Dziś miałam pisać o szczęściu, ale smutna wiadomość
o śmierci Terry'ego Pratchetta spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.
Wspaniale było Pana czytać.
Moja fascynacja Światem Dysku rozpoczęła się od Trzech Wiedźm. To była pierwsza książka fantastyczna, jaką w życiu przeczytałam. Wiele, wiele lat temu. I marzyłam o tym, by w takim zabawnym, niebezpiecznym,
ale pełnym wspaniałych charakterów świecie żyć. Książki pomagały mi spełnić to marzenie - w nich wszystko jest możliwe.
Szkoda. Ale wiem, że tak chciał.
Jeśli nie widzieliście dokumentu o śmierci z wyboru, który nakręcił kilka lat temu, Choosing to die, zachęcam. Na mnie wywarł ogromne wrażenie, umocnił mnie w moich przekonaniach dotyczących eutanazji i bardzo wzruszył.
Dobranoc, Sir.
k.
Ps. zdjęcie: Mirror
ja zaczęłam od "piramid" dawno dawno temu, w tym tygodniu skończyłam "długiego marsa"... jestem tak bardzo bardzo zasmutkowana:(
OdpowiedzUsuńOj tak, też się bardzo zasmutkowałam... Ale akceptuję Jego wybór.
Usuń