Dzień dobry! Jestem milionerką!
Mam miliony marzeń do spełnienia, a Wy?
Odhaczam na liście w głowie te spełnione, a na wolne miejsce wskakują nowe. Bywa, że zapominam o jakimś marzeniu i dopiero, gdy nabierze realnych kształtów, przypominam sobie, że przecież tego chciałam. Tak było z marzeniami o własnym miejscu na ziemi, kawałku podłogi, gdzie boso będziemy wydeptywać nowe ścieżki. Spełniło się. A w pakiecie z ciasnym, ale własnym dostałam sąsiedzki trójkąt bermudzki.
Bynajmniej, nic w nim nie ginie, no, może od czasu do czasu zawartość kilku butelek wina... ;)
Nauczyłam się myśleć, że wszystkie marzenia się spełniają. Bez wyjątku. Tylko potrzebują więcej lub mniej czasu, pracy, pomocy i wsparcia bliskich. Nauczyłam się, że każdy dzień przynosi spełnione marzenie, jeśli się o to postaram. Przecież spełnionym marzeniem może być odkładane od tygodni spotkanie z przyjaciółką, kot w końcu reagujący na imię, czy bilety na świetny koncert. Chcesz być milionerem? Nie ma sprawy!
Ale licz się z tym, że to się samo nie stanie.
Metoda małych kroczków sprawdza się u mnie najlepiej. A kroczki traktuję niezwykle poważnie. Zwłaszcza,
gdy akurat marzę o byciu "laską" z trójką z przodu. ;)
Wdrożyłyśmy więc z D. plan - ćwiczymy z Chodzikowską. Nie, nie pomyliłam się. Plan polega na...
c h o d z e n i u, dużo, dobrym tempem. I co? I działa.
Do "laski" jeszcze sporo mi brakuje, ale przecież nie o to chodzi, by złapać króliczka... A podczas chodzenia mam czas na słuchanie muzyki i wymyślanie nowych marzeń.
Cóż, jestem milionerką z tęczą w głowie zamiast banknotów w portfelu. ;)
Spełnienia marzeń Wam życzę! A może chęci do ich spełniania?
Ściskam!
k.
★★★
podkładki- Czary z drewna, kosz- H&M Home, notes- Kreativlink, geometryczny kubek- Westwing
Małe rzeczy cieszą, czasami bardziej niż te wielkie, wyczekane, wyobrażone na tysiąc sposobów a potem już nie ma na co czekać. A małe coś do spełnienia czeka zawsze:)
OdpowiedzUsuńBo szczęście składa się z takich malutkich rzeczy, prawda? :)
UsuńGdzie się podziała Nurrgula. Trochę szkoda, bo bardzo lubiłam jej tajemniczość. Jednak swojska koza to też fajnie, tym bardziej, że zaczął się rok kozy, istoty bystrej i rezolutnej.
OdpowiedzUsuńCzyżbyś przybyła na polskie tereny? Jeśli tak to miałabym dla Ciebie zamówienie, bo według mnie tylko Ty mu sprostasz. Jakbyś była chętna, to odezwij się proszę. Napiszę co i jak na e-mail.
Odnośnie chodzenia to my z mężem po audycji w Trójce, też zaczęliśmy mierzyć kroki. Ja 10 tys. dziennie, robię bez problemu, jednak mam lepiej, bo robię bardzo małe kroki i pracuję w ciągłym ruchu.
Odnośnie marzeń sprawdziłam, że warto pisać afirmację i uwierzyć w feng- shui, chociaż wszyscy patrzą na ciebie z pożałowaniem.
Ja zawsze się cieszę, że w każdym dniu mogę dostrzec coś pięknego i dobrego. Buddyści mówią, że każdy dzień należy traktować jak swój ostatni.
Cieszę się wobec tego, że się odezwałaś- piękny dzień dzisiaj.
Ps. Gdzie się kupuje takie piękne kredki?
Pozdrówki.
Nurrgula jest, działa, pracuje. :) Natomiast nie mogła się zebrać "do kupy" na blogu, potrzebowała odmiany. A że kozą jest z natury i zodiaku, to taki tego efekt. :)
UsuńNapisz! :)
Ps. kredki kupiłam w Carrefourze.
Czyżbyś pojawiła się w nowym wcieleniu? :) Podoba mi się tutaj :) Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy :)
OdpowiedzUsuńTak, tak, to ja. :) Cieszę się ogromnie, że moi "dawni" blogowi przyjaciele przychodzą i tu! :) Dziękuję!
UsuńAle fajna ta Kozucha Domowa :) będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ale cudownie Ciebie tu widzieć!!! :) Uściski!
UsuńZgadzam się w 100%. A ludzie, którzy tak nie myślą muszą być bardzo nieszczęśliwi. Znam takich...
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny u mnie. U Ciebie jest bardzo przytulnie :)
Dziękuję! :)
UsuńMam znajomych milionerów! Wow! :-)
OdpowiedzUsuńKredki - moje - nie dzieci - marzenie :-)