Weekend minął niepostrzeżenie. Po prawie tygodniu leżenia w łóżku m u s i a ł a m wyjść, bo chyba szlag by mnie trafił. Co prawda nie było to wyjście pod znakiem podróży do wewnątrz, ale krótka podróż do rodziców Małża też się liczy, prawda?
Pluszaki zostały same w domu i w końcu miały całe łóżko tylko dla siebie. One w ogóle mają cały dom dla siebie. Nie ma już chyba miejsca, w którym by nie zostawiły odcisku swoich łapek. Zwiedziły wszystkie możliwe kąty i na nic moje krzyki, i prośby, aby zeszły ze stołu, nie wykopywały ziemi z doniczek, nie kładły się na dopiero co wyjętej z szafy i odkłaczonej sukience, czy też nie wyciągały zębami pinezek z tablicy korkowej. Właściwie 99% z tych próśb dotyczy Mimi, naszej półrocznej gwiazdy estrady. Milu zachowuje się już jak na prawie sześcioletniego dżentelmena przystało. Czasami. ;) Macie koty? Wiecie, jak to jest...
R. pobudki o 4 nad ranem rekompensuje sobie kubkiem kawy dla zmęczonych ludzi na przykład, ale ja kawy nie pijam. Czasami czekam grzecznie, aż koty zasną i wtedy zaczynam je tarmosić, głaskać, czochrać. Jak im trochę poprzeszkadzam w popołudniowej drzemce, mam poczucie dobrze spełnionej misji odwetowej. ;)
Najgorszą karą dla M&Msów jest jednak mrożące krew w kocich żyłach o d k u r z a n i e ! ;)
Po tę broń sięgam najczęściej, chociaż wcale nie po to, by stresować koty. W nagrodę zaś przyznaję sama sobie order z chałwy kakaowej (w niedzielę) lub bakłażana.
Moja radość jednak nie trwa długo, bo po kilku minutach znajduję najmłodszego członka rodziny w pełnej gotowości, szykującego się do zdobycia szczytu zwanego lodówką. Przyłapana na gorącym uczynku zarządza odwrót i z miną niewiniątka udaje, że przecież wcale a wcale nie chciała, że to nie ona - to Milu, że w ogóle o co chodzi? i tak sobie tu tylko stoję...
Ech, koty mają bardzo ciężkie życie...
c.d.n. ;)
Ściskam!
k
Oj bardzo ciężkie. Każdy z trzech kolejnych wziął mnie pod włos i każdemu jem po prostu z ręki.
OdpowiedzUsuńMój przyboczny jest bardziej oporny a i tak jego bardziej kochają i słuchają. Jak widać patryjarchat panoszy się od stulecie, a moje wszystkie koty (wraz z żółwiem) do samce.
Tak to właśnie jest! U nas dopiero od niecałych 3 miesięcy jest po równo, jeśli chodzi o sprawy genderowe. ;) Wcześniej byłam ja i 3 facetów w domu, i rządzili mną jak tylko mogli. Niestety najpierw odszedł Melon, rok temu musieliśmy pożegnać Murzynka i w tym roku pojawiła się Mimi. Siły się wyrównały, a nawet szala przechyla się w stronę babeczek - taka mała kotka ma energii za dwie.
UsuńPrzepiękne kociaki! Tylko czesać musisz na potęgę:) Pozdrowienia i zapraszam na candy
OdpowiedzUsuńDziękuję! Z tym czesaniem to mit. :) Raz w tygodniu, a czasami nawet raz na dwa tygodnie, zupełnie wystarcza. Norwegi mają włosy, nie sierść, i dlatego nie jest to jakiś level hard, jeśli chodzi o kłaczki i czesanie. :)
UsuńŁadne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Kasia
Dziękuję! :)
UsuńPiękne foty... Ja też jestem kociarą, ale jeden nam zginął parę lat temu, a drugi ostatnio ma zakaz wstępu do domu, bo ma chorobę skórną, którą może zarażać dzieci :( Ale wkrótce powinien być zdrów, żal mi go okropnie, bo pcha się do domu jak szalony...
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! Koteczkowi życzę zdrowia, żeby mógł spokojnie z Wami w domu poprzebywać i z dzieciakami się pobawić. :)
Usuńaaa, i zaintrygowała mnie ta kawa dla zmęczonych ludzi :)
OdpowiedzUsuńKawę wypatrzyliśmy przypadkiem w TKMaxxie. :D Też nas zaintrygowała.
Usuń