgarnia rozbite szkło i z ulgą oddycha, gdy koty, kierowane ciekawością, wychodzą spod kanapy. Soczyste przekleństwa mieszają się ze śmiechem i chwilę później mamy pakiet rozwiązań. Tych związanych z szafką i tych związanych z życiem. Świat to colosse aux pieds d'argile, ale nasze nogi nie są gliniane.
Popołudnie spędzam więc z kotami w kuchni, gotując, patrząc na kalinę zerwaną w ogrodzie u Babci
i ciesząc się, że ta sama ściana, widziana z drugiej strony, jest piękna. Część dziur załatał czas, a biel farby ukryła skaleczone miejsca. W pozostałe wbiłam gwoździe, by zawiesić obrazki i przykryć to, co powinno przykryte pozostać. Teraz tylko wprowadzić to w życie...
Po nogi do szafki pojadę do sklepu, ale gdzie znaleźć życiową podstawę, najlepiej taką, która nie tylko udźwignie, ale i będzie działać przez długie lata? Tego się nie da kupić. To trzeba wypracować, przetrwać, przeczekać. A w międzyczasie wyciskać z tej cytryny, ile się da. To co? Sokowirówka mode on? :)
Dobrego popołudnia!
k
Przykre zdarzenie, ale szczęście że nikt nie ucierpiał .
OdpowiedzUsuńmoja kalina na działce choruje, dopadły ją mszyce.
pozdrawiam
Szkoda kaliny! :( Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńAj, jaki fajny tekst! :-)
OdpowiedzUsuńAj, dziękuję! :)
UsuńPięknie napisany tekst... i taki prawdziwy. A co do obawy o życie naszych miauczków, doskonale Cię rozumiem. Jeszcze dwa miesiące temu mieliśmy dwa koty. Niestety nasz ukochany kocurek zginął w wypadku. Od tego czasu panicznie boję się o naszą kotkę. Jak tylko słyszę jakiś niepokojący hałas, z wielkimi obawami sprawdzam co się stało. A jeśli ją wołam i nie słyszę jej, w głowie tworzą się najczarniejsze scenariusze...I wiem, że przesadzam, staram się o tym nie myśleć. Mam nadzieję, że ten irracjonalny lęk kiedyś w końcu minie:)
OdpowiedzUsuńObawy o pluszaki nigdy nie są nieuzasadnione. Dla mnie nasze koty są jak członkowie rodziny, prawie jak dzieci. przeżyłam utratę dwóch kocurków, zdecydowanie zbyt wczesną, więcej nie chcę. Także doskonale Ciebie rozumiem! :) Ale bądźmy dobrej myśli: nic się nie stanie, nic się nie stanie...taka mantra na dobranoc. :) Uściski!
UsuńPrzykro mi, że szafka spadła, tak się cieszyłaś, że ją masz.. Na szczęście koty całe, a Wy za parę lat będziecie to zdarzenie wspominać ze śmiechem. A póki co, cóż.. alleluja i do przodu ;) Przesyłam uściski :)
OdpowiedzUsuńO naszych ścianach - krzywych, z pustaków ceglanych - pisałam już, więc w sumie to i tak był cud, że tak długo wisiała. To nic, będzie stała. Dziękuję i również ściskam!
UsuńO mój Boże! Czyli Pan Bóg czuwał.
OdpowiedzUsuńMaterialne sprawy łatwiej naprawić, potrzeba matką wynalazków. Jeśli chodzi o Twoją wyobraźnię i fantazję, to powiem- już po zmartwieniu.
Pozdrówki.
Plan już mam, realizacja pewnie w weekend. :) Koty na szczęście całe, terraria - prawie. Kaktusy ucierpiały najbardziej, ale i je uda się uratować. Na szczęście.
UsuńŻycie czasami wymusza na nas zmiany pod presją! Ale podobno nie ma tego złego...
OdpowiedzUsuńNie znałam Pani Półki, ale Rodzina Obrazków prezentuje się całkiem dobrze ;)))
Miłego Dnia w towarzystwie uroczej Kaliny (miała tak mieć na imię moja córka, ale urodził się Julian ;))
Dziękuję! Julian na pewno się cieszy, że nie ma na imię Kalina! ;)
UsuńKupisz nogi i szafka będzie, jak nowa:) A tak przy okazji zwykłej szafki ile mądrych przemyśleń? Ile refleksji? Kochana cudowne zdjęcia, opatrzone wspaniałym tekstem :) pozdrawiam Was i koty serdecznie aga
OdpowiedzUsuńBo ta szafka taka niezwykła jest właśnie! ;) Dziękujemy serdecznie i odpozdrawiamy, koty i my! :)
UsuńDobrze, że nikomu nic się nie stało. A szafka - pewnie,że szkoda, ale rzecz nabyta - zawsze to okazja do stworzenia czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńNiby nabyta, zbudowana przez nas w marcu, więc całkiem nowa. ;)
UsuńTrochę przykro, ale całe szczęście, że nie spadła nikomu na głowę. Piękne zdjęcia !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńJak dla mnie tu nie chodzi o szafkę...
OdpowiedzUsuńChciało by się spotkać, pogadać przy kawie, bo życiowe problemy mam teraz na porządku dziennym. Może kiedys się uda.
ładne obrzki amsz teraz na ścianach:)
Szafka była tylko pretekstem do rozmyślań, masz dobry zmysł. Ale niczego innego się nie można spodziewać po Mokoszy. :) Chętnie, bardzo chętnie, przy herbacie, kawie... oby się udało.
Usuńziom.
OdpowiedzUsuńmojej kolezance tez tak spadla szafka (a to nie byla wina sciany bo sciana byla z kamienia)
jej pies dostal prawie zawalu. ;)
TAKA TAM TYLKO SZAFKA/ :)
ziom.
OdpowiedzUsuńmojej kolezance tez tak spadla szafka (a to nie byla wina sciany bo sciana byla z kamienia)
jej pies dostal prawie zawalu. ;)
TAKA TAM TYLKO SZAFKA/ :)