Tuż za oknem, po drugiej stronie ulicy, rośnie sobie krzew. Krzew nie byle jaki.
Większość z Was na pewno ma o tej porze roku jego kwitnące gałązki w wazonach. Bez. A właściwie może to nie jest bez?
Większość z Was na pewno ma o tej porze roku jego kwitnące gałązki w wazonach. Bez. A właściwie może to nie jest bez?
Na to i inne nurtujące Was pytania dotyczące drzew i krzewów, najpiękniej opisaną, zilustrowaną i okraszoną wierszem lub legendą odpowiedź znajdziecie w Gawędach o drzewach Marii Ziółkowskiej.
O naszym pachnącym, majowym ulubieńcu przeczytacie między innymi:
Bez z wierszy o wiośnie, o miłości, szczególnie tej pierwszej, i o rozstaniu, gdzie służy jako niezastąpiony rym do "łez", również nie nazywa się tak, jak myślimy i mówimy. To wcale nie bez, lecz lilak (Syringa). O nim później. Prawdziwym bzem jest natomiast ten dziki, któremu Linneusz nadał miano Sambucus [...]. W Polsce występują trzy gatunku bzu: bez czarny (Sambucus nigra), bez koralowy (Sambucus racemosa) i bez hebd (Sambucus ebulus).
Nie będę cytowała całej gawędy o bzie, ale wystarczy wspomnieć, że wyżej wymienione gatunki kwitną na biało lub kremowo, a ich owoce są czarne. Czym zatem jest bez o fioletoworóżowych kwiatach, który tak pięknie pachnie i zdobi nasze domy? To lilak. :)
Sądząc po kolorze kwiatów można by powiedzieć, że w naszym przedpokoju zamieszkał bez, ale to też lilak. Pachnie przepięknie, a jego woń roznosi się po całym domu. A to przecież tylko kilka gałązek! Muszę przyznać, że trochę biłam się z myślami: zerwać czy nie zerwać, ponieważ o bzie-lilaku krążą legendy,że pokrzywdzony - potrafi się zemścić! ;)
Jeszcze przed pierwszą wojną światową krążyła w okolicach Grójca opowieść o chłopie, który z grobu swojej żony wykopał korzeń bzu i wyrzucił. Pokręciło go tak, jak korzeń tego bzu był pokręcony i trzymało w tym stanie dopóty, dopóki nie odszukał owego korzenia i nie zakopał z powrotem w mogile. (za Marią Ziółkowską)
Także...uważajcie! ;) Natomiast tym, którzy w bukietach bzów szukają szczęścia - pięciopłatkowego kwiatka - Maria Ziółkowska poleca zwłaszcza ciemne, brzydsze i mniej pachnące gałązki. Podobno na nich częściej, niż na tych pięknych i pachnących, takie szczęście mieszka.
k
Ps. Koń to pamiątka po pradziadku. Zastanawiam się, co zrobić z tą srebrną farbą. Jak myślicie? Bieliźniarkę natomiast przytargaliśmy z Niemiec - sąsiedzi chcieli się jej pozbyć, a my doprowadziliśmy ją do stanu używalności (w środku jest brzozowy las :) ) i używamy. Kocham starocie z duszą!
Miłego popołudnia!
k
Fajnie napisane i dobrze dowiedzieć się czegoś nowego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam! :)
UsuńBez to mój ukochany kwiat.Zerwane tak szybko więdną w wazonie.A wiesz że jeszcze jest odmiana bez turecki, ma drobne kwiatki jest w kolorze lawendy i obłędnie pachnie.
OdpowiedzUsuńbuziaki
ps dzisiaj z działki przywiozlam konwalie to drugie moje ulubione majowe kwiaty
Ale w Twoim domu musi pachnieć! Cudownie!
UsuńMoja mama lata temu odkryła przede mną tajemnice lilaków :) Zawdzięczam jej całą moją botaniczną wiedzę! (Dzięki, Mamo!)
OdpowiedzUsuńBielizniarka - nie wierzę, że ktoś chciał ją wyrzucić!
A koń - zostawić. Wygląda pięknie (przynajmniej na zdjęciach)
Taka mama to skarb! :) Mnie botanicznie wtajemniczał Dziadek, ale niestety nie żyje już od wielu lat, dlatego posiłkuję się książkami. :) Dziękuję za radę w sprawie konia. Jest nieco odrapany i nie wiem, czy go tak zostawić, czy poprawiać... kolor zmieniać... na razie będzie chyba taki, jaki jest. Inne projekty mam w planie. Ściskam!
UsuńBiałego lilaka zasadziłam już w moim ogrodzie ale zakwitnie chyba dopiero za rok... warto jednak czekac ;)
OdpowiedzUsuńUprzejmie zazdraszczam ogrodu i możliwości sadzenia roślin... :)
UsuńWedług mnie nic nie rób. Myślałam, że to kute w blasze czy czymś podobnym. Wygląda rasowo i koń i wykonanie. Szafeczka też cudowna i uwielbiam takie ukryte "dusze". Też mam kilka "klamotów" w domu, jak to inni nazywają, patrząc na mój dom z pobłażaniem.
OdpowiedzUsuńOdnośnie lilaka i innych pięknie pachnących, to lubię je zostawiać na dworze wraz z konwaliami itp. Gdybym miała toaletę z oknem to jak najbardziej, bo świetnie się sprawdzają w roli naturalnych dezodorantów. Jednak ich uroda jest niepowtarzalna, jednak zapach powala mnie z nóg.
Dziękuję! Koń jest drewniany w całości i pomalowany srebrną farbą, która po latach jest już nieco odrapana. Lubię takie "odrapania", ale zastanawiam się, czy jednak go nie przemalować, albo poprawić. Póki co mam kilka innych projektów na głowie, więc odłożę ten na później.
UsuńOch, o łazience/toalecie z oknem marzę. Może kiedyś. Wtedy na pewno za oknem zasadzę jakiegoś lilaka. :)
Dziękuję za poszerzenie mojej wiedzy :) Dla mnie bez to był bez - a tu proszę : lilak :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany tekst - bardzo dobrze mi się go czytało.
Pozdrawiam :)
Dziękuję i cieszę się, że się mogłam przydać. ;)
UsuńBardzo ciekawy post, z przyjemnością czytałam :) Farby na koniu nie ruszaj bo się pradziadek zemści ;) Wygląda dobrze jak jest, widać znak czasu :) Bieliźniarka cudna, też lubię starocie z duszą i też mam takich kilka, choć bieliźniarki jeszcze nie, a marzy mi się :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! No chyba na razie zostawię, jak jest... trochę się tej "zemsty" obawiam! ;)
UsuńFajnie, że przypomniałaś mi o "Gawędach o drzewach" bo mam je na półce i dawno do nich nie zaglądałam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam lilaki ale najbardziej chyba jeszcze takie na krzewach :)
No i cudne zdjęcia, fajnie mieszkasz :)
Dziękuję! :)
Usuń