Maj trwa w najlepsze, wszystko się zieleni, a ja nie wiem gdzie zgubiłam marzec i kwiecień! I wiosnę! Owszem, pamiętam długi weekend majowy, ale nagle się okazało, że termometr za oknem pokazał 40 stopni w słońcu, a witryny sklepów straszą strojami kąpielowymi. Nie, żebym się bała plażowej mody, ale nikogo nie dziwi bikini w maju, natomiast czekoladowy Mikołaj w listopadzie już tak. ;) Jednak dziś nie będę pisać o pogodzie. Dziś o tym, co sprawia mi przyjemność, co mnie cieszy.
Jakiś czas temu przeczytałam w pewnym mądrym magazynie, że ważne jest, by co rano, po przebudzeniu, powtarzać sobie i dziękować (sobie? bogom? komu się chce ;) ) za to, co nas dobrego w życiu spotyka. Ponieważ całe dorosłe życie uczę się cieszyć z małych rzeczy, postanowiłam taką mantrą zaczynać swoje dni. Od codziennie, do końca.
Myślałam o tym, by wyznaczyć punkty, podpunkty, strzałeczki i kropki, myślniki i gwiazdki... opisać, wypunktować, zakreślić, zatwierdzić i amen. Nie ma lekko. Taka lista musiałaby się składać z milionów punktów, milionów podpunktów do tych punktów i jeszcze przypisów! Ale kto by to czytał? Ja na pewno nie. ;)
Dlatego tak po prostu powiem Wam, że cieszę się, że żyję we względnym zdrowiu, wśród osób, które kocham i które mnie kochają; z przyjaciółmi w ludzkiej postaci i z tymi w postaci futrzastej. Cieszę się, gdy niebo nade mną jest błękitne, a słońce zmusza do puszczania mu oczka, zwłaszcza mroźną zimą. Gdy mogę pójść lub pojechać w piękne miejsce, niekoniecznie odległe, i poznać nowych ludzi.
Cieszy mnie smak dobrej herbaty, a jeszcze bardziej, gdy mogę ją dzielić z bliskimi osobami. Gdy w samochodzie włączam Pearl Jam i mogę śpiewać z Eddiem Vedderem na cały głos, bo nikt nie usłyszy. Przyjemność sprawia mi malowanie ścian, tworzenie mebli i w ogóle czegoś z niczego. Gdy nurrgulowa biżuteria leci w świat i, po przebyciu tysięcy kilometrów, dostaje pozytywny feedback. Przyjemność sprawia mi zaskakiwanie i obdarowywanie upominkami bez okazji; uśmiech mojej Mamy. I w końcu, gdy kładę się do łóżka, przytulam do Małża i z poczuciem dobrze spędzonego dnia, zasypiam.
Dobranoc.
k
świetny post, taki świeży, optymistyczny, taki wiosenny, majowy
OdpowiedzUsuńMądre słowa. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPięknie to napisałaś :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo kojący wpis :) Przydał mi się dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :) Mam dobry tajming. ;)
Usuńpięknie! cieszę się podobnie...
OdpowiedzUsuńWarto o tym pamiętać, że mamy AŻ TYLE :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło znad jednej z najprzyjemniejszych czynności, za którą jestem szalenie wdzięczna (losowi chyba, bo i komu?)
Warto, oj warto. Zwłaszcza, gdy ma się gorszy dzień. Uściski!
UsuńUwielbiam Twoje ciepło i biało pastelowy świat, Twoje poczucie estetyki, że absolutnie wszystko, nawet ściana u Ciebie może być piękna. Co rano będę się cieszyła, że jesteś częścią nadzej super paczki. Agulinka
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa, Aga, aj law Ju! Wzruszyłam się!
UsuńTen kubek wygrywa! :)
OdpowiedzUsuń